MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Stafan Chwin wydał kolejną powieść

Jarosław Zalesiński
"A kamień leżał przede mną na wzgórzu rozłamany na pół, otwarty jak kołyska, w której miałem za chwilę usnąć, jak wrota, przez które miałem za chwilę przejść". Stefan Chwin w Dolinie Radości.
"A kamień leżał przede mną na wzgórzu rozłamany na pół, otwarty jak kołyska, w której miałem za chwilę usnąć, jak wrota, przez które miałem za chwilę przejść". Stefan Chwin w Dolinie Radości.
Kto sądził, że "Żona prezydenta” czy wcześniejsze "Kartki z dziennika” to tylko taki skok w bok Profesora Chwina i że po tych książkach Chwin się ustatkuje i wróci do "literatury małoojczyźnianej”, ten ...

Kto sądził, że "Żona prezydenta” czy wcześniejsze "Kartki z dziennika” to tylko taki skok w bok Profesora Chwina i że po tych książkach Chwin się ustatkuje i wróci do "literatury małoojczyźnianej”, ten był w grubym błędzie.

"Dolina Radości”, najnowsza powieść gdańskiego pisarza, przelicytowuje jego wszystkie fabuły nie tylko rozmiarem: ponad 500 stron. Z jej cudaczną fantastycznością nie może iść w zawody nie tylko "Żona Prezydenta”, ale też to, co się na co dzień w literaturze polskiej wydaje. Stefan Chwin od czasu „Kartek z dziennika” zajął z premedytacją, i też z widocznym upodobaniem, jakby swoją grzędę, na której nie widać, by ktoś jeszcze próbował się usadowić.
Cudaczność tej książki jest cudacznością życiorysu głównego bohatera Eryka Stamelmanna, przybranego syna radcostwa Stamelmannów, solidnej, gdańskiej rodziny. Gdy jego rodzice zmarli, Eryk trafia w latach 30. do Monachium i w tamtejszej operze uczy się trudnej sztuki artystycznego makijażu. Od czasu gdy dzięki swej sztuce spreparował do uroczystego pogrzebu potrzaskaną kulami głowę Horsta Wiessela, stał się ulubieńcem rosnącego w siłę ruchu narodowosocjalistycznego – awansowano go nawet na wizażystę samego Adolfa Hitlera. Dodam od razu, że po latach był także balsamistą zwłok Lenina i Stalina... Dramatyczne wypadki XX wieku rzucały go pomiędzy obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, więźniów Auschwitz i Łubianki, wojska Paulusa pod Stalingradem czy stoczniowców na gdańskich ulicach Grudnia 70. Wystarczy? Ale, ale - nie powiedziałem najważniejszego: otóż Eryk Stamelmann żyje przy tym wszystkim w przekonaniu, że najdosłowniej spadł na ziemię z nieba, a znajdujący się w gdańskiej Dolinie Radości wielki pęknięty głaz jest jego kosmiczną kołyską.
@Tekst:Jeśli szukać w tym jakiejkolwiek logiki, to chyba tylko takiej, jaka była możliwa w osiemnastowiecznych powiastkach filozoficznych. Bulwersujące jest to, że ta frywolna metoda opowiadania, połączona z makabryczną niekiedy, czarną groteską, dotyka spraw, o których przyzwyczailiśmy się mówić z należną powagą. Gdy tłem groteskowych przygód Eryka staje się tłusty, czarny dym nad krematorium w Birkenau czy żółta fasada Łubianki, nie sposób nie zadać pytania, czemu i komu to służy.
W powieści jak rodzaj leitmotivu powraca zdanie, jakie młody Eryk usłyszał od swego mistrza make-upu, starego charakteryzatora Rasermanna; "nie ma głębi, jest tylko powierzchnia”. Co ta zagadka oznacza? W filozoficznym wywodzie, jaki przepływa przez "Dolinę Radości”, znaczy to tyle, że jeśli rzeczywistość nie ma żadnego "drugiego dna”, jakiejś duchowej strony (no i Ojca Stworzyciela), to także człowiek nie ma duszy, jest tylko – cytując Rasermanna, a tak naprawdę Włodzimierza Ilicza Lenina - „myślącym białkiem”, które dowolnie można kształtować. Co człowiek próbuje robić co najmniej od czasów Prometeusza, z coraz gorszym skutkiem. Dowodem opisywana przez Chwina historia minionego stuleciu. Nie tylko minionego zresztą, bo biotechnologiczne eksperymenty, przeprowadzane w powieści pod bokiem oświęcimskiego obozu, to przecież aluzja do naszych czasów.
@Tekst:Chwin w swoich ostatnich książkach aspiruje do roli pisarza, który stawia czytelników przed pytaniami o początek współczesnego zła. „Dolina Radości” jest jakby summą tego jego pisania. Można się zastanawiać, czy łączenie filozofowania á la Wolter i epiki á la Tomasz Mann daje zawsze dobre rezultaty. Ale nie można odmówić "Dolinie Radości” jednego: wbrew przewrotnemu tytułowi nie jest to książka, po której odłożeniu przeciągniemy się jeszcze w fotelu, dopijemy herbatki, obejrzymy wieczorne newsy w TVN 24 i zadowoleni z siebie i świata spokojnie pójdziemy spać.

Książkę Dolina Radości wydała gdańska oficyna Tytuł, cena od 44 do 48 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto