Trener żużlowców Wybrzeża, Romuald Łoś, w ostatnich dniach nie próżnował. Tu i ówdzie stara się pozyskać pieniądze, które pozwoliły poprawić sytuację sprzętową jego zespołu przed arcyważnym dwumeczem o pozostanie w ekstralidze ze Startem Gniezno. Pierwszy mecz odbędzie się na torze gnieźnieńskim w najbliższą niedzielę. Rewanż zaplanowano dzień później w Gdańsku.
- Podobno po ostatnim meczu ligowym ze Stalą Gorzów nie odbył się w Gdańsku nawet jeden trening, na którym byliby obecni wszyscy zawodnicy?
- Czy mogło być inaczej, skoro zawodnicy nie mają na czym trenować? W klubie bieda aż piszczy. Pieniędzy brakuje na wszystko. Przed konfrontacjami ze Startem potrzebujemy przynajmniej 10 tys. zł. Mechanicy czekają na nowe zawory, cylindry czy tłoki. Mamy nadzieję, że części trafią do nas najpóźniej w piątek. Na zmontowanie rozebranych już silników potrzeba około 7-8 godzin.
- Czyli przed spotkaniem w Gnieźnie nie pojawicie się na gdańskim torze?
- Pojawimy się. W czwartek i piątek, kiedy planuję trening przy sztucznym oświetleniu. Poniedziałkowy, rewanżowy mecz, odbędzie się u nas właśnie w takich warunkach. Większość moich zawodników, nie licząc obcokrajowców, nigdy albo dawno nie rywalizowała w takich warunkach.
- Czy spodziewa się pan ze strony gnieźnian nieczystych zagrań?
- Postaram się, aby do tego nie doszło. Zresztą byłem w Gnieźnie. Obejrzałem trening, wypiłem kawę w kawiarni klubowej i uzyskałem trochę informacji. Jakich? Nie powiem. Pracowałem kiedyś w Starcie i mam w Gnieźnie kilku znajomych. Nie było to więc zbyt trudne.
- Wygracie w Gnieźnie?
- Jestem o tym przekonany.
Mbappe nie zagra z Polską?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
