Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Światowy Dzień Książki z Hanną Cygler: wygraj książki z autografem [konkurs]

Łukasz Stafiej
Łukasz Stafiej
23 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Książki. Z tej okazji przygotowaliśmy z wydawnictwem Felberg konkurs, w którym można wygrać książki gdańskiej pisarki, Hanny Cygler - "Czas zamknięty" i "Pokonani" z autografami autorki!

Światowy Dzień Książki na świecie obchodzony jest od kilkunastu lat. W Polsce dopiero od trzech, ale - jak pokazały badanie OBOPu dotyczące czytelnictwa - promocja czytania książek jest u nas bardzo potrzebna - zaledwie 38 proc. Polaków miało w ciągu roku kontakt z książką.
**Tego dnia - wspólnie z [Wydawnictwem Felberg**](http://www.felberg.pl/wydawnictwo/) - proponujemy Wam sięgnąć po książki gdańskiej pisarki Hanny Cygler, a szczególnie jej dwie powieści "Czas zamknięty" oraz "Pokonani", które - w wersjach z autografami - możecie wygrać w naszym konkursie.

Konkurs
Aby wziąć udział w losowaniu dwóch książek z autografami Hanny Cygler "Czas zamknięty" oraz "Pokonani" wydanymi przez Wydawnictwo Felberg należy w komentarzu pod tekstem wymienić co najmniej trzy inne książki napisane przez gdańską autorkę. Konkurs trwa do niedzieli, 26 kwietnia włącznie. Zwycięzcy zostaną poinformowani e-mailem.

Akcja "Czasu zamkniętego" rozgrywa się w czasach II wojny światowej, gdy napięta sytuacja w Wolnym Mieście Gdańsku zmusza Helen Hallmann do wyjazdu do Anglii z całą rodziną. Włodek, jej pasierb, marzy o przygodach i podróżach, nie chce jednak opuszczać rodzinnego domu ani rozstawać się ze swoją pierwszą miłością. Fabuła "Pokonanych" kontynuuje losy bohaterów. Wojna się kończy, a Włodek Hallmann postanawia rozpocząć zupełnie nowe życie. Pragnie pójść w ślady ojca i podjąć przerwane podczas wojny studia. Więcej nie zdradzimy - zapraszamy do konkursu. Jeśli nadal się nie przekonaliście, przeczytajcie wywiad z Hanną Cygler.



Z Hanną Cygler**rozmawia Vanessa Nachabé-Grzybowska**

Kim jest Hanna Cygler?
Z zawodu jestem tłumaczką języka szwedzkiego i angielskiego. Piszę również prozę powieściową dla kobiet.

Cygler to nazwisko panieńskie. Dlaczego tak sygnuje pani swoje powieści?
Wiele autorek tak czyni. Przekłady podpisuję nazwiskiem męża, które przyjęłam i którym posługuję się na co dzień. Książki podpisuję nazwiskiem rodowym. Nie chciałam mieszać ze sobą życia zawodowego i działalności literackiej.

Kiedy postanowiła zająć się pani literaturą dla kobiet?
Nad pierwszą książką zaczęłam pracować w 1985 roku. Wszystko, co opisywałam, było związane z czasami "Solidarności" i stanu wojennego. Miałam świadomość, że to, o czym piszę, w ówczesnych realiach politycznych nie będzie opublikowane. Książkę dokończyłam dopiero w 1997 roku. Byłam wówczas w domku letniskowym u rodziców. Czytałam jakiegoś harlequina. Pomyślałam, że w naszym kraju brakuje literatury kobiecej. I wtedy postanowiłam, że muszę skończyć moją powieść. Długi czas żyłam jak w transie. O niczym nie byłam w stanie rozmawiać, tylko o moich bohaterach. Z czasem nauczyłam się kontrolować moje natchnienie.

Czy Zosia Knyszewska, bohaterka kilku pani powieści, ma coś z pani?
Człowiek nie ucieknie od własnych doświadczeń. Bardzo wielu moich bohaterów ma moje cechy. Zosia należy do mojego pokolenia, jest filologiem, ale jednak to nie ja. Zosia dojrzewa. Zmienia się. Zdradzę, że w najnowszej książce, która czeka na wydanie, Zosia jest bardzo nowoczesną i dojrzałą kobietą.

W pani powieściach często występuje elita międzynarodowa. Jaki wpływ na pani twórczość mają kontakty międzynarodowe?
Skończyłam skandynawistykę, mam spore związki ze Szwecją i Wielką Brytanią. Wcześniej współpracowałam w Polskiej Agencji Informacyjnej z dziennikarzami zagranicznymi. Moja siostra przebywa w USA. Bardzo dużo osób z mojego pokolenia wyjechało zagranicę. Toteż i moi bohaterowie często podróżują.

W dostępnej w internecie nocie biograficznej Hanny Cygler czytamy: "Anglia - zbieranie truskawek, Szwecja - malowanie pokoi, Polska - praca jako nauczyciel akademicki". Skąd ta zawrotna kariera?
Napisałam tak dla żartu do jednego z wydawnictw. Nie przypuszczałam, że ktoś zrobi z tego użytek i potraktuje poważnie, że prosto z pola przyszłam uczyć na uniwersytecie. Ale spodobało mi się to i zostawiłam ten opis na mojej stronie internetowej.

Kto pierwszy czyta pani powieści - mąż czy syn?
Moja siostra Karolina. Jest architektem i ma trochę inne spojrzenie niż ja. Potrafi zwrócić uwagę na szczegół: "Ciąża trwa dziewięć miesięcy, a nie – jak piszesz – dwanaście". Mój siedemnastoletni syn nie przeczytał jeszcze żadnej mojej książki. Mąż, gdy koleżanki zaczęły się podśmiewać i opowiadać, że jest gdzieś opisany, zabrał się do czytania.

Romantyzm, wątki sensacyjne, odrobina erotyki - czytelnik może mieć wrażenie, jakby czytał literaturę popularną?
Bo ja piszę książki popularne! Literatura popularna to bardzo szerokie pojęcie. Mnie się ono nie kojarzy źle, a zatem zupełnie nie mam się czego wstydzić.

Spod pani pióra wyszło już dziesięć powieści. W ostatnich dwóch - "Czasie zamkniętym" i "Pokonanych" (Wydawnictwo Felberg) - bohaterowie są świadkami drugiej wojny światowej oraz czasów komunizmu. Czy przygotowując się do napisania obu książek, czytała pani dużo literatury historycznej?
Tak. Wiedząc już, gdzie będzie się rozgrywać akcja "Czasu zamkniętego", zebrałam odpowiednią literaturę. Solidnie zdokumentowałam dzieje przedwojennego Gdańska i Wilna. Chciałam, by historia nie przytłaczała powieściowej akcji. Fakty historyczne są potrzebne między innymi po to, by przyspieszały bądź hamowały koleje zdarzenia z życia bohatera. Jeśli chodzi o szczegóły związane z wojskowością, to bardzo pomógł mi w ich doszlifowaniu mój znajomy, Gerard. Trochę inaczej było z "Pokonanymi", których akcja rozgrywa się po wojnie. Wiele dostępnych książek wspomnieniowych zostało napisanych przez partyjnych dygnitarzy. Musiałam zatem odfałszować historię, a przede wszystkim wyłowić z treści to, co mnie najbardziej interesowało, czyli szczegóły ówczesnego, powojennego dnia codziennego.

Pani książki czyta się jednym tchem. To wielka sztuka dokładnie dokumentować historię i jednocześnie wciągać czytelnika w akcję?

Piszę w taki sposób, aby mnie samej było w trakcie lektury przyjemnie. Nie lubię czytać książek, których akcja dzieje się w latach minionych, lecz wydarzenia historyczne nie mają żadnego wpływu na losy bohaterów. W swej trylogii - "Tryb warunkowy", "Deklinacja męska/żeńska" i "Przyszły niedokonany" - opisałam wydarzenia z czasów, w których sama żyłam. Potem chciałam opisać czasy wcześniejsze, aby powstała saga. Tak się złożyło, że wcześniej była wojna. Stąd musiałam na potrzeby "Czasu zamkniętego" i "Pokonanych" szczegółowo zapoznać się z wydarzeniami i detalami wojennymi oraz okresem komunizmu. Potem jest kilka lat przerwy pomiędzy powieściami - być może do zapełnienia w przyszłości - i wreszcie rozpoczyna się akcja "Trybu warunkowego".

Trudno jest pisać o historii językiem lekkim i zrozumiałym?

Z premedytacją unikam słów wychodzących z użycia, trącących myszką. Posługuję się współczesnym, potocznym językiem, dzięki któremu młody człowiek będzie mógł się z moim bohaterem zidentyfikować. Nikt się nie identyfikuje z tym, co jest dla niego obce. Gdy bohater przeżywa pierwszą miłość w czasach wojny, to chcę, by czytelnik miał podobny stan umysłu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto