Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dżem w odświętnej, akustycznej odsłonie w Filharmonii Bałtyckiej

Marcin Mindykowski
Zainteresowanie ostatnim akustycznym koncertem Dżemu w Gdańsku, w październiku 2011 roku, było tak duże, że trzeba było zorganizować drugi występ.
Zainteresowanie ostatnim akustycznym koncertem Dżemu w Gdańsku, w październiku 2011 roku, było tak duże, że trzeba było zorganizować drugi występ. Tomasz Holod/ Polskapresse
Złośliwie można zauważyć, że płyty akustyczne i symfoniczne są dla rockowych zespołów o ugruntowanej pozycji i dłuższym stażu jak starość - przytrafiają się wszystkim. Wyraźnie nie broni się przed tym zespół Dżem, który od kilku lat urozmaica swoją koncertową ofertę i chętnie prezentuje się w "szlachetniejszych" odsłonach.

Oprócz bogatego repertuaru i długiego scenicznego stażu jest jeszcze jeden czynnik, który predestynuje zespół rockowy do spróbowania swoich sił w zorkiestrowanej lub akustycznej formule - wysokie umiejętności instrumentalistów. A tych muzykom Dżemu, którzy w swoim rzemiośle wprawiają się już od połowy lat 70., odmówić nie sposób. Biegłości stylistycznej członkowie formacji dowiedli choćby na jubileuszowym, zarejestrowanym w katowickim Spodku w 2009 roku koncercie 30-lecia, który podzielili na trzy części: akustyczną, symfoniczną i elektryczną.

Dziś formacja grywa wszystkie trzy rodzaje koncertów: zarówno te tradycyjne, klubowe (wciąż najczęstsze), jak i te bardziej odświętne - każdy z nich z nieco odmiennym repertuarem. Ubiegły rok stał dla niej głównie pod znakiem koncertów symfonicznych, na których Dżem znów, podobnie jak na pionierskich pod tym względem koncertach "Dżem w Operze" (1998), występował z orkiestrą filharmoników i chórem. Jeden z nich - zagrany w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu - przyniósł nawet utrwalone na trzech płytach CD i dwóch DVD wydawnictwo "Symfonicznie". Koncert może jednak sprawiać wrażenie dramaturgicznie jednostajnego, monotonnego - poprawnego, ale pozbawionego emocji.

Chyba bardziej żywe i spełnione artystycznie pozostają koncerty unplugged Dżemu. Jeśli chodzi o klasyczny repertuar, punktem wyjścia dla grupy są rejestracje dokonane tuż przed śmiercią wokalisty-legendy Ryszarda Riedla. W 1993 roku, na fali rozpoczętej przez MTV mody, zespół nagrał z nim w łódzkim ośrodku telewizyjnym koncert "Bez prądu" - udany, z natchnionymi improwizacjami instrumentalistów, choć jeszcze mało twórczy, bo muzycy nie zdążyli przygotować nowych aranżacji. Występ uchwycił też Riedla w niezłej formie, dobrze wyglądającego: w czerwonej koszuli, ogolonego, zadbanego. W wielu fanów tchnęło to nadzieję, że ich idolowi, mającemu już wtedy za sobą odwyk narkotykowy, uda się stanąć na nogi i wyrwać ze szpon nałogu. Nadzieje okazały się płonne, bo przecież zaledwie rok później Riedel zmarł.

Zobacz też: Gdańsk: Zdjęcia z akustycznego koncertu zespołu Dżem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej

Jego gorszą kondycję słychać było już za to na wydanych w 1994 i 1995 dwóch płytach studyjnych pod szyldem "Akustycznie". Tym razem muzycy podali wiele utworów na nowo, ze świeżymi pomysłami aranżacyjnymi - z balladowo wykładanymi harmoniami i innymi tempami ("Mała Aleja Róż" czy "Naiwne pytania" straciły np. swoją reggae'ową rytmikę) oraz poszerzonym o skrzypce i saksofon instrumentarium. Dziś na swoich koncertach akustycznych Dżem, już z Maciejem Balcarem, nie ogranicza się tylko do Riedlowskiego repertuaru - sięga też po najnowsze utwory.

A czy należy mieć do grupy pretensje, że chętnie wchodzi w wyżłobione już koleiny, że zamiast tworzyć nowe kompozycje woli zagrać stare, tyle że bez wzmacniaczy i bez prądu? Chyba nie, bo akurat temu zespołowi nigdy nie zależało na przesadnych eksperymentach, odkrywczości czy poszukiwaniach stylistycznych (może poza okresem współpracy z Jackiem Dewódzkim, kiedy grupa najpierw zaczęła ciążyć ku hard rockowi, a potem wzięła kurs na lekkość, angażując sekcję dętą i żeńskie chórki). Już o pierwszej płycie Dżemu, "Cegle" (1985), pisano, że jest w zasadzie przeniesieniem dobrze znanych konwencji bluesrockowej tradycji z lat 60. i 70. na polski grunt. Grupa sama chętnie umiejscawiała się między Allman Brothers Band a Free, tworząc z jednej strony bluesowe, wywodzone z jamowego grania standardy, z reggae'owymi inklinacjami, pacyfistyczno-hippisowskim przekazem i ciągotami do improwizacji, z drugiej - podniosłe, pełne dramatyzmu i zadumy, fortepianowe ballady. Nie zmienia to faktu, że muzycy zawsze potrafili nadać znanym patentom cechy własnego stylu i że z czasem osiągnęli w uprawianej przez siebie konwencji mistrzostwo i wirtozerię. Wreszcie, że dopisali do swojej muzyki swoistą filozofię, która, przy poruszaniu "życiowej" tematyki, pozwala unikać im banału i ckliwości. I właśnie taki Dżem kochamy.

Dżem akustycznie
Gdańsk, 6.04
Filharmonia Bałtycka, ul. Ołowianka 1
Godz. 17.30. Bilety: 60-120 zł

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto