Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwszy Pomorzanin in vitro

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Chłopczyk, który przyszedł w sobotę na świat w Instytucie Położnictwa i Chorób Kobiecych w Gdańsku począł się dzięki pomocy medycyny. Mieszkanka małej miejscowości w Pomorskiem leczyła się na niepłodność od kilku lat.

Chłopczyk, który przyszedł w sobotę na świat w Instytucie Położnictwa i Chorób Kobiecych w Gdańsku począł się dzięki pomocy medycyny.

Mieszkanka małej miejscowości w Pomorskiem leczyła się na niepłodność od kilku lat.

- Chodziliśmy z mężem od lekarza do lekarza, ale oni bezradnie rozkładali ręce - opowiada kobieta. - Badania wykazywały, że jesteśmy zdrowi. Czas uciekał, od ślubu minęło osiem lat, a my wciąż nie mogliśmy doczekać się dziecka.
Małżeństwo trafiło w końcu do Instytutu Położnictwa i Chorób Kobiecych w Gdańsku.

- W 30 proc. przypadków niepłodności nie sposób ustalić jej przyczyny - tłumaczy prof. dr hab. Janusz Emerich, szef II Kliniki Położnictwa i Ginekologii oraz dyrektor Instytutu Położnictwa i Chorób Kobiecych w Gdańsku. - Mówimy wtedy o tzw. niepłodności idiopatycznej. Kobieta nie zachodzi w ciążę, choć ani jej, ani mężowi nic nie dolega. Można wtedy tylko pomóc naturze, doprowadzając sztucznie do spotkania plemnika z komórką jajową w laboratoryjnym naczyniu.
W takich przypadkach liczy się każdy miesiąc.

- Im kobieta starsza, tym szybciej powinna być zdiagnozowana, gdyż upływający czas zmniejsza jej szanse na macierzyństwo - tłumaczy dr med. Krzysztof Łukaszuk, który techniki in vitro (czyli w szkle) uczył się w wiodących ośrodkach w kraju i za granicą.

Od trzech lat zespół specjalistów z Samodzielnej Pracowni Endokrynologii, kierowanej przez prof. dr. hab. Czesława Wójcikowskiego w składzie: dr med. Krzysztof Łukaszuk, dr med. Joanna Liss i mgr Magdalena Cybel oraz lekarzy z II Kliniki Położnictwa i Ginekologii, przygotowywał się do wprowadzenia tej metody w gdańskiej klinice. W końcu wybiła godzina zero.

- Nie jest to żaden eksperyment - podkreśla prof. Wójcikowski. Zapłodnienia in vitro stosuje się od lat na świecie i w Polsce rutynowo. Dla wielu małżeństw są jedyną szansą na spełnione rodzicielstwo.

W lutym br. kobieta przeszła zabieg zapłodnienia pozaustrojowego nasieniem pobranym od męża. Metoda ta wciąż budzi wiele zastrzeżeń moralno-etycznych.

- Przyjęliśmy dwie zasady: minimalnie obciążać organizm kobiety i zamrażać jak najmniej zarodków - twierdzi dr Krzysztof Łukaszuk. Metoda staje się przez to mniej skuteczna, ale pozwala uniknąć problemu, co zrobić z zarodkami, których nie podaje się do macicy kobiety. Na powodzenie można jednak liczyć w ok. 22-25 proc. przypadków.

Mamie chłopczyka się udało. Okazało się, że jest w ciąży już po pierwszej próbie. Nie wszystko szło gładko. W sierpniu pojawiły się komplikacje. Pacjentka musiała położyć się na kilka tygodni do szpitala. Zbliżał się koniec ciąży. Od kilku dni stan pacjentki niepokoił lekarzy. Sobotnie badanie usg potwierdziło, że dziecku w łonie matki grozi przewlekłe niedotlenienie. Prof. Emerich podjął decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Asystowali mu: dr Krzysztof Łukaszuk, dr Dariusz Wydra. Chłopiec przyszedł na świat cały i zdrowy.

Program gdański objął kilka kobiet, następne będą musiały leczyć się w niepublicznych ośrodkach.

Fot. Robert Kwiatek

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto