Pierwszym krokiem do walki z zaklejaniem przystanków komunikacji miejskiej w Gdańsku miały być słupy ogłoszeniowe. Ich postawienie nie zmieniło jednak obrazu wiat przystankowych. Gdy to nie poskutkowało pomóc miał monitoring.
Tylko na gorącym uczynku
Ale to także nie pomaga. Wciąż na szybach wiat "podziwiamy" reklamy szybkich kredytów, zespołów weselnych czy szybkiego mycia dywanów. Głównym problemem nie są braki infrastrukturalne, ale przepisy prawa.
- Możemy zatrzymywać jedynie osoby przyłapane na gorącym uczynku w trakcie rozklejania reklam na przystankach - rozkłada ręce Miłosz Jurgielewicz, rzecznik gdańskiej straży miejskiej. - Monitoring jest na kilku przystankach, jednak niewiele to pomaga - dodaje.
W 2010 roku straż miejska interweniowała w tej sprawie 134 razy. Przyłapane na gorącym uczynku osoby pouczone zostały 32 razy, zaś w 83 przypadkach kończyło się na mandacie. W tym roku statystyki są bardzo podobne: podjęto już 63 interwencje, w 13 przypadkach strażnicy pouczali sprawców, zaś mandatów wlepili 43.
- Nie cackamy się z przyłapanymi osobami, dlatego więcej jest mandatów niż pouczeń - tłumaczy Jurgielewicz. - Moglibyśmy łatwo wyśledzić zleceniodawców rozklejania reklam, niemal każda przecież ma numer telefonu. Jednak gdy się do niego zgłosimy usłyszymy "nic o tym nie wiedziałem". Prawo nie pozwala nam na nic więcej - mówi rzecznik straży miejskiej.
Oko kamery nie odstrasza
Monitoring w okolicach przystanków komunikacji miejskiej został zamontowany w ramach projektu Civitas Mimosa. Właścicielem systemu kamer jest miasto, jego obsługą zajmuje się straż miejska, ale interwencje na jej zgłoszenia podejmuje policja. Jeśli patrol zdąży dojechać w miejsce rozklejania reklam - świetnie, materiał jest dowodem w sprawie karnej. A jeśli nie zdąży?
- Wtedy sprawa się rozmywa - wyjaśnia Jurgielewicz. - Nagranie z monitoringu może być dowodem w sprawie sądowej, ale nie podstawą do założenia takiej sprawy - podkreśla.
Na obecny stan prawny narzekają także urzędnicy Zarządu Dróg i Zieleni, do których obowiązków należy sprzątanie przystanków.
- Problem leży w rozwiązaniach prawnych - mówi Paweł Tarczyński z Działu Utrzymania Infrastruktury Tramwajowej i Autobusowej gdańskiego ZDiZ-u. - Kiedy nawet sprawa trafi do sądu jest najczęściej umarzana ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu - mówi Tarczyński.
ZDiZ oraz dwie inne firmy, które zarządzają gdańskimi przystankami mają obowiązek je sprzątać dwa razy w miesiącu. W kluczowych miejscach w centrum miasta odbywa się to nawet trzy razy miesięcznie. Ale to niewiele pomaga. Prawdziwe zmiany przynieść może jedynie zmiana prawa.
Czytaj więcej o komunikacji miejskiej:
Tramwajowa rewolucja: ewolucje we Wrzeszczu
Gdańsk: Nowa linia autobusowa z Chełmu do Szadółek
Podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej w Trójmieście. Drożej już od 1 maja
Liczmański, Klenczon, Płażyński i Walentynowicz kolejnymi patronami gdańskich tramwajów
Darmowej komunikacji miejskiej w Gdańsku nie będzie. Przynajmniej na razie
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?