Adam Hlebowicz, dyrektor gdańskiego oddziału Radia Plus podczas gali w 2008 roku powiedział, że ten dzień jest świętem wszystkich ludzi, którzy chcą i pomagają innym. W ciągu trzech edycji "Cichego Bohatera" przekonaliśmy się, że tak jest naprawdę. Za każdym razem w sopockiej Operze Leśnej, w sali kameralnej, po wręczeniu statuetek, mieliśmy okazję do osobistej rozmowy z dziesięcioma laureatami. Za każdym razem to był dobry i piękny czas. Dziś, kiedy rozpoczynamy czwartą edycję akcji, pragniemy przypomnieć bohaterów z poprzednich lat. Na początek rok 2008.
W czerwcowy wieczór Sala Kameralna Opery Leśnej wypełniła się po brzegi. Wszyscy laureaci akcji mówili wtedy zgodnie, że oni nie zrobili nic wielkiego. Ale prawda jest inna. Aleksandra i Andrzej Baranowie z Gdańska, którzy pierwsi weszli na scenę, stworzyli rodzinę zastępczą dla piątki niepełnosprawnych maluchów. Wszystkie otaczają szczególną miłością. W zajmowaniu się malcami pomaga im troje własnych dzieci. Przyjazd na galę "Cichego Bohatera" 23 czerwca 2008 roku był ich pierwszym od dłuższego czasu wspólnym wyjściem z domu.
- Żeby poruszać się całą dziesiątką, musielibyśmy mieć chyba autobus - mówiła wtedy Pani Ola.
Potem na scenie pojawił się strażak Szymon Borodziuk, który bez wahania stał się dawcą szpiku kostnego dla nieznanej mu osoby w Irlandii. Do naszej akcji zgłosił go kolega z pracy.
Kolejna bohaterka Cecylia Bucikiewicz dziękowała koleżankom i kolegom z Oruni, z którymi razem organizuje zajęcia dla dzieci i młodzieży.
Gimnazjalistki Agata Konkol, Martyna Szymańska i Małgosia Mielniczuk z Rumi, które w grudniu 2007 roku uratowały starszego pana z zawałem serca, na galę przyjechały z rodzicami, dyrektorką szkoły, a także wychowawczynią, która przysłała ich kandydaturę.
Pojawili się także Marzena i Adam Kowalikowie, którzy przyjęli pod swój dach chorą prawie 3-letnią Anielkę, do tamtej chwili mieszkającą w szpitalu.
Skromnością i zaangażowaniem zadziwiał 25-letni Michał Ordak, który na uroczystość przyjechał z niewidomą Zinaidą Karolewicz i jej prawie stuletnią mamą. Do akcji zgłosiły go osoby, którym od lat pomaga, przywracając nadzieję, że niepełnosprawni też na szacunek i miłość zasługują.
Jan Stromski z Tczewa, który wyciągnął z płonącej altanki dwóch chłopców, zapewniał, że nastolatkowie czują się dobrze. Jako ostatni nagrodę odebrał 14-letni Przemek Szaliński, który od półtora roku stawał na głowie, aby pomóc niepełnosprawnemu przyjacielowi. Dla niego zbierał i sprzedawał autografy znanych osób, aby kupić mu nowoczesny wózek. Na gali nie pojawił się z powodu obowiązków służbowych Bartosz Peszyński, który od lat organizuje pomoc dla potrzebujących.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.6/images/video_restrictions/0.webp)
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?