Przyjechałam na miejsce tuż przed rozpoczęciem koncertu, czyli około 20:20. Ze zdziwieniem dostrzegłam sporą grupkę ludzi, stojącą przy wejściu. Niemożliwe, żeby aż tyle osób wyszło akurat na papierosa, w dodatku w deszcz? Po kilku chwilach dowiedziałam się, że bramy nie zostały otwarte - chociaż powinny być od 19:19, zgodnie z planem. Ludzie czekali. Jak na taki koncert takich gwiazd, było ich mało, na pewno nie więcej niż setka. Może zadziałała intuicja? Bowiem koncert nie odbył się.
Goście czekali na zimnie i deszczu do godziny 21, aż organizator łaskawie oznajmił odwołanie występu. Powód? Podobno muzycy stwierdzili, że może ich "kopnąć prąd". Świetnie, tylko dlaczego uświadomili to sobie niemal godzinę po planowanym rozpoczęciu? Sława to pewna odpowiedzialność, której jak widać nie chcą wziąć na swe barki wszystkie gwiazdy. Nie wspominając już o uprzejmości organizatora, który nie pofatygował się przez tyle czasu, by uświadomić swoich gości o zmianie planów. No cóż, 100 złotych oszczędzone.
Ponieważ zespół nie zaprezentował swojej twórczości fanom, ja trochę ją Państwu przybliżę.
Skład Swans, przez cały okres istnienia zespołu, wielokrotnie się zmieniał. Jedynym pewnikiem był założyciel grupy, Michael Gira. Pod koniec 1982 roku, czyli niecały rok po jej stworzeniu, muzycy wydali debiutancką płytę z czterema kawałkami Giry. Były one długie i wprawiające w trans. Podczas nagrywania kolejnego krążka, Swans odrobinę zmienili koncepcję – utwory stały się krótsze. Jednak po odejściu perkusisty, następny album Cop znów stał się zlepkiem długich kompozycji.
Rok 1985 był przełomowy, gdyż do grupy dołączyła Jarboe, wokalistka i pianistka, oraz, co miało znaczny wpływ na późniejszą historię Swans – przyszła partnerka Giry. Wtedy też muzycy zostali zauważeni, a ich twórczość oscylowała wokół eksperymentalnego rocka (łączonego przykładowo z instrumentami klasycznymi). Wkrótce para zakochanych zdecydowała się wspólnie stworzyć projekt Skin, który zaowocował wydaniem kilku albumów i singli.
Kolejne albumy zespołu nie przyniosły mu większych korzyści, niektóre wcale nie były zauważane, aż w 1990 roku, muzycy założyli własną wytwórnię płytową – po zerwaniu kontraktu z MCA (z powodu niewielkiej popularności The Burning World). Własny label pozwolił im grać to, na co mieli ochotę i nie przejmować się zdaniem MCA. Tymczasem Jarboe coraz więcej sił wkładała we własną, a nie zespołową, twórczość. Prawdopodobnie te dwa czynniki sprawiły, że Swans nie mieli wkrótce środków na wydanie nowego krążka.
Chociaż w 1996 roku pojawił się całkiem niezły materiał muzyczny, bardziej instrumentalny niż zwykle, kiepska kondycja finansowa grupy oraz rozstanie Michaela i Jarboe zaowocowały rozwiązaniem zespołu.
Jesienią zeszłego roku nowy Swans wydał płytę My Father Will Guide Me Up a Rope to the Sky, z którą to rozpoczął światową trasę koncertową. Miejmy nadzieję, że nie cała wygląda tak, jak jej część w Gdańsku.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?