To było jedno z najbardziej zaciętych spotkań, jakie mogli oglądać w Ergo Arenie kibice Żółto-czarnych. 22 remisy i 18 zmian prowadzenia świadczy o tym dobitnie. A to tylko statystyka z drugiej połowy spotkania.
Mecz zaczął się od mocnego uderzenia Trefla Sopot mimo braku Marcina Stefańskiego, jeszcze leczącego kostkę (na wyjazdowy mecz z PGE Turowem Zgorzelec koszykarz ma być już w formie). Sopocianie już w pierwszych 7 minutach wyszli na 8-punktowe prowadzenie 13:5. Poloniści jednak zwarli szyki i na kilkanaście sekund przed końcem pierwszej kwarty wyszli na prowadzenie 18:19. Na szczęście ostatnia akcja należała do Trefla i skończyło się 20:19.
Druga kwarta przebiegła dosłownie kosz za kosz. Jęk niepokoju sopockich kibiców rozległ się na 2:25 minuty przed przerwą, gdy na parkiet upadł Filip Dylewicz z kontuzją kostki. Bolesny uraz na szczęście nie wykluczy go z gry w przyszłym meczu - orzekł na gorąco Aleksander Walda, trener odnowy biologicznej Trefla.
Nerwy puściły tuż przed gwizdkiem na połowę meczu Pawłowi Kikowskiemu. Dostał faul techniczny niesportowy, gdy prowadził Trefl. Do szatni koszykarze Sopotu schodzili przegrywając 36:37.
Trzecia kwarta znowu była pełna walki. Warszawiakom udało się wyjść na 5-punktowe prowadzenie 46:51. Na szczęście podziałały mobilizacyjne time-outy Karlisa Muiznieksa, trenera Trefla Sopot i koszykarze Lawrence Kinnard, Adam Waczyński i Giedrius Gustas wzięli się za odrabianie strat. Efekt - wygrana kwarty 17:15 i prowadzenie w meczu 53:52. Pomagał jak mógł Dragan Ceranić, który wrócił do zespołu po operacji nosa. Wyszedł na parkiet w ochronnej masce na twarzy. Jednak zirytowany nieudanymi pierwszymi akcjami, zdjął osłonę.
Wszystko miało się rozstrzygnąć w 4. kwarcie. Koszykarze obu zespołów zdobywali punkty seriami - najpierw Czarne Koszule 7:0, następnie żółto-czarni 8:0. Mimo to w tej kwarcie na tablicy 12-krotnie wyświetlał się remis. Ostatnie 54 sek. to festiwal nieudanych rzutów za 3 (dwa razy w jednej akcji Kikowski i Kinnard), blok Waczyńskiego na Hardingu Nanie, próby z trzy Łukasza Wichniarza i Hardinga Nany na szczęście nieudane oraz taktyczne faule na zyskanie czasu warszawiaków. Doping na stojąco pomógł żółto-czarnym ostatecznie wygrać 71:65.
W meczu pozytywnie zaprezentowali się w końcu Lawrence Kinnard i Adam Waczyński, którzy zdobyli odpowiednio 16 i 11 pkt. Dobrze zagrali również Slobodan Ljubotina i Dragan Ceranić (obaj po 12 pkt. i po 5 zbiórek). Zawiódł po raz kolejny Paweł Kikowski - 9 nieudanych prób za trzy i zaledwie dwa rzucone punkty i to z rzutów wolnych.
W niedzielę 19.12 (mecz przełożony) Trefl Sopot zmierzy się z PGE Turów w Zgorzelcu.
Czytaj też:
- Trefl Sopot z nowym składem i sponsorem
- Trefl Sopot nie dał rady Enerdze Czarnym Słupsk
- Trefl Soot nie zmęczył się pokonując Siarkę Tarnobrzeg
Czytaj codziennie: MMTrojmiasto.pl/Sport
Sylwester w Trójmieście | 7 nadziei Trójmiasta | Wygraj 500 zł | Wyciągi i stoki narciarskie | Open'er 2011 | Matura 2011 | Próbny egzamin gimnazjalny | Lodowiska w Trójmieście |
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?