Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Władze Sopotu ingerują w konflikt na Hipodromie

Łukasz Depiński
Łukasz Depiński
Władze Sopotu zaproponowały rozwiązanie konfliktu między niektórymi szkółkami jeździeckimi a zarządem Hipodromu. Są gotowe odkupić konie od szkółek.

Spór wokół funkcjonowania szkółek jeździeckich na Hipodromie toczy się od ponad pół roku. Zarzewiem konfliktu były nowe warunki, które szkółkom postawiła nowa prezes sopockiego obiektu Magdalena Rutkowska, wśród których znalazły się wymóg podniesienia kwalifikacji instruktorów oraz podwyższenie opłat za korzystanie z urządzeń Hipodromu. Przedstawiciele niektórych szkółek zarzucili prezes działanie sprzeczne ze statutem ośrodka i interesem społecznym, chęć uczynienia z obiektu elitarnego ośrodka szkolenia oraz przygotowywanie pola na rozwinięcie własnej działalności.

PZJ, UOKiK, Sopot...

Sprawa zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Zainteresowały się nią Polski Związek Jeździecki oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W tym ostatnim od blisko miesiąca toczy się postępowanie wyjaśniające, które jednak jak na razie nie przyniosło żadnych konkretnych wyników.

- Postępowanie wyjaśniające wciąż się toczy dalej czekamy na odpowiedź i wyjaśnienia Hipodromu, na razie tylko tyle mogę ujawnić - powiedział Roman Jarząbek, dyrektor delegatury UOKiK w Gdańsku.

Z propozycją rozwikłania sporu wystapiły w środę 25 lutego władze Sopotu, na terenie którego mieści się obiekt.

Sopot: nie dbacie o regulamin i bezpieczeństwo

Według władz miasta szkółki często łamią regulamin Hipodromu, prowadząc zajęcia w dużej hali przeznaczonej dla jazdy wyczynowej. Utrudniają tym samym korzystanie z obiektu przez członków Sopockiego Klubu Jeździeckiego, a wytworzony przez nich duży ruch w hali zagraża bezpieczeństwu tych, którzy z niej korzystają.

Według władz Sopotu wysuwane przez szkółki zastrzeżenie o konieczności posyłania koni na rzeź jest nie jest przyzwoite. Ich zdaniem w okolicy są miejsca dla zwierząt.

Wychodząc naprzeciw tej sytuacji prezydent Sopotu podjął decyzję o przedłużeniu szkółkom terminu wypowiedzienia do końca czerwca. Warunkiem pozostania na obiekcie jest jednak akceptacja nowych warunków dzierżawnych oraz harmonogramu korzystania z powierzchni zakrytej, kiedy nie jest możliwe prowadzenie zajęć na zewnątrz.

Miasto zadeklarowało także, że jest gotowe odkupić konie od tych szkółek, które nie znajdują miejsca dla zwierząt i będą chciały oddać je do rzeźni, za cenę o podwójnej wysokości w porównaniu do tej, którą zaoferuje rzeźnia.

Szkółki: sprawa ma się inaczej

- Zarzut o naruszanie bezpieczeństwa to absurd, jedne szkółki naruszają bezpieczeństwo, a drugie nie? Zresztą pozostaje szkółka, która za poprzedniej prezes Chajęckiej biła rekordy, jeśli chodzi o wzywanie pogotowia, w innej, która pozostaje, pracuje instruktorka, przeciwko której toczy się postępowanie karne, w jeszcze innej w maju zeszłego roku zdarzył się poważny wypadek podczas przejażdżki dzieci na koniach poza terenem Hipodromu  - odpowiada Grzegorz Tuszyński z mediującej w sprawie firmy Grey Tree.

Według Grzegorza Tuszyńskiego zostają szkółki, które działają na Hipodromie od dwóch lat i nie mają niemal żadnych osiągnięć, doświadczenia i reptuacji, a opuścić obiekt muszą szkółki, które liczą kilkanaście lat, zatrudniają utytułowaną kadrę i posiadają największą liczbę pracowników i koni. Jego zdaniem cała akcja władz Hipodromu ma na celu usunięcie dobrych, renomowanych szkółek z ośrodka, a pozostawienie tych, które są słabe i łatwo manipulowalne i w przyszłości łatwo będzie się ich pozbyć. Z rekreacji, jego zdaniem, nie wiele pozostanie na sopockim obiekcie, a potwierdzać ma to planowana rewitalizacja Hipodromu, zgodnie z którą wokół obiektu mają powstać hotele i ścieżki rowerowe, których nie da się pogodzić z funkcjonowaniem w ośrodku łatwo płochliwych zwierząt, jakimi są konie.

Zastrzeżenie szkółek o konieczności oddania koni do rzeźni miało natomiast jedynie przedstawić sytuację, w jakiej znalazły się szkółki. Polega ona tym, że zwierzęta, w które inwestowano przez kilkanaście lat, miałyby zostać teraz sprzedane do rzeźni, ponieważ cena przez nie oferowana jest wyższa od ceny rynkowej koni w okresie zimy.

- Stwierdzenie prezydenta Karnowskiego, że zastrzeżenie szkółek o przymusie oddania koni do rzeźni jest chamskie, pozostawię bez komentarza. Zresztą nie sądzę, żeby którykolwiek z prezydentów Sopotu orientował się w warunkach jakie panują na Hipodromie, próbowaliśmy dobić się do któregokolwiek z nich od października zeszłego roku, niestety bezskutecznie - kończy Grzegorz Tuszyński.

Czytaj też:


Co ze szkółkami jeździeckimi na Hipodromie?

**


Hipodrom i szkółki jeździeckie: głos PZJ-u

**


Konie z sopockiego Hipodromu mogą trafić do rzeźni

**

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto