Nikt nie chce wydzierżawić sopockiego molo

- Przetarg został zakończony wynikiem negatywnym - mówi Magda Jachim, rzecznik prasowy Urzedu Miasta w Sopocie. - To znaczy, że nie było żadnych ofert - wyjaśnia.

Ta informacja zostanie przekazana prezydentowi, Jackowi Karnowskiemu. Nie wiadomo kiedy zostanie rozpisany nowy przetarg. Na razie sprawa będzie analizowana.

- Prawdopodobnie zdecydujemy coś w przyszłym tygodniu - dodaje Magda Jachim.

Przypomnijmy, że według władz miasta operator molo i mariny potrzebny jest z dwóch powodów.Pierwszym jest gospodarność, czyli dobre zarządzanie terenami znajdującymi się przy molo, a drugim to zbliżający się koniec budowy przystani jachtowej. Przed rozpoczęciem działalności mariny musi być ogłoszony operator. Oferty można było składać do 30 lipca.

Jeszcze pod koniec czerwca, były wiceprezydent Sopotu, Wojciech Fułek twierdził, że dzierżawą terenów przy molo było spore zainteresowanie. Co zatem się stało, że nie wpłynęła żadna oferta?

Według pierwszych warunków przetargu przyszły zarządca miał płacić miastu czynsz. Najpierw tzw. czynsz początkowy, który wynosi 3,5 miliona złotych netto, płatny w dwóch ratach. Pierwsza transza to milion złotych i dzierżawca miał zapłacić ją jeszcze w tym roku. Druga część miała być płatna do 30 listopada przyszłego roku, jej wysokość to 2,5 miliona złotych. Według założenia zarządca miał płacił miastu także czynsz, którego miesięczny koszt to szacunkowo 36 tys. 700 złotych, a w okresie letnim i 29 tys. 600 złotych poza sezonem. Oprócz czynszu, operator miał płacić procent od sprzedanych biletów na molo i za cumowanie jachtów.

Przypomnijmy, że teraz sprawą dzierżawy mariny zajmuje się nowa wiceprezydent Joanna Cichocka-Gula.

Twoim zdaniem: Czy cena dzierżawy jest za wysoka?

Zobacz także:

• Kto wydzierżawi molo i marinę w Sopocie?

Wejdź na stronę główną, kliknij w "Sopot" i czytaj artykuły wyłącznie dotyczące Sopotu.