MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wesoła wojna mnichów

(G.A.)
Fruwają sosonowe ławy i stoły, po pustej scenie kręci się, jeździ dzwonnica. Świat wiruje, a z nim szaleją Karmelici i Dominikanie. To dynamiczne widowisko, od pierwszej do ostatniej sceny zachwyca.

Fruwają sosonowe ławy i stoły, po pustej scenie kręci się, jeździ dzwonnica. Świat wiruje, a z nim szaleją Karmelici i Dominikanie.

To dynamiczne widowisko, od pierwszej do ostatniej sceny zachwyca. Każda z postaci ma swój specyficzny krok i ogólnie znakomity ruch sceniczny (duże brawa dla Jarosława Stańka). Nawet w scenach zbiorowych widać ład, harmonię i wiele zabawy. Akcję oźywiają także piosenki, do których dowcipną muzykę skomponował Tymon Tymański.
"Monachomachia, czyli wojna mnichów" - poemat heroikomiczny Ignacego Krasickiego należy do jego arcydzieł. Jest to "igraszka wesołego dowcipu" i satyra na zakonników.
- Przedstawienie składa się z dwóch części z "Monachomachii", która rozgrywa się w latach minionych i Antymonachomachii, która dzieje się tu i teraz - powiedział reżyser, Bartłomiej Wyszomirski. - Mam nadzieję, że ten spektakl wzbudzi emocje, ale chciałbym żeby widzowie przede wszystkim dobrze się bawili. Rozpisałem tekst na role, ponieważ sam poemat jest zupełnie niedramatyczny. Trzeba było uruchomić pewne relacje między ludźmi i powymyślać sytuacje.
Mnisi - mężczyźni we współczesnych koszulach, są trochę jak chłopcy w szkole; wiecujący, znieważający, pijący wino - za chwilę próbujący się czegoś nauczyć, bo okazuje się, że przez trzydzieści lat nie byli w bibliotece. Nie pamiętają nawet, gdzie ona jest. Znajdują ją na szczycie zmurszałej wieży. Trzeba więc iść się uczyć, ale.. tylko i wyłącznie po to żeby "dokopać" przeciwnikowi.
"Jakaś zjadłość, zaciekłość, jędza niezgody. Ta, która wasze padoły przebiega i samym tylko nieszczęściem się pasie (...) dostrzegła zakon mnichów, którzy są w uśpieniu - pisał biskup Krasicki.
Ta jędza niezgody, jak zaraza spadła na zakon, dlatego mnisi kłócą się o to, kto ma prawo do nauczania? Czy Karmelici, czy Dominikanie? Ale i tak cała dysputa bierze w łeb, gdy dochodzi do ostatecznej konfrontacji, bo kończy się ona walką na pięści.
W zakończeniu autor "Monachomachii" wyraża pewną nadzieję, że nikt się nie zgorszy jego utworem i mówi do czytelników; "Przeczytaj, osądź, nie pochwalisz - spalę". Nadzieja zawiodła Krasickiego, a on - czytelnika: ludzie gorszyli się "Monachomachią", a on jej nie spalił. Nie wszyscy byli oburzeni, niektórzy boki zrywali ze śmiechu.
Na sobotnim przedstawieniu publiczność także bawiła się znakomicie. Cóż, dziwnie znane są nam takie kłótnie o to, kto ma rację. Wielkie brawa za adaptację i znakomitę reżyserię. Iza Toroniewicz jest autorką pomysłowej i funkcjonalnej scenografii. Spektakl będzie podobał się także młodzieży, gdyż jest współczesny i świetnie zagrany, a ansambl 12 aktorów naprawdę świetny. Przede mną siedział 50-letni pan z 9-letnim synkiem, obaj bawili się do rozpuku. Polecam tę godzinę mądrej zabawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto