Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzieć muzykę, dobierać do niej obrazy: rozmowa z Szymonem Kołodziejczykiem

Redakcja
Jest reżyserem, scenarzystą, operatorem kamery, aktorem, montażystą filmowym, wykładowcą, absolwentem UG. Urodził się w Gdańsku zaledwie 28 lat temu. Nazywa się Szymon Kołodziejczyk.
Autor tego artykułu bierze udział w konkursie na Dziennikarza Obywatelskiego 2010 roku portalu Wiadomości24.pl - kliknij i zagłosuj

W ostatnim czasie niemal cały czas jest w podróży. Po świętach Wielkanocnych udało się nam go spotkać w Trójmieście i namówić na krótką rozmowę:

Jak minęły święta?

Dziękuję, bardzo dobrze. Z ciekawostek: dostałem propozycję od kuzynki bycia ojcem chrzestnym jej dziecka.

Moje gratulacje, porozmawiajmy jednak o Twojej pasji. Niedawno ukazały się nakręcone przez Ciebie teledyski dla takich muzyków jak: Agnieszka Padała, Magda Piskorczyk oraz zespół Nadah. Jak potoczyły się dalsze losy tych teledysków i artystów? Czy klipy były emitowane w telewizji? Jak nowe teledyski wpłynęły na rozwój samych artystów, jak Ty to oceniasz?

Zespół Nadah przygotowuje się do wydania płyty. Ciężko pracują nad materiałem, chcą, aby był naprawdę dobry, poza tym nagrywają w dwóch językach niektóre utwory, więc trochę to trwa. Wiem, że klip leciał w regionalnych stacjach TV, a nawet w jednym z kin przed seansami. Jak Agnieszce wyjdzie z rozwojem swojej twórczości, nie wiem. Magda Piskorczyk obecnie jest nominowana do Fryderyka i 20 kwietnia dowiemy się, czy go dostanie. To też szansa na to, aby teledysk Magdy poleciał w większych stacjach TV. Teledysk na pewno jest formą, która pomaga artystom muzycznym promować siebie, swoją twórczość, swój zespół. Obraz silnie działa i pozostaje w pamięci. Lepiej obejrzeć coś w Internecie, niż tylko posłuchać.

Poza tym obraz pokazuje nam to, czego jesteśmy ciekawi po wysłuchaniu fajnego dla nas utworu. Zastanawiamy się, kto go śpiewa, jak wygląda ta osoba, itp. Ja właściwie tak samo robię. Sporo podróżuję z uwagi na pracę w stolicy i w trójmieście i często przełączam stacje radiowe jadąc autem i gdy natrafię na coś dobrego, zostawiam. Potem szukam tego w Internecie, aby się więcej dowiedzieć. Tak znalazłem Katerine - Ayo Technology, czy Paulla - Od dziś. Nie mam jakiegoś swojego ulubionego rodzaju muzyki, słucham tego, co mi się podoba.

Co musi zrobić piosenkarz czy muzyk, abyś mógł nakręcić mu teledysk?

- Myślę, że najłatwiej wejść na mój profil MySpace i do mnie napisać. Jestem też zapisany na innych portalach, ale MySpace jest najlepszy dla twórców, czy to muzycznych, czy to filmowych. Notabene, można tam znaleźć muzyków, dla których kręciłem już klipy. Po zapoznaniu się z moim profilem, można poznać pokrótce moją drogę filmowej twórczości, obejrzeć przede wszystkim zrealizowane teledyski oraz obejrzeć zdjęcia z planu i krótkie materiały filmowe, tzw. Making-Off. Dla ciekawostki dodam, że zespół Nadah, dla którego kręciłem teledysk we Francji, skontaktował się ze mną właśnie przez wymieniony portal.

Zespół czy wokalista kontaktując się, powinien wiedzieć już jak najwięcej, czego chce. To niby typowe, ale jednak dostaję wiele maili z pytaniami jak to wygląda i nic więcej. Nie mogę wtedy odpowiedzieć na takie pytanie, bo wszystko zależy, jaki zespół się zgłasza, jaki rodzaj muzyki, jaki utwór chcą promować, jak się chcą pokazać od strony wizualnej, ile mają czasu, finansów na to przedsięwzięcie, itp. Najlepiej mieć już przyszykowany utwór, do którego ma być kręcony klip, chociaż często jest tak, że przy realizowaniu teledysku, w studiu robią ostatni miks danego utworu. Należy też określić się z czasem, kiedy ma być wydana płyta, jeśli teledysk ma promować płytę, kiedy premiera klipu ma być, itp. Im więcej informacji, tym lepiej, bo można wtedy rozmawiać. To nie jest zapytanie o film reportażowy z rozdawania nagród. Gdy mamy utwór, musimy mieć pomysł na obraz do niego. Tutaj stawiam zawsze na rozmowę z zespołem. Bez niej nie ma właściwie niczego. To zespół ma mieć ten teledysk, to ma być ich i mówić coś o nich jako o muzykach.

Gdy mamy pomysł, tworzymy scenariusz. Omawiamy tu wszystko razem. Sam proces tworzenia scenariusza nie jest, jak się to wydaje wielu ludziom, łatwy. Ja korzystam tu z tego, co się nauczyłem na studiach polonistycznych. Rozpracowuję tekst utworu jak utwór poetycki. Szukam podmiotu, odbiorcy, korzystam ze schematu komunikacji Jakobsona. Nie mówię o tym zespołowi. To nie ich działka, poza tym mają wiele pomysłów świeżych i takie naukowe gadanie mogłoby ich hamować. Gdy scenariusz jest gotowy można ustalać dni zdjęciowe. Ta cała rozmowa powinna odbyć się na żywo. Z tego albo się narodzi współpraca albo nie.

Od niedawna wykładasz w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku. Skąd pomysł zostania wykładowcą? czym się kierowałeś wybierając uczelnię, jak Ci się współpracuje ze studentami? Czy dobrze się czujesz w roli wykładowcy?

- Właściwie nic nie wybierałem. Zgłoszono się do mnie z zapytaniem, czy nie chciałbym wykładać. Przedmiot mi pasował, bo to cyfrowe wideo, więc wiedziałem, że sobie poradzę i jakoś się zgodziłem. Wszystkiego nie da się na pewno nauczyć studentów. Wiele z tej dziedziny człowiek uczy się sam. Nie tylko w pustym pokoju przy komputerze, ale i obcując z różnymi ludźmi, dużo słuchając autorytetów z tej branży oraz z własnych przemyśleń. Ja uczę jakby podstaw obcowania z tematem kamery i montażu. Jednak zależnie od tego, kto w jakim kierunku będzie chciał pójść, sam sięgnie po odpowiednie materiały, czy pójdzie do odpowiednich ludzi. Można zająć się filmowaniem wydarzeń sportowych, dokumentami, albo właśnie formami bardziej twórczymi, jak np. klipy muzyczne.

Myślę, że jak ktoś czuje, że mógłby się w czymś rozwijać, to pójdzie w tym kierunku bez względu na czynniki zewnętrzne. Wtedy i nawet nauczyciel nie potrzebny. Sam odnajdzie swoją drogę. Ja mogę jedynie pokazać im kilka spraw technicznych. Resztę odnajdą lub nie w sobie sami.

Kręcąc filmy i teledyski potrzebni są aktorzy i statyści. Skąd nabór takich osób? czy stawiasz na profesjonalistów, czy może praca z amatorami jest dla Ciebie ciekawszym wyzwaniem

- Dużo dała mi szkoła Daniela Saulskiego, aktora. Sam chodziłem do niego na zajęcia. Dzięki temu wiem mniej więcej, jak aktor czuje się na planie (scenie) i jak można z nim rozmawiać. Aktorem nazywam tutaj i amatora i zawodowego aktora. Różnica jest duża. Profesjonalista wie już, jak ma się pokazać, jak słuchać uwag reżysera, mniej też się męczy na planie, więcej złych warunków zniesie, potrafi powtarzać coś bardzo długo.


Kadr z klipu MOJO - Idź, mała, idź


Amatorem trzeba więcej kierować. Ale czasem można trafić na perełkę. Ktoś, kto naprawdę nadaje się do jakiejś roli. Miałem tak przy kręceniu filmu OFFowego „Fastfood”. Robert Jop, który jest moim kolegą zagrał tam złego bohatera. Był w tej roli tak sugestywny, że ludzie bali się, jak tylko widzieli go w kolejnych scenach. Nie wspomnę o zbieraniu się na wymioty i odsuwanie głowy od ekranu. To, jakiego aktora - profesjonalistę, czy amatora - damy do teledysku, zależy od kosztów, jakimi się dysponuje. Na pewno chciałbym zawsze pracować z profesjonalistami, ale jednak amatorzy mają tę przewagę, że są bardziej dostępni i tańsi. Jednak wiem, że ciężej ich poprowadzić, utrzymać w temacie i napędzać ich do pracy.

Niedługo premiera kolejnego teledysku. Czego możemy się spodziewać?

- Zespół nazywa się MOJO i skupia się w okolicach bluesa. Są z Warszawy. Część zdjęć kręciliśmy w warszawskim klubie, a część pod Słupskiem w plenerze. Utwór nazywa się "Idź, mała, idź", opowiada o dążeniu do celu i jak czasami łatwo go nie widzieć. Zespołowi zależało, aby obraz nie był zbyt przesycony, aby nie przysłonił muzyki. Jednak obrazy miały być mocne i jasno odbierane. Czy się udało, ocenić będzie można już 19 kwietnia, kiedy to odbędzie się premiera internetowa klipu. To dzień przed rozdaniem Fryderyków, o którego m.in. będzie walczyć Magda Piskorczyk.

Jakie plany na najbliższy czas? Kolejne teledyski? może filmy?

- Na razie skupiam pracę na teledyskach. Z kinem OFFowym już zamknąłem swoją przygodę. Na razie miałem rozmowę z jednym z trójmiejskich zespołów, ale nie wiem, czy będziemy współpracować, więc za dużo też nie będę zdradzał.

Czekamy więc na kolejne wieści i kolejne sukcesy.
Rozmawiał: Lesiu Dzierżak

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto