Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wysadzenie ogromnego komina w Lublinie [wideo]

Spoza miasta
Spoza miasta
W sobotnie popołudnie wszystko jest już gotowe do detonacji. Na ...
W sobotnie popołudnie wszystko jest już gotowe do detonacji. Na ... Wojciech Nieśpiałowski / dziennikwschodni.pl
W sobotnie popołudnie wszystko jest już gotowe do detonacji. Na wielkim kominie są dwa pomarańczowe pasy skrywające ładunki wybuchowe: 200 kg ergodynu, jednego z rodzajów dynamitu.

- W płaszczu komina umieściliśmy 2040 ładunków wybuchowych, w jego słupach konstrukcyjnych 192 ładunki - mówi Piotr Wiencek z olkuskiej firmy Grań, którą wynajęto do wyburzenia komina.

- Po pierwsze jest on nam niepotrzebny, po drugie ekspertyza wykazała, że nadaje się tylko do rozbiórki – wyjaśnia Tadeusz Kaczmarczyk, prezes elektrociepłowni Megatem przy ul. Mełgiewskiej. – To była chłodnia kominowa, służyła do schładzania wody. W zeszłym roku zafundowaliśmy sobie nową, małą, kontenerową.

O godz. 15.10 po raz pierwszy rozbrzmiewa ostrzegawczy, długi dźwięk syreny. Słychać ją też na ul. Chemicznej, tu z oddali operację obserwuje tłum gapiów. Stąd, bo na teren Megatemu z osób postronnych wstęp mieli tylko dziennikarze.

Słychać kolejne syreny. Aż w końcu ostatnią, krótką. Ta oznacza, że już za chwilę ładunki zostaną odpalone. Jeszcze tylko głośny okrzyk: "Uwaga! Uwaga!” Aż w końcu…

Przez taśmę z ładunkami przebiega seria błysków. Słychać huk. Komin przechyla się na jedną stronę, ale nie przewraca się na bok. Do środka ciągnie go ciężar drugiej części – tej, na której nie było ładunków wybuchowych. Wygląda to tak, jakby kolos złożył się do wewnątrz.

I faktycznie, tak było. Widać to, gdy podchodzimy na miejsce. Cała masa żelbetonu, jakieś 2,5 tys. ton, zawaliła się do wewnątrz. Rozrzucone w promieniu kilku metrów odłamki betonu nie są duże, nie widzimy ani jednego, który miałby wielkość piłki futbolowej.

– Wszystko poszło zgodnie z planem – mówi Wiencek. Mimo, że z okolicznych okien wyleciało parę szyb. – Liczyliśmy się z tym. W takich wypadkach to nieuniknione – przyznaje.

Na te kilka sekund fachowcy pracowali bardzo długo. – Parę miesięcy – podkreśla Wiencek. – Wierciliśmy otwory strzałowe, usuwaliśmy z wnętrza komina zraszalnik. Końcowe przygotowania, w tym rozmieszczenie ładunków wybuchowych trwały dwa dni – dodaje.

Co dalej? – Do końca sierpnia uprzątniemy gruz – zapowiada prezes Kaczmarczyk. – W przyszłym roku urządzimy tu teren zielony z dużym oczkiem wodnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto