NFZ nie refunduje rehabilitacji chorego dziecka. Jak dogonić rówieśników?
Dziś Hubert ma dwa latka i dwa miesiące. Jego mama dokonała cudu. O chłopcu, kiedy siedzi w spacerowym wózku, nikt nie powiedziałby, że jest tak ciężko chory. Bawi się autami trzymanymi w rączkach, samodzielnie pije, patrzy na osobę, która do niego mówi i uśmiecha się. - Udało się nam to osiągnąć razem, bo Hubert bardzo chce być jak inne dzieci. Ale niemałym kosztem - przyznaje pani Katarzyna. - Trzy razy w tygodniu mamy rehabilitację, do tego hipoterapię, logopedę, neurologa, laryngologa, okulistę, pulmonologa, bo Hubert ma też objawy wczesnej astmy. Praktycznie co dzień wizyta u jakiegoś lekarza czy rehabilitanta. Potem ja ćwiczę z nim jeszcze w domu. Ale rączki puściły, Hubert potrafi nawet podeprzeć się nimi, tak by poruszać się po podłodze. Nóżki jeszcze trzymają, ale nauczymy się chodzić. Musimy, a Hubert chce, bardzo stara się stanąć.