Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Caspian i God Is An Astronaut: święto post-rocka w Uchu

Redakcja
Post-rock to bardzo specyficzny gatunek muzyki gitarowej. Brakuje wokalu, lekkich melodii czy krótkich tanecznych motywów. Ale jedno jest pewno, koncerty zespołów grających tę muzykę robią ogromne wrażenie.

Przekonali się o tym wszyscy, którzy wyczekiwali czołowego post-rockowego zespołu świata, czyli God Is An Astronaut. Muzycy z Irlandii są, obok Expolosions In The Sky, najpopularniejszym i być może jednym z najlepszych zespołów tego gatunku na świecie. Mają w swoim dorobku kilka dobrze przyjętych płyt i setki koncertów.

Jednak zanim we wtorek (8 września) na scenie gdyńskiego Ucha pojawili się muzycy z Irlandii, zagrały dwa zespoły z Polski i Stanów Zjednoczonych. Pierwszy z nich to warszawiacy z Tides From Nebula, którzy na szeroką wodę wypłynęli w tym roku, po wydaniu debiutanckiego albumu. Występ, choć krórtki, mógł się podobać. Zespół grał bardzo żywiołowo, słychać było wyraźnie przebijającą się melodyjność niektórych utworów, oprócz post-rocka było trochę ambientu, a wszystko z ogromną dawką energii.

Jednak prawdziwego "kopa" dał koncert Caspiana. Amerykanie, którzy już drugi raz pojawili się w Polsce (rok temu w sopockiej Papryce), od pierwszej do ostatniej sekundy nie dali o sobie zapomnieć. Gdy trochę hipnotyzujące dźwięki usypiały słuchaczy, nagle muzycy aplikowali ogromną dawkę ostrych riffów. Szybkie zmiany tempa były bardzo imponujące. Już po kilku minutach koncertu, można było stwierdzić, że to wyższa liga niż Tides From Nebula.

Ciężko też wyczuć było melancholię, tak często łączoną z post-rockiem czy shoegaze'm. Wręcz przeciwnie, spokojnie momenty były równie "ruchliwe" co ściany dźwięków, które co kilka chwil wytwarzali muzycy. Momentami Amerykanie ocierali się nawet o noise. Największe wrażenie jednak zrobiło zakończenie koncertu, gdy dwóch gitarzystów zamiast swoich instrumentów grało na dodatkowych talerzach i perkusji.

Po 45 minutach koncertu Caspiana, przyszła pora na gwiazdę wieczoru, która już na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie całkiem innego zespołu niż poprzednicy z USA. Niewystylizowani, bez modnych rurek i trampek, czy doskonale wystrzyżonej brody, ale w powyciąganych t-shirtach i długich włosach.

Oczywiście God Is An Astronaut nie zawiedli. Skromny w porównaniu z poprzednikami, trzyosobowy skład, nie przeszkodził w wydobyciu tego, co nie jest tak dobrze słyszalne na płycie. Ostre gitary, mocny bas i wybijająca się na pierwsze miejsce perkusja - to charakteryzowało Irlandczyków podczas wtorkowego koncertu.

Dodatkowo, całość świetnie komponowała się z wizualizacjami i półmrokiem na sali koncertowej w Uchu. God Is An Astronaut zagrali najbardziej znane utwory, które wbrew pozorom bardzo łatwo rozróżnić, a najlepiej zdecydowanie wypadło ponad ośmiominutowe wykonanie "Coda".

Po zakończeniu tego trójzespołowego post-rockowego setu pozostał pewien niedosyt i kilka przemyśleń. Z jednej strony, ciekawie wypadła polska reprezentacja. Z drugiej strony, nie trudno dostrzec, że dużo brakuje im jeszcze do czołówki. Poza tym, zaskakujące jest wrażenie, że GIAA dali dużo gorszy koncert niż Caspian, który jest przecież dopiero na początku muzycznej drogi.

I wreszcie ostatnie, ciężko ocenić zespół grający tego typu muzykę, gdzie liczy się technika i pomysł, by nie popaść w schematy, jeśli się go nie zobaczy na żywo. Na płycie wszystko brzmi kilkukrotnie gorzej, to był chyba klucz do wczorajszego sukcesu Caspiana, który bije na głowę inne zespoły świetnym przygotowaniem koncertowym.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto