Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smutno o Motławie: Nabrzeże w fatalnym stanie

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Gdańsk, tradycyjnie już od dobrych kilku dziesięcioleci odwrócony od wody, powoli przypomina sobie, że ma nieco wody w samym swoim środku. Dużo jeszcze trzeba zrobić by woda ta ożyła, ale przede wszystkim należałoby zająć się nią i jej otoczeniem na poważnie.

Niektórzy, skłonni do literackiej przesady autorzy określali czasem Gdańsk mianem "Wenecji północy". Powodem tego porównania było zapewne to, że Gdańsk leży nad rzeką, ma do tego poza nią nieco sztucznych kanałów. Prawdziwą wodną ulicą Miasta jest niewątpliwie Motława. Jej potencjał bardzo, bardzo powoli odkrywany jest ostatnio na zasadzie "Ameryki pod łóżkiem". Pojawiają się nieśmiało wycieczkowe łódki, a niegdysiejszy turystyczny monopol "białej floty" został już dawno złamany. Na Motławie dzieje się z roku na rok coraz więcej, ale nie idzie za tym dbałość o niezbędną dla sprawnego funkcjonowania każdej drogi (w tym także wodnej) infrastruktury.

Poprzednie zdanie jest w zasadzie nazbyt łagodnym sposobem ujęcia tego, co dzieje się z Motławą. O fatalnym stanie nawierzchni reprezentacyjnej nadmotławskiej promenady – Długiego Pobrzeża – pisała jeszcze w czasie poprzedniej zimy Ewa Kowalska (iBedeker) w tekście "Na brzegu rzeki Motławy usiadłam i płakałam…" Pada tam bardzo ważna obietnica dotycząca naprawy tragicznego stanu nawierzchni Pobrzeża, którą składa Wiesław Szańca, reprezentujący Dział Utrzymania Dróg Zakładu Dróg i Zieleni. Obietnica, przyznać trzeba, wówczas zrealizowana. Popękane granitowe płyty, zastąpiono zwykłą brukową kostką, układającą się we wzory, które w osobie niezorientowanej mogą nawet wywołać wrażenie, że tak miało być, żeby urozmaicić nawierzchnię. Niestety od czasu tego remontu popękały liczne następne płyty, część wystaje nieco ponad inne, część rusza się pod nogami przechodniów. Nawet niektóre miejsca, które naprawiono wiosną, już ponownie domagają się uwagi. Miejmy nadzieję, że dobry początek procesu doraźnych napraw będzie kontynuowany.

Nie tylko chodniki

Ale to tylko część problemu. Jak tragiczny jest stan nabrzeży Motławy zobaczyć można dopiero z wody. A zrobić to łatwo, wystarczy wybrać się na wycieczkę którymś ze statków, przez cały sezon wyruszających w rejsy z Długiego, lub Rybackiego Pobrzeża. Problem widać natychmiast po rozpoczęciu, jeśli tylko opuścimy wzrok nieco poniżej ciekawych obiektów, o których opowiada żywy, lub nagrany na taśmie przewodnik. Licząca sobie dziesiątki lat konstrukcja nabrzeży w okolicach Baszty Łabędź, składająca się z potężnych, drewnianych belek przymocowanych śrubami do kei, rozpada się w oczach. Wielu drewnianych elementów brakuje już zupełnie, innych częściowo, a liczne wykazują zaawansowaną "próchnicę". Do tych właśnie nabrzeży przybijały latem jachty i żaglowce, które przybyły na Motławę w związku z imprezami, które miały, rzecz jasna, promować Miasto. Żeglarz, w odróżnieniu od turysty płynącego wycieczkowym statkiem, bardzo dokładnie zwraca uwagę na stan nabrzeża, przy którym cumuje...

Ale przypływający do Gdańska żeglarze nie powinni być zbytnio zaskoczeniu stanem miejsc do cumowania, jeśli tylko przyjrzą się stanowi nabrzeży po obu stronach rzeki na jej ostatnim odcinku przed ujściem do Martwej Wisły. Pochodzące z różnych czasów, niegdyś zapewne całkiem porządne umocnienia brzegowe, rozpadają się w zastraszającym tempie. Co parędziesiąt metrów zieje dziura w nabrzeżu, raz po raz zobaczyć można podmyte i osunięte do wody kamienie, lub betonowe bloki. Najgorzej jest na Kępie, czyli północnym zakończeniu Ołowianki. Tam nabrzeża po prostu nie ma. Rzeka omywa brzeg pozostający w stanie uroczej dzikości. I to wszystko w środku miasta, które zaprasza, promuje się, zachęca, szczególnie turystów wodnych, do korzystania z mariny, ale nie tylko z niej.

W samym środku sezonu przez parę dni Motława pokryta była całym archipelagiem pływających, zielonych wysepek, będących zapewne fragmentami zmytego gdzieś wyżej, poza Kamienną Śluzą, sporego fragmentu brzegu. Tych kawałków brzegu, chętnie używanych przez motławskie ptactwo, ostrożnie unikały nawet całkiem spore jednostki, których dowódcy woleli nie sprawdzać jaki wpływ na stan śruby może mieć przepłynięcie po takiej wysepce. Wyspy pływały sobie spokojnie po Motławie, by dalej, przez Martwą Wisłę i Kanał Kaszubski udać się ku morzu. Nie zauważyłem, by wywołało to jakąkolwiek reakcję ze strony podmiotów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żeglugi.

Kto za tym wszystkim stoi?

Podstawowe pytanie brzmi zatem: kto jest odpowiedzialny za utrzymanie zarówno samej rzeki, jak i jej nabrzeży. Tu pomocna może okazać się mapa struktury własności terenu Gdańska, dostępna na stronie magistratu. Przyjrzawszy się interesującemu nas fragmentowi tej mapy, z łatwością zauważyć można, że cała Motława jako akwen stanowi własność skarbu państwa i to wyłączną (bez zbiegu z użytkowaniem wieczystym), natomiast znakomita większość nabrzeży na żeglownej części toru wodnego rzeki należy do gminy miejskiej. Pewnie tradycyjnie nie ma pieniędzy na remonty. Ale kategorycznej odmowy z tego samego powodu nie słyszałem ani razu w przypadku obłędnych projektów przegradzania Motławy kładką, do budowy której Miasto miało się potężnie dołożyć. Czy tak powinno wyglądać wodne centrum Gdańska? Skoro już udało się to, że przynajmniej przez letnią część roku Motława żyje, a skoro żyje to z pewnością przynosi dochody. Czy ich część nie powinna być przeznaczana na sukcesywne remonty jej nabrzeży? Przed nami kolejna zima, a z nią mrozy, śnieg, a potem płynąca znacznie bardziej wartko woda. To z całą pewnością pogłębi jedynie tragiczny stan nabrzeży. Przed nami także wybory. Może jest zatem okazja by zapytać aktualnych i potencjalnych włodarzy o ich stosunek i plany względem takich właśnie miejsc, jak główna wodna ulica Gdańska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto