Utrudnienia szczególnie dały się we znaki pasażerom w niedzielę, po zamykającym Open’era koncercie Prodigy. Ogromy tłum, który próbował wsiąść do autobusów musiał czekać na przystanku przy ul. Zielonej nawet kilkadziesiąt minut.
10 tys. osób na przystanku
- W pewnym momencie doszło do całkowitego zablokowania - przyznaje Marcin Gromadzki, rzecznik gdyńskiego ZKM, dodając, że nie jest to wina gdyńskiej komunikacji. - Organizatorzy niepotrzebnie najpierw wypuścili samochody z parkingu, a dopiero później autobusy. W efekcie pół tysiąca samochodów zablokowało kilkadziesiąt tysięcy osób chcących wydostać się z festiwalu. W najgorętszym momencie na przystanku oczekiwało nawet 10 tysięcy openerowiczów.
Przedstawiciele komunikacji wyjaśniają, że poza tym autobusy kursowały sprawnie, choć czas przejazdu nierzadko był ogromnie długi. - Szybciej niestety nie dało się jeździć z powodu ruchu samochodów. Najważniejsze, że dojeżdżaliśmy do miejsc przeznaczenia - podkreśla Olgierd Wyszomirski, dyrektor gdyńskiego ZKM. W całej akcji Gdynię wspomagało 20 przegubowych Solariów z Gdańska.
SKM zablokowane
Na brak wygody skarżą się również pasażerowie SKM. - Popołudniu tłok był nie do zniesienia - mówi jeden z naszych czytelników.
Póki kolejki jeździły co 7 minut było znośnie. Gorzej się zrobiło, gdy zaczęły kursować co kwadrans. - Wywiązaliśmy się z tego, co było uzgodnione w umowie z miastem - wyjaśnia Leopold Naskręt z SKM.
Pasażerowie skarżyli się także na długie kolejki przy kasach i automatach biletowych. - Jeśli przetransportować naraz chce się 2,5 mln turystów, trzeba liczyć się z utrudnieniami - odpowiada Joanna Grajter, rzeczniczka gdyńskiego magistratu.
Siedov się pali
Z organizacji ruchu drogowego jest z kolei zadowolony naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności w Gdyni, Zdzisław Kobyliński.
- Na razie za wcześnie na wnioski, jednak już teraz uważam, że strefa ograniczonego ruchu była stworzona optymalnie i w przyszłości podczas takich imprez nie powinno się nic zmienić. Nic nas nie zaskoczyło - wyjaśniał Kobyliński. Okazało się, że pozostały duże rezerwy parkingowe, ale w miejscach znacznie oddalonych od Skweru Kościuszki.
Niespodziewanie jednym z bardziej widowiskowych zdarzeń okazał się pożar masztu Siedova.
- Przyczyną był balon z helem, od którego zapalił się jeden z masztów. Niestety spłonął cały żagiel - informuje Jerzy Jałoszewski, dyrektor Gdyńskiego Sportu i Rekreacji. Miasto jako zadośćuczynienie dla Rosjan ufundowało nowy żagiel oraz zakupiło 440 drożdżówek.
Terroryści niestraszni
Dotąd tajemnicą było, że Skwer Kościuszki na czas trwania imprez zabezpieczone było systemem antyterrorystycznym KRYL Mk3.
- Wejścia i wyjścia z portu i mariny w Gdyni chronione były sensorami hydroakustycznymi i magnetycznymi, których końcówki doprowadzone były m.in do Centrum Zarządzania Kryzysowego - opowiada Jerzy Uczciwek, dyrektor Centrum Techniki Morskiej.
Według szacunków policji Gdynię w okresie czterech dni trwania Zlotu Żaglowców i Open'era odwiedziło ponad 2,5 mln osób. Kolejny Open'er za rok, zaś żaglowce w Gdyni będzie można podziwiać najwcześniej w 2016 roku. Wszystko jednak zależy od decyzji Sail Training International organizatora The Tall Ships' Races.
- Już złożyliśmy aplikację. Liczymy, że za około 10 lat największe żaglowce znów pojawią się w Gdyni - informuje Joanna Zielińska, koordynator Zlotu Żaglowców 2009 w Gdyni.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?