Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katastrofa budowlana na Zaspie

(AT)
Strażacy wydobyli kolejnego poszkodowanego w wypadku pracownika firmy Elewacje.
Strażacy wydobyli kolejnego poszkodowanego w wypadku pracownika firmy Elewacje.
Sięgające dwunastego piętra rusztowanie zawaliło się wczoraj około godziny 13 na gdańskiej Zaspie. Pod rumowiskiem znalazło się dziewięciu robotników ocieplających ściany bloku przy ulicy Pilotów 16.

Sięgające dwunastego piętra rusztowanie zawaliło się wczoraj około godziny 13 na gdańskiej Zaspie. Pod rumowiskiem znalazło się dziewięciu robotników ocieplających ściany bloku przy ulicy Pilotów 16. Dwóch z nich zginęło na miejscu, o życie pozostałych walczą lekarze.

Do tragedii doszło kilkanaście minut przed 13. Dziewięciu pracowników firmy Elewacje S.A. pracowało przy ocieplaniu 12-piętrowego bloku przy ul. Pilotów 16. Większość z nich znajdowała się na wysokości piątego piętra. W pewnym momencie rozległ się głośny trzask.
- Widziałem jak pracownicy spadali uderzając o metalowe części konstrukcji - mówi Dariusz Radtke, naoczny świadek katastrofy. - Rusztowanie złożyło się jak domek z kart.

- Widziałam wszystko z okna - mówi Jolanta Liedtke. - Paliłam papierosa, gdy usłyszałam potworny hałas. Rusztowanie momentalnie runęło w dół. Ludzie bezwładnie spadali. Nogi się pode mną ugięły. Natychmiast zadzwoniłam po straż pożarną.

Okoliczni mieszkańcy oraz pracownicy Elewacji próbowali wydobyć uwięzionych w rumowisku robotników.
- Dziesięć minut przed tragedią rozmawiałem z chłopakami, którzy przy moim oknie na 10 piętrze wymieniali parapety - powiedział nam Marian Rycio, mieszkaniec bloku. - Przed godziną 14 miałem jechać po żonę. Gdy wychodziłem już z klatki usłyszałem przeraźliwy hałas. Pierwszych rannych ludzie wyciągnęli jeszcze przed przyjazdem straży i pogotowia. W pośpiechu poszukiwano kluczy do rozkręcenia szczątków rusztowania. Wróciłem do domu i przyniosłem narzędzia. Wprost niewiarygodne w jakim tempie i z jaką siłą ludzie usuwali szczątki konstrukcji.

Po kilku minutach na miejscu wypadku pojawili się strażacy. Zjeżdżały karetki pogotowia. Wycie syren zwabiło pod blok dziesiątki gapiów. Strażacy cięli fragmenty rusztowań, wyciągali spod rumowiska rannych robotników. Rozmiarami katastrofy przerażeni byli ratownicy medyczni.
- Dawno nie widziałem tak rozległych obrażeń - powiedział jeden z nich.
Lekarze w ogromnym pośpiechu udzielali pomocy zakrwawionym i nieprzytomnym mężczyznom. 26-letniego Grzegorza S. i 36-letniego Grzegorza B. nie udało się uratować.

Trudno obecnie stwierdzić co doprowadziło do katastrofy. Nieoficjalnie mówi się, że do tragedii mogły przyczynić się ulewne deszcze, które padały ostatnio na Wybrzeżu. Spowodowały one zmiękczenie gruntu, na którym stało rusztowanie.
- To co tu zobaczyłem przyprawia o zawrót głowy - powiedział obecny na miejscu Antoni Dutko, starszy inspektor z Państwowej Inspekcji Pracy. - Ogromne kilkunastopiętrowe rusztowanie opierało się na dwóch słupkach. Mamy tu do czynienia z karygodnym łamaniem podstawowych przepisów. Kazałem natychmiast wstrzymać prace na sąsiednim rusztowaniu. Jego konstrukcja jest podobna do tego, które runęło. W każdej chwili grozi zawaleniem. Trzeba je zabezpieczyć.

Na miejscu tragedii pojawili się przedstawiciele firmy Elewacje.
- Pracują u nas tylko fachowcy, mający długoletni staż - twierdzi Adam Mazur, kierownik robót na feralnej budowie. - Przez 36 lat nic się nie zdarzyło, a tu nagle taki dramat. Naprawdę dbamy o bezpieczeństwo naszych pracowników. To prawdziwa tragedia przedsiębiorstwa i moja osobista. Nie chcę się wypowiadać na temat przyczyny wypadku - na pewno wyjaśnią to odpowiednie służby. Najważniejszy jest teraz stan zdrowia poszkodowanych pracowników.

Sześciu z nich - Andrzeja N., Kazimierza P., Zbigniewa R., Jerzego O., Andrzeja O. oraz Jana H. przetransportowano do Szpitala Specjalistycznego na gdańskiej Zaspie. Ryszarda P., którego stan wydawał się początkowo najcięższy, przewieziono do Kliniki Chirurgii Urazowej Akademii Medycznej w Gdańsku.

- Podejrzewaliśmy uszkodzenia narządów wewnętrznych - pęknięcie śledziony czy wątroby, nie można było wykluczyć obrażeń mózgu, ale na szczęście nie potwierdziły ich badania diagnostyczne - mówi prof. dr hab. Jerzy Lipiński, kierownik Kliniki Chirurgii Urazowej AMG.
- Po zastosowanym leczeniu mężczyzna, choć ma głęboką aż do kości ranę głowy, złamane żebra i kończyny - szybko odzyskał przytomność, oddycha też bez pomocy aparatury - dodaje dr med. Krzysztof Kopiszka, lekarz dyżurny kliniki.
W gorszym stanie są dwaj z sześciu mężczyzni, którzy trafili do szpitala na Zaspie.
- Jednemu z nich trzeba było wykonać trepanację czaszki z powodu rozległego krwiaka śródczaszkowego, drugi ma objawy stłuczenia mózgu - mówi dr Krzysztof Wójcikiewicz, naczelny lekarz szpitala. - Obaj przebywają na Oddziale Intensywnej Terapii, ich stan jest ciężki.

O dużym szczęściu może mówić pozostała czwórka. Trzy ofiary, z ranami tłuczonymi głowy i ogólnymi obrażeniami przebywają na Oddziale Chirurgii, jeden mężczyzna ze złamaną miednicą i uszkodzeniem kręgosłupa przebywa na Oddziale Ortopedii.
Sprawę wypadku bada specjalna komisja złożona z inspektorów pracy i rzeczoznawców od budownictwa. Oddzielne postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Północ, która wyjaśni, kto zawinił wczorajszej tragedii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto