Nie taka Orunia straszna jak ją (po)malują - przekonuje Martyna Winnicka, autorka projektu fotograficznego o takim właśnie tytule. Orunia, którą przedstawia na swoich zdjęciach jest pełna koloru.
- Myślę, że moja praca pokazuje tę dzielnicę w zupełnie innym świetle. Oczywiście budynki dalej są zaniedbane i szare, jednak po moich zabiegach myślę, że wiele osób spojrzy na Orunię przyjaźniejszym okiem -tłumaczy Martyna.
Jak zaczęła się jej przygoda z tą dzielnicą Gdańska?
- Przez 15 lat (czyli całe moje dzieciństwo aż do 20 roku życia) mieszkałam na Oruni Górnej. Orunia Dolna (w zasadzie nie ma czegoś takiego jak Orunia Dolna - dopisek „dolna” używa się w celu rozróżnienia starej i nowej Oruni Górnej) była zawsze dla mnie miejscem zakazanym. Rodzice bojąc się o swe jedyne dziecko wydali mi kategoryczny zakaz schodzenia „na Dolną”. Aż do momentu gdy na drugim roku studiów licencjackich na gdańskim ASP, podczas fotografii kreacyjnej dostaliśmy ciekawe zadanie. Każdy miał wylosować kawałek mapy i zrobić własny opis wybranej dzielnicy w technice dowolnej, wykorzystując jednak medium jakim jest fotografia. Zakradłam się więc na Orunię, i od razu zawędrowałam na część za torami. Wtedy odkryłam, że Orunia to ciekawe miejsce, pełne fascynujących ludzi - i postanowiłam przyjrzeć jej się z bliska - opowiada Martyna.
Podczas swoich wycieczek zauważyła, że na Oruni każdy stara się w jakiś sposób zindywidualizować przestrzeń, w której mieszka.
- Kolorowego akcentu dodawały czerwone cegły, mała architektura, znaki drogowe, samochody. Orunia tworzyła kompozycję zbudowaną z zupełnie różnych, odmiennych kolorystycznie elementów. Ciągle jednak wydawała się być szara i bez wyrazu... Dlatego zapragnęłam ją trochę upiększyć. Moim pomysłem było wydobycie kolorów znajdujących się na fotografowanych budynkach. Kolor jest tam wszechobecny, pokrywa każdy skrawek zabudowy, jednak przez zaniedbanie, brak renowacji oraz wieloletnie działanie warunków atmosferycznych zblakł i jest niemalże niewidoczny. Dlatego ta dzielnica wydaje się być szara i bez wyrazu. Gdyby tylko efekty mojej pracy nad zdjęciami dało się przełożyć na realny efekt, byłoby tam naprawdę cudnie - dopowiada młoda artystka. - Mało ludzi zdaje sobie sprawę z potęgi otaczających nas barw oraz z faktu, że świat kolorów to wibrująca energia, która ma istotny wpływ na nasze zdrowie, temperament i zachowanie.
Praca Martyny jest dosyć duża - składa się ze 150 zdjęć, a jej ekspozycja zajmuje ok 8 metrów.
Zdjęcia będzie można obejrzeć w Domu Sąsiedzkim „Gościnna Przystań”, ul. Gościnna 14 na Oruni. W imieniu Martyny zapraszamy na wernisaż, który odbędzie się 19 maja (czwartek) o godzi 18.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?