Na amatorskim nagraniu na YouTubie, które zamieściliśmy w poniedziałek, widać jak chwilę po dwukrotnym wjechaniu w grupę ludzi na Monciaku w Sopocie 19 lipca w nocy porozbijane auto 32-letniego kierowcy otacza wściekły tłum. Liczni świadkowie zdarzenia miotają w kierunku zamkniętego w swojej hondzie civic mężczyzny wyzwiska, przy wozie robi się bardzo nerwowo. Zanim na miejsce przychodzi policja, mija kilka długich chwil, a atmosfera wokół kierowcy gęstnieje.
W środę śledztwo w sprawie fatalnego rajdu 32-latka z Redy zostało przeniesione z Prokuratury Rejonowej w Sopocie do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. To dlatego, że gdańscy śledczy mają znacznie większe możliwości analizy róznych wątków pobocznych związanych ze sprawą. Ważna jest także wyjątkowa uwaga, jaką do tego bulwersującego wydarzenia przykłada opinia publiczna.
Czy kierowcę, który wjechał w tłum w Sopocie, można było zatrzymać przed Monciakiem?
Jednym z ewentualnych wątków pobocznych śledztwa jest lincz. - Prawdopodobnie podejmiemy osobne śledztwo w tej sprawie, bo nie można być jednocześnie podejrzanym i pokrzywdzonym. Sprawdzimy, czy przed zatrzymaniem mężczyzny nie doszło do samosądu - tłumaczy Agnieszka Gładkowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Ocenimy też, czy ze strony policji, straży miejskiej i innych służb mundurowych doszło do zaniedbania obowiązków - dodaje.
Przypomnijmy, że od momentu zauważenia na monitoringu pędzącego mężczyzny przez Gdynię do jego zatrzymania na molo w Sopocie minęło 11 minut. Pomimo natychmiastowego alarmu sopoccy stróże prawa zdali sobie sprawę z sytuacji dopiero, gdy Michał L. wjeżdżał już na molo. A straż miejska w ogóle przegapiła "szaleńca", widocznego na kamerach. Ryszard Stachurski, wojewoda pomorski, ciągle czeka na raport policji w tej sprawie.
Zobacz: Kierowca, który wjechał w tłum w Sopocie, realizował scenariusz z książki Stephena Kinga?
Niewykluczona jest także zmiana kwalifikacji czynu na zagrożony ostrzejszą karą. W tej chwili podejrzany usłyszał zarzuty spowodowania zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi mu do 10 lat więzienia. 32-latek z Redy przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Śledczy sprawdzą czy, tak jak twierdzi, faktycznie leczył się psychiatrycznie. W przyszłym tygodniu będą w końcu znane wyniki badań toksykologicznych, które wyjaśnią, czy w chwili wypadku był pod wpływem narkotyków.
Przeczytaj: Wojewoda pomorski czeka na wyjaśnienia policji wobec tragedii w Sopocie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?