Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słowa Herberta mówią o trudnych sprawach

Łukasz Stafiej
Łukasz Stafiej
- Poprzez słowa Zbigniewa Herberta chciałem dać sobie szansę rozmowy z państwem o sprawach trudnych - powiedział do widowni Krzysztof Kolberger podczas muzyczno-poetyckiego spotkania "Słowo Herberta" w sopockim Teatrze Atelier.

W środowy wieczór widownia Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej szybko zapełniła się do ostatniego miejsca. Zorganizowany przez sopocką bibliotekę spektakl przyciągnął nie tylko miłośników twórczości wybitnego poety, ale również - jeśli nie przede wszystkim - fanów Krzysztofa Kolbergera. Nic więc dziwnego, że pojawienie się na scenie aktora zostało przyjęte gromkimi oklaskami, a nawet sympatycznymi "dobry wieczór" niektórych osób z publiczności.

Atelier - miejsce szczególne

Artysta wcale nie spieszył się z rozpoczęciem recytacji i wpierw uraczył gości krótkim wspomnieniem o nadmorskim teatrze.

- Jest mi niezmiernie miło, że mogę być w tym miejscu - mówił Kolberger. I to nie tylko ze względu - pozwolę sobie użyć takiego słowa - ukochanie Agnieszki Osieckiej i dzieła jej życia. Jest to dla mnie szczególnie miejsce - dodał.

To tutaj dwa lata temu aktor przebył jedną z rozmów z Aleksandrą Iwanowską, badaczką twórczości księdza Jana Twardowskiego, która stała się inspiracją do napisania książki "Przypadek nie-przypadek". Rozmowa, która odbyła się dziesięć dni przed kolejną, trudną operacją w związku z chorobą nowotworową, stała się swego rodzaju intymnym wyznaniem artysty.

Od przypadku do przypadku

Rozmowa dotyczyła bliskiej aktorowi poezji księdza Twardowskiego. Jednak z twórczością Herberta Kolberger - jak sam przyznaje - długo nie mógł się utożsamić. Jednak - "przypadkiem, nie-przypadkiem" - aktor trafił na wybór wierszy poety. Następnie - "przypadkiem" - ułożyły mu się jak sam mówi w "opowieść człowieka leżącego w szpitalu i umierającego na śmierć". Jak wiadomo, był to ciężki okres w życiu Kolbergera.

- Dochodziły mnie glosy, ze oto pan Krzysztof Kolberger żegna się  z życiem, wybiera się do szpitala i jest w depresji - zwierzał się aktor. - Chcę jednak powiedzieć, że choć wybrałem akurat te wiersze, które najbardziej dotykają moich strun, mojej wiedzy i doświadczeń na temat życia, to ciągle jestem aktorem i - właśnie poprzez słowa Herberta - chciałem dać sobie szansę rozmowy z państwem o sprawach trudnych - dodał, zwracając się do widowni.

Słowa otulone w muzykę

Po wstępie, przyszedł czas na godzinę podróż po twórczości wielkiego poety. Nie obyło się bez najbardziej znanych liryków, takich jak błyskotliwie wykonany "Pan od przyrody", przejmująco ciepła "Mama", czy ironiczny "Co robią nasi umarli". Wieczór poezji Herberta nie mógł się też odbyć bez wierszy-manifestów poety z cyklu "Pan Cogito" - widzowie usłyszeli między innymi "Pan Cogito szuka rady", czy "Przesłanie Pana Cogito".

Pomiędzy wierszami - a czasem także w trakcie nich - przebrzmiewało pełne napięca muzyka Roberta Grudnia, który akompaniował na pianinie, czyli - jak powiedział Kolberger - otulał słowa w muzykę.

Jednak najważniejsze okazały się słowa. I to nie słowa Herberta, ale samego Kolbergera. Nie zdziwiłem się więc, gdy za moimi plecami ktoś na widowni - banalnie, ale jakże na miejscu - stwierdził: "wielkość aktora widać nie na ekranie, ale poprzez to jak panuje nad słowem".

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto