Będzie więcej taksówek w Gdyni. Zyskają klienci, stracą taksówkarze

Decyzje o tym, by nie wprowadzać limitów w trackie wydawań licencji podjęli radni Samorządności, Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. W wyniku tej decyzji do zdobycia będzie 200 nowych licencji. Czy będzie łatwiej złapać wolną taksówkę?

- Zdarzyło mi się czekać na taksówkę pół godziny, ponieważ nie było żadnego wolnego samochodu, także myślę, że nawet jeśli ceny spadną, to wszyscy takśowkarze się tym uzyskiem podzielą - komentuje Jerzy Zając, dyrektor gdyńskiego Urzędu Miasta.

Urzędnicy przed wydaniem decyzji zasięgnęli opinii organizacji zrzeszających taksówkarzy oraz Federacji Konsumenta. Związek Zawodowy NSZZ "Solidarność" deklarował, że limit powinien wynieść 30 stuk, natomiast Zrzeszenie Transportu Prywatnego w Gdyni optowało za wprowadzeniem limitu w wysokości 10 sztuk.

Z kolei Federacja Konsumentów w Gdańsku w wydanym oświadczeniu powoływała się na rynek, który powinien regulować takie kwestie. Z takim wnioskiem nie zgadzają się także taksówkarze, którzy wciąż narzekają, że w mieście liczba taksówek rośnie, a miejsc postojowych nie przybywa.

- Nikt o nas nie myśli, jesteśmy skazani praktyczni na samych siebie. Miejsc postojowych, chociażby przy Hali Widowisko-Sportowej , czy kładce w Redłowie wciąż nie ma. Miasto obiecuje, że robi wszystko, co może, ale nic się nie dzieje. Natomiast koszta jeżdżenia taksówką m.in. przez wydawanie tylu licencji są coraz wyższe - żali się pan Marek, jeżdżący taksówką od kilkunastu lat.

Cieszyć z tej decyzji mogą się na pewno klienci. Teraz za kilometr w ciągu dnia pasażerowie płacą dwa złote. Niewykluczone, że po nowym roku stawki zostaną obniżone.

- Narzekanie to nasza narodowa cecha i nie tylko ta branża ma wiele pretensji. Taksówkarze powinni zająć się wykonywaniem swojej pracy, świadczyć dobrze usług, mieć umyty samochód i być sympatycznym dla klienta - kończy Jerzy Zając.

Czytaj codziennie: