Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z wizytą u pastora Teodora - w pięknym kościółku u stóp Góry Gradowej w Gdańsku odkryto stare freski

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Ksiądz proboszcz Michalak pokazuje zatarte napisy na ambonie. - Pierwotnie były one w języku łacińskim. Kiedy przyszli luteranie, nałożyli na nie napisy w języku niemieckim fot. Grzegorz Cwaliński
Ksiądz proboszcz Michalak pokazuje zatarte napisy na ambonie. - Pierwotnie były one w języku łacińskim. Kiedy przyszli luteranie, nałożyli na nie napisy w języku niemieckim fot. Grzegorz Cwaliński fot. Grzegorz Cwaliński
Niewielki kościółek u stóp Góry Gradowej podczas II wojny światowej nie uległ zniszczeniu. Drewniana ambona na zewnątrz to jedyny taki zabytek w Polsce

Wczasie II wojny światowej gdański kościół pw. Bożego Ciała - jako jedna z dwóch gdańskich świątyń (drugim jest Święty Mikołaj) - nie został zniszczony. Powypadały z jego okien tylko witraże. To tutaj na suficie zobaczymy obraz większy niż „Bitwa pod Grunwaldem”, są cenne zabytki, a pod tynkiem ukryte XVI-wieczne freski. Zaś średniowieczne mury to świadkowie burzliwej historii Gdańska.

Kaplica dla trędowatych

Kościół wybudowano przed 1380 rokiem obok szpitala dla trędowatych. Pierwsze wzmianki o nim znajdziemy w akcie beatyfikacyjnym świętej Doroty z Mątów Wielkich.

- To jest ta święta, która kazała się zamurować - przypomina ks. proboszcz Rafał Michalak. - Dorota z Mątów Wielkich przychodziła tutaj na adorację Najświętszego Sakramentu. Wtedy była to kaplica przy pobliskim szpitalu, potem kościół, gdy w XV wieku do prezbiterium dobudowano nawę. Był filią kościoła Mariackiego na Głównym Mieście.

W 1592 r. stał się świątynią luterańską i aż do 1945 roku służyła gdańskim ewangelikom. Obecnie jest to kościół parafialny Kościoła polskokatolickiego.

Kazalnica na zewnątrz

Wielką osobliwością jest zewnętrzna ambona. Kazania na zewnątrz kościołów zapoczątkowano w czasach reformacji, w 1552 roku. Kaznodzieja luterański Jakub Hegge chodził wtedy po okolicach Góry Gradowej i zachęcał do przyjęcia nauk doktora Marcina Lutra. Na pamiątkę tego wydarzenia (w 1707 roku), gdy Gdańsk był już w znakomitej większości protestancki, zbudowano kazalnicę na zewnątrz.

- Ustawiono ją tam przede wszystkim na potrzeby zakaźnie chorych, którzy na świeżym powietrzu słuchali kazań i uczestniczyli w nabożeństwach - wyjaśniają historycy.

Na ambonie stały figurki 12 apostołów. Na baldachimie umieszczono pelikana karmiącego młode. Ponieważ po wojnie apostołowie zaczęli ginąć, figurki schowano w świątyni. Trafił tu także pelikan, który stał na zwieńczeniu baldachimu.

- W tej chwili ambona zewnętrzna pilnie wymaga ratowania, bo z jej przybudówki pewnej nocy złodzieje ukradli miedzianą blachę. Pokusa silna, a kilogram miedzi w skupie sporo kosztuje. Zostali złapani, ale co z tego - wzdycha ksiądz Michalak.

Epitafium kapitana

Wchodzimy do świątyni, tu czas jakby się zatrzymał.

- Kościół tylko raz został zniszczony, kiedy król Batory dyscyplinował gdańszczan. Zdania uczonych są podzielone, jedni mówią, że to król zniszczył świątynię, atakując miasto, inni zapewniają, że uczynili to gdańszczanie, aby Stefan Batory nie miał się gdzie schować ze swoimi wojskami - opowiada proboszcz.

Wystrój świątyni pochodzi z epoki baroku. Niezwykły jest „Sąd Ostateczny” Friedricha Falkenberga, nad prezbiterium - z 1709 roku, ma 100 metrów kwadratowych i przedstawia scenę Sądu Ostatecznego, w której Bóg Ojciec trzyma kamienne tablice dziesięciorga przykazań.

- Wiele osób sądzi, że to fresk, tymczasem obraz został namalowany na płótnie. Proszę spojrzeć, wyraźnie widać pasy, obraz kładziono jak tapetę - wskazuje ksiądz Michalak. - Trwają prace konserwatorskie, niestety, na ich wykończenie potrzebne są duże pieniądze, a parafia jest nieliczna i uboga. Robimy tyle, ile możemy, występujemy wszędzie o pieniądze. Zwróciliśmy się o nie do ministerstwa, ale potrzebny jest wkład własny. Marszałek przyznał nam fundusze, mamy nadzieję, że miasto Gdańsk nas wspomoże, bo jak dotąd pomaga.

Na jednej ze ścian wisi epitafium poświęcone kapitanowi Efraimowi Blonderowi, który zginął podczas walk o Gdańsk. Ufundowano je w 1749 roku.

W świątyni zachwyca ambona z 1762 roku, a na niej czterech ewangelistów i cnoty chrześcijańskie.

- W czasach, gdy świątynia należała do ewangelików, szczególnie rygorystycznie przestrzegających zasad, zamalowano postaci i w tym miejscu umieszczono cytaty z Pisma Świętego. Po wojnie, gdy farba zaczęła się łuszczyć, zdjęto ją i ukazały się postaci ewangelistów, brakuje Łukasza - dodaje ksiądz Michalak.

Logo sponsora

Wędrujemy po świątyni - wiele tu herbów Gdańska.

- Przez wieki kościół był na utrzymaniu magistratu, w związku z tym, gdzie się tylko dało, umieszczano herby miasta. Dzisiaj byśmy powiedzieli, że to takie logo sponsora - żartuje proboszcz. - Jest jeden nietypowy, bo wszędzie herb Gdańska ma krzyże srebrne albo białe. Tutaj są złote, nie wiemy dlaczego.

Na barokowym prospekcie organowym z 1766 roku na blasze namalowane są herby fundatorów instrumentu, m.in. Gralathów, Groddecków, Conradich, Schumanów i Buschów.

- Czyżby gdańscy Buschowie byli spokrewnieni z amerykańskimi prezydentami? - zastanawiają się gdańszczanie.

Barokowy prospekt organowy zachował się, jednak nie ma instrumentu ani mechanizmu poruszającego figurkami. W 1943 roku został wywieziony w kierunku Bytowa, potem ślad po nim zaginął.

- W krajach skandynawskich i na zachodzie Europy zamyka się kościoły, ponieważ budynek obniża wartość działki, więc są one burzone, a sprzęty wyprzedaje się. Myślałem o tym, żeby kupić taki instrument i zaadaptować go u nas, ale dowiedziałem się, że organy budowane są do konkretnego wnętrza, więc jest to niemożliwe.

Są też kurdybany, elementy roślinno-zwierzęce wytłoczone na skórze koźlęcej.

- Pierwsze korybany powstały w miejscowości Kordoba, ale u nas w Gdańsku także je wytwarzano - opowiada ksiądz proboszcz.

Skrzypią, gdy pada

Stare dębowe ławki z furtkami rozsychają się, drążą je też korniki. Trafiły tutaj z bazyliki Mariackiej (podobno w XVIII wieku), stąd widnieje na nich wysoka numeracja.

- Zawsze wiem, kiedy będzie padać - uśmiecha się ksiądz proboszcz Michalak. - Nie, nie łamie mnie w kościach, wtedy drewno w ławkach po prostu mocniej pracuje. Ławki są z czasów, kiedy Gdańsk był w większości luterański, każda ma swój zamek, kto przychodził, chciał usiąść, a miał kluczyk, to ją otwierał. Oczywiście, już teraz tego nie stosujemy.

Filmowe sceny

Pod jedną z ławek jest krypta, a w niej kilkanaście trumien. Zostali w niej pochowani proboszczowie i fundatorzy kościoła. Podziemi świątyni strzeże... mumia, a dokładnie zmumifikowane szczątki mężczyzny. Spoczywają w trumnie, której wieko jest otwarte.

- Prawdopodobnie to pastor tego kościoła. Z tablicy na trumnie można odczytać jedynie imię Teodor i dwie daty: 1771-1813. Pozostałe trumny zabite są gwoździami. Po wojnie zostały splądrowane, rabusie szukali w nich kosztowności - słyszymy od proboszcza.

Mumia pastora Teodora pojawiła się w filmie „Wróżby kumaka”, Krystyna Janda schodziła tam na dół do krypty. W świątyni warta obejrzenia jest także zabytkowa chrzcielnica, która zagrała w filmie „Strajk” Volkera Schlöndorffa.

- Na filmie widać, jak chrzczę dziecko Lecha Wałęsy - mówi ksiądz Michalak.

„Ukrzyżowanie” mistrza

W ołtarzu głównym „Ukrzyżowanie” Andrzeja Stecha, najznakomitszego malarza gdańskiego XVII wieku, to replika. Oryginał odkryto po wojnie na plebanii gdańskiego kościoła Wniebowzięcia NMP. Tam użyto go do zatkania nieszczelnego dachu. Zwiedzający świątynię mogą obejrzeć ten obraz - znajduje się w prezbiterium, tuż przy wejściu do zakrystii.

Najcenniejszym dziełem sztuki, które niegdyś znajdowało się w tym kościele, jest obraz Hansa Vredemana de Vriesa (1527-1604) pt. „Alegoria Grzechu i Zbawienia” z końca XVII w. Obecnie wisi w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Do 1944 r. w kościele znajdował się też przypisywany Łukaszowi Cranachowi młodszemu portret Filipa Melanchtona (obecnie też w Muzeum Narodowym).

Kościół kryje wiele tajemnic. Nie wiadomo, kto jest autorem obrazu „Noli me tangere („Nie dotykaj mnie) i co jest na ścianach pod tynkiem.

To wręcz sensacja

Anna Faron i Monika Palka - konserwatorki malarstwa i rzeźby polichromowanej - przeprowadziły w czerwcu 2022 r. badania konserwatorskie ścian wewnętrznych kościoła i... odkryły malowidła ścienne pochodzące z różnych epok, część z nich powstała już w renesansie, inne pochodzą z czasów baroku i XIX stulecia. Na niektórych ścianach zachowały się nawet warstwy średniowieczne, ale fragmenty te nie obejmują polichromii (są to monochromatyczne pobiały). Najstarsze zachowane w kościele dekoracje malarskie i tynki znajdują się w części gotyckiej budowli, na osi wschód-zachód.

Biały baranek

W dawnym prezbiterium w niszach na ścianie południowej zachował się interesujący fragment malowidła prawdopodobnie przedstawiający baranka eucharystycznego malowanego bielą i podkreślonego czerwonym konturem na błękitnym tle. Podejrzewa się, że są to malowidła powstałe po odbudowie kościoła w latach 1592-1596, chociaż mogą być jeszcze starsze.

Badania laboratoryjne wykazały, że zostały wykonane z użyciem takich pigmentów jak indygo, aurypigment (co nie zdarza się często) oraz pigmentów żelazowych. Przy obecnym stanie wiedzy nie wiadomo, czy była to część większego przedstawienia, czy niewielkiej sceny zdobiącej półokrągłe zamknięte nisze. Mogły być również malowanym obramieniem znajdującej się tam niegdyś inskrypcji lub wmontowanego w ścianę epitafium. Nad wspomnianymi niszami znaleziono również dekorację ornamentalną z podobnego okresu. Ze względu na burzliwe losy budynku kościoła, który przez wieki znajdował się na przedmieściach dawnego Gdańska i był narażony na wiele zniszczeń, nie wiadomo, jak duża część tych dekoracji jest jeszcze obecna pod przemalowaniami.

Odpowiedzią na te pytania mogłyby być tylko szersze prace konserwatorskie. Kościół pw. Bożego Ciała znacznie zmienił swój układ przestrzenny w latach 1688-1689, kiedy to znany w mieście budowniczy Bartel Ranisch poszerzył jego bryłę o prostopadle wybudowaną do części gotyckiej dobudówkę. Nowa część kościoła stała się nawą główną. W tym okresie wnętrze scalał najprawdopodobniej czerwono-czarny pas ornamentu umieszczony około 1,4 do 1,9 metra nad poziomem posadzki.

Nieodkryte tajemnice

Okolice kościoła Bożego Ciała to miejsce tętniące historią. Tu znajduje się Cmentarz Nieistniejących Cmentarzy i grobowiec rodziny Klawitterów. Kilkadziesiąt metrów dalej zaczynają się fortyfikacje grodziska. Tuż obok kościoła stoją jedne z najstarszych domów w Gdańsku.

- Myślę, że kościół zyskał, gdy zagospodarowano tutaj tę przestrzeń. Cieszę się, że za sąsiadów będziemy mieć Hevelianum, które jest bardzo otwarte na współpracę - mówi ksiądz Rafał Michalak.

Kościół jest w trakcie prac związanych z izolacją fundamentów.

- Już po pierwszych pracach wilgoci mamy mniej. Ściana jest sucha, ale dopiero zrobiliśmy część prezbiterium, a osuszenia wymaga cały kościół - opowiada ksiądz proboszcz.

Kościół jest w trakcie prac związanych z izolacją fundamentów.
- Już widać, że wilgoci mamy mniej. Ściana jest sucha, ale dopiero zrobiliśmy część prezbiterium, a osuszenia wymaga cały kościół - opowiada ksiądz proboszcz. - Trwają także prace konserwatorskie przy malowanym plafonie na podłożu płóciennym, wkrótce ma być odrestaurowany fragment z przedstawieniem Alegorii Miłosierdzia.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z wizytą u pastora Teodora - w pięknym kościółku u stóp Góry Gradowej w Gdańsku odkryto stare freski - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto