Nie wystarczy, że ratownicy przebiją się przez zakorkowane szosy śpiesząc na pomoc tonącej osobie. Bardzo trudny może być do przebycia ostatni odcinek: kilkaset metrów, na przykład przez las, lub nawet kilkadziesiąt metrów, na samej plaży.
Zobacz także: Nowe motocykle dla ratowników medycznych
Jak bywa w lesie - przekonali się w środę ratownicy medyczni i straż pożarna na Wyspie Sobieszewskiej, gdzie przed wjazdem do lasu natrafili na zamknięty szlaban. Na plaży zamiast szlabanu przeszkodą dla samochodów ratowniczych są półnadzy, opalający się, wczasowicze. Nie wszyscy z nich zdają sobie sprawę, że należy szybko podnieść się z legowiska i umożliwić dotarcie do poszkodowanego ratownikom, lekarzom strażakom. Łatwo zauważyć, że ludzie ci zdążają komuś na pomoc, bo poruszają się uprzywilejowanymi pojazdami, z alarmowymi sygnałami świetlnymi czy dźwiękowymi. Ponieważ wczasowicze nie wiedzą, że trzeba w takich sytuacjach pomagać i przejazdu nie tarasować, Urząd Morski w Gdyni, a dokładniej - szefostwo Obwodu Ochrony Wybrzeża Urzędu Morskiego w Sztutowie, edukuje plażowiczów w tym zakresie. Pomysłodawcą jest Krystian Babski, kierownik Obwodu Ochrony Wybrzeża w Sztutowie - Urząd Morski w Gdyni.
- Ratownicze dojazdy do brzegu morza są utwardzone, aż do samej plaży - mówi kierownik Krystian Babski. - Jeżeli nie są zastawione źle parkującymi autami, karetki czy inne pojazdy bez problemy docierają do piasku. Tu jednak zaczynają się problemy, Dalej nie mogą się poruszać, bo na trasie ich przejazdy opalają się wczasowicze. Dlatego, postanowiliśmy wyraźnie oznakować ten odcinek, by urlopowicze nie kładli się tutaj. Na razie testujemy to w jednym miejscu, w Sztutowie. Postawiliśmy tam tabliczki z napisami: „Droga ratunkowa. Zakaz plażowania”. Na razie, wczasowicze podchodzą do naszej inicjatywy ze zrozumieniem. Bywało, że na trasie przewidzianej na przejazd pojazdu ratowniczego, nie tylko wypoczywali ludzie, ale też handlarz za daleko się wysuwał się ze swym stoiskiem, na przykład w Kątach Rybackich. Podobne sytuacje zauważaliśmy, wspólnie z ratownikami SAR - Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa - także w innych miejscach. Po tych obserwacjach wpadłem na pomysł, by „udrożnić ten dojazd aż do samego morza, by dało się tam dotrzeć z łodzią motorową, hybrydową, ją zwodować i szybko popłynąć na pomoc tonącemu. Teraz obserwujemy, jak ludzie reagują, uświadamiamy ich, że na trasie przejazdu nie można się kłaść, stawiać parawanów, namiotów.
To jeszcze nie wszystko. Podczas spotkania różnych służb, zainicjowanego przez komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Dworze Gdańskim, zwróciliśmy uwagę na konieczność stworzenia ratowniczego pasa dojazdowego wzdłuż plaży - mówi Roman Chmielowski, sekretarz Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Województwa Pomorskiego. - Taki „pas pomocy” powinien istnieć na całym polskim wybrzeżu Bałtyku. Powinien przebiegać albo on bok wydm, albo przy samej wodzie.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?