Rynek mieszkaniowy w Gdańsku. Ceny mieszkań ustępują tylko warszawskim

W I kwartale 2017 roku sprzedaż nowych mieszkań ciągle rosła, by osiągnąć - po raz kolejny - rekordową wysokość. Tym razem wyniki pomorskich (i nie tylko) deweloperów przebiły najlepsze wyniki z czasów poprzedniego boomu.

Zdaniem analityków z Narodowego Banku Polskiego obecnego okresu nie można jednak określać mianem boomu, bo cechą charakterystyczną tego ostatniego jest gwałtowny wzrost cen (z którym przed dekadą mieliśmy do czynienia). Teraz ceny są stabilne, a rynek deweloperski rośnie, ale jest w cyklu ekspansji.

W Gdańsku te zjawiska charakteryzuje większa dynamika. Efekt? W czasie ostatnich czterech kwartałów deweloperzy sprzedali 10 tys. mieszkań - wynika z monitoringu rynku, jaki prowadzi od lat firma REAS. To najlepsza sprzedaż w historii branży, a roczne przyrosty w ostatnich trzech latach (2014-2016) wynosiły odpowiednio 30 proc., 15 proc. i 26 proc. r/r. To spowodowało, że praktycznie prawie całą oferta wyprzedaje się na etapie projektowania i budowy: aktualnie wg. danych REAS na ok. 6 tys. mieszkań na rynku gotowych jest tylko 569.

Ceny transakcyjne są stabilne i niewiele odbiegają od cen ofertowych, co oznacza, że utargować można niewiele. Obecnie średnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym z Trójmieście ustępują już tylko warszawskim. W tej sytuacji wiele osób szuka szczęścia na rynku wtórnym. Na przykład w Gdyni różnice między ceną ofertową a transakcyjną sięgają nawet 1,8 tys. zł/m kw.!

Deweloperzy wciąż rozpoczynają nowe inwestycje. Liczba mieszkań do kupienia w budowie pobiła kolejny rekord, ale deweloperzy na razie nie boją się ryzyka. Jak dokumentują dane NBP - zakupy gotówkowe to obecnie już 2/3 całego wolumenu! I jak na razie ci, którzy kupują na wynajem nie mają się czego bać - że w końcu rynek się nasyci. Nieprędko. Program _„Mieszkanie Plus” _jest dopiero w powijakach i nikt nie wie, jaki będzie miał wpływ na rynek.

Tymczasem segment komercyjnych (czyli prywatnych) mieszkań na wynajem to w naszym kraju zaledwie - jak ocenia NBP - ok. 3 proc., podczas gdy w krajach europejskich średnia wynosi 10 proc. Na tym rynku są więc jeszcze rezerwy, jest perspektywa popytu, która dodatkowo generuje wynajem krótkoterminowy.

Na gdańskim lotnisku ląduje tygodniowo 123 samoloty, odbywające rejsy z krajów skandynawskich (z wyjątkiem Finlandii). Wysiada z nich ok. 1 miliona przybyszów, którzy przyjeżdżają na wypoczynek (głównie weekendowy), do centrów medycznych i SPA, a nawet na zakupy. To ruch lokalny, nadbałtycki, a nie tylko on przysparza Gdańskowi turystów. Miasto zostało w tym roku uznane za jedną z najatrakcyjniejszych destynacji wakacyjnych w Europie. Najem krótkoterminowy ma też ogromne perspektywy.