Swojego wzburzenia nie kryją szczególnie władze Gdańska, które otwarcie krytykują pomysł Jacka Rostowskiego. Minister Finansów poinformował, że chce wprowadzić tzw. zasadę 4,3,2,1. Chodzi o to, że w następnych 4 latach deficyt finansów samorządu nie będzie mógł być wyższy niż odpowiednio 4,3,2 i 1 proc dochodów. Przez ten zapis, samorządy będą miały ograniczone możliwości zaciągania kolejnych kredytów.
- W tej chwili żadne inwestycje nie są w Gdańsku zagrożone - uważa Teresa Blacharska, skarbnik Gdańska. - Jednak na najbliższej sesji, radni będą głosowali na projektem uchwały, który przyspieszy część inwestycji z 2012 na 2011 rok. Ta decyzja niemal na pewno dotyczyć będzie Trasy Słowackiego. Wciąż trwają rozmowy na pozostałymi projektami.
Jak dodała Teresa Blacharska, Gdańsk w 2012 roku miasto będzie mogło zaciągnąć o 66 mln złotych mniej kredytu niż planowało (w planach kwota ta wynosiła 209 mln złotych). W 2013 roku problem dotyczyć będzie 11 mln złotych (miasto liczy na 142 mln zł kredytu). Pani skarbnik zapewniła, że jak na razie miasto nie planuje rezygnować z planowanych projektów, czy opóźniać ich realizację w czasie.
- W 2014 roku problemu już nie będzie, bo będziemy mieścić się we wszystkich normach, ale tego "szczęścia" nie mają inne miasta z Unii Metropolii Polskich czy Związku Miast Polskich. My chcemy być z nimi solidarni - dodaje skarbnik.
Jacek Karnowski: To bardzo zły pomysł
Propozycje Ministra Finansów nie podobają się też prezydentowi Sopotu, Jackowi Karnowskiemu. Karnowski stwierdził, że zadłużenie miasta wyniesie nieco ponad 40 proc. (nie może przekroczyć 60 proc.) i żadne inwestycje nie są zagrożone. Jednak zdaniem włodarza Sopotu, to najgorszy okres na wdrożenie takich przepisów.
- Deficyt samorządów jest dwa razy mniejszy niż budżetu państwa. Jestem zdania, że nowe przepisy są zbyt restrykcyjne dla samorządów, które są właśnie w najgorętszym okresie pozyskiwania środków unijnych. Te pomysły mogą skutecznie zablokować pozyskiwanie dalszych środków, i tym samym realizację kolejnych inwestycji.
Skarbnik Gdyni: O projekcie dowiedziałem się z prasy Jak się okazuje, także władze Gdyni uważają, że pomysł Rostowskiego jest chybiony. Jak wyjaśnia Krzysztof Szałucki, Skarbnik Miasta Gdyni, o pomyśle Ministra Finansów urzędnik dowiedział się z prasy.
- Są dwa aspekty tych rozporządzeń: sam pomysł i system jego wdrażania - mówi skarbnik. - Pomysł został rzucony nagle, bez konsultacji z samorządami, bez dokładnych informacji, jak po zmianach mamy konstruować finanse samorządu. Ja na razie jestem spokojny, Gdynia ma stabilny poziom deficytu i nam nie grożą jakieś wielkie cięcia, ale sam fakt, że ktoś nam narzuca tak restrykcyjne zasady uważam za błąd.
Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię: | |||
Kandydatki do Miss | Arka w końcu wygrywa | Miss Kaszub 2011 | Myiavi w Gdańsku |
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?