Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekologia (i jej brak) w hipermarketach

MaciekK
MaciekK
Zapytany z jakiej racji odmawia mi się sprzedaży umownej pomarańczy, sztuk jedna, pracownik działu odpowiada w niebywale elokwentny sposób - "no jak czemu. bo tak!"

W ostatnich miesiącach dało się zauważyć niezwykły wzrost zainteresowania naszego społeczeństwa ochroną środowiska. Jednym z przejawów tej troski - a być może po prostu mody - jest presja na zmniejszenie zużycia wszechobecnych siatek, siateczek i woreczków. Swój wkład w taki stan rzeczy mają przede wszystkim sami Polacy. Ale u podstaw takich zachowań leży postawa mediów, które kreują wspomnianą modę na bycie "zielonym", jak również zalecenia Unii Europejskiej, która podobno przymierza się do prawnego uregulowania nadmiernego zużycia jednorazowych opakowań. Przejawów tego w gruncie rzeczy nowego (na taką skalę) ruchu pro-ekologicznego ze świecą jednak szukać w pewnym gdańskim hipermarkecie.

Przybytek ten, na dziale owocowo-warzywnym operuje w znany wszystkim bywalcom jakichkolwiek supermarketów sposób - w centralnej części działu znajduje się punkt, w którym pracownicy obsługi ważą i wyceniają nasze produkty. Klient, który chce kupić kilogram kartofli własnoręcznie pakuje je do siatki, po czym podaje je pracownikowi, który opatruje ową siatkę stosowną naklejką z ceną. Proste? Bynajmniej. Co się dzieje, gdy klient ma ochotę na taka fanaberię, jak np. banan, pomarańcza, czy nasze swojskie jabłko? Otóż w opinii pracownika działu, owoc taki (względnie warzywo) należy przed położeniem na wagę, również umieścić w plastikowym woreczku. Zakup pojedynczego owocu/warzywa BEZ woreczka jest bowiem... niezgodna z regulaminem. W sytuacji, gdy występny klient nie ma ochoty marnować worka, by zapakować doń - dajmy na to - jedną pomarańcz, pracownik odmawia wydania naklejki z ceną, i tym samym - uniemożliwia zakup.

Zapytany z jakiej racji odmawia mi się sprzedaży umownej pomarańczy, sztuk jedna, pracownik działu odpowiada w niebywale elokwentny sposób - "no jak czemu. bo tak!"

O zasadzie tej nie wiedzą ani zatrudnieni w sklepie ochroniarze, ani kasjerzy. Zagadkę na miarę Poirota rozwiązuje pani w Punkcie Obsługi Klienta. Regulacja taka faktycznie istnieje, a jej autorem jest nie kto inny, jak dzielny zarząd gdańskiego hipermarketu. Jak tłumaczy wyjątkowo miła pani, regulację wprowadzono na życzenie klienta, który domagał się zabezpieczenia swoich cennych towarów owocowo-warzywnych przed brudnymi rękoma wścibskich kasjerów... Jak dobrze, że nawet na wyraźną prośbę, pracownik działu nie pozwala na sprzedaż pomarańczy bez antybakteryjnego zabezpieczenia!

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ekologia (i jej brak) w hipermarketach - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto