Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańscy kochankowie cz. II

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Legenda tym różni się od bajki, że zawiera przysłowiowe "ziarnko" prawdy. Śledząc losy gdańskich kochanków warto więc zajrzeć również do legend. A jedna z nich opowiada o franciszkańskim mnichu...

Jeśli przyjrzymy się prezbiterium Kościoła św. Trójcy na Przedmieściu, pamiętając, że dzisiejsze prezbiterium to właściwie odrębny od reszty kościół pod wezwaniem Wieczerzy Pańskiej, zauważymy, że dachówki dwuspadowego dachu tej części kościoła ułożone zostały w dość specyficzny sposób – ciemniejsze ułożono w kształt dużego krzyża. Powód umieszczenia tego symbolu w tym właśnie miejscu wyjaśnia jedynie stara, prawie zapomniana legenda.

Surowa reguła

Kościół św. Trójcy wznieśli na Przedmieściu Franciszkanie. Wśród licznych zasad, jakich, zgodnie z regułą zakonu, przestrzegać byli zobowiązani mnisi, była, rzecz jasna, zasada czystości. Czystość ta niekoniecznie rozumiana była jako skłonność do wody i mydła, natomiast dotyczyła (i nadal dotyczy) sfery postaw i zachowań seksualnych, których mnisi mieli po prostu nie mieć. Ale reguła regułą, a życie życiem. Nie wdając się w pasjonujące historie miłosnych ekscesów duchowieństwa jako stanu, zajmiemy się jedną tylko historią, związaną z Kościołem św. Trójcy, gdańskimi Franciszkanami i krzyżem z dachówek.

Kiedy zdarzyła się historia, którą zaraz opowiemy – tego dokładnie nie wiadomo. Jedni chcieliby ją umieścić już w okresie reformacji, kiedy wielu mnichów opuszczało zakony, a pozbywając się habitów, czuli się wolni od surowych zasad wstrzemięźliwości, więc z zapałem zabierali się za nadrabianie straconego pod tym względem czasu. Zdaniem innych, opowieść o mnichu i dachu dotyczy czasów znacznie wcześniejszych, stąd takie, a nie inne jej zakończenie.

Miłe złego poczatki

Było więc Przedmieście, na nim kościół, a tuż obok klasztor. W klasztorze surowa cela, w celi wąskie łóżko, a w łóżku... Nie mnich, jak można by się spodziewać, lub raczej nie tylko mnich. By nie narażać na szwank pruderii Czytelników powiedzmy, że obecność drugiej (oprócz mnicha) osoby, jej płeć, oraz uprawiana wspólnie z gospodarzem celi działalność, dalekie były od najswobodniej nawet zinterpretowanej reguły św. Franciszka. Trwało ta "działalność" podobno dłuższy czas, zanim się wszystko wydało.

Kiedy się wydało postanowiono uwięzić wszetecznych kochanków. Ją schwytano, a on zniknął. Jak się później okazało, schronił się na poddaszu nad nawą Kościoła Wieczerzy Pańskiej i przez parę dni udawało mu się w ten sposób uniknąć prześladowców. Jego kryjówka została jednak ujawniona, a po przestępcę wysłano kilku krzepkich współbraci z zadaniem przywleczenia go przed oblicze sprawiedliwości. Różnych rzeczy spodziewał się biedny mnich, ale na pewno nie sprawiedliwości. Wybił więc dziurę w dachu, wylazł przed nią i, bądź to przez przypadek przy próbie dalszej ucieczki, bądź w wyniku rozpaczliwej decyzji, spadł z wysokości, kończąc w ten sposób swą ziemską wędrówkę. Kochankę mnicha potraktowano ze szczególnym okrucieństwem. Jeśli wierzyć legendzie została zamurowana żywcem.

Czy kochanków łączyło, poza wspólnym folgowaniem cielesnej chuci, jakieś głębsze uczucie? O tym legenda milczy. Coś jednak musiało być na rzeczy, skoro po śmierci mnicha i egzekucji jego wspólniczki dwa spośród kościelnych dzwonów, wiszących w wieżyczkach kościoła, dotąd obdarzonych wyjątkowo pięknym brzmieniem, zamilkło na zawsze.

Krzyż z dachówek

Przy naprawie pokrycia dachu zniszczonego przez uciekiniera, ku pamięci i przestrodze, ułożono dachówki w kształt krzyża, którego podstawa wskazywać miała miejsce, gdzie mnich wybił otwór, przez który wydostał się na dach, by w chwilę później pożegnać się z życiem.

Krzyż zdobił kościół przez wieki, aż do 1945 r., kiedy dach uległ zniszczeniu. Na odtworzonym po wojnie dachu nie było go przez kilka dziesięcioleci, aż wrócił na swoje miejsce podczas niedawnego remontu. Znowu możemy go oglądać, a przy okazji przypomnieć sobie o tragicznie zakończonym romansie franciszkańskiego mnicha. Nikomu jednak nie udało się jak dotąd wyjaśnić, czemu ułożony z dachówek krzyż, mający upamiętniać miejsce, skąd spadł grzeszny Franciszkanin, zdobi dach Kościoła Wieczerzy Pańskiej po obu stronach...

Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto