Biura rzeczy znalezionych w Trójmieście nie stoją puste

Biura rzeczy znalezionych swoją świetność przeżywały w latach 90. To wtedy w magazynach zalegało wiele przedmiotów znalezionych przez mieszkańców. Teraz jeśli ktoś przynosi zgubę, są to najczęściej przedmioty takie jak klucze od samochodu, czy mieszkania.

- Biuro rzeczy znaleionych działa przy Straży Miejskiej od 8 lipca 1996 roku. Przewinęło się przez nie już wiele przedmiotów. Teraz najczęściej ludzie przynoszą portfele, klucze, ostatnio jedna z osób przyniosła do naszego biura rower, któy natychmiast został sprawdzony przez policję - wyjaśnia Bartłomiej Kłodnicki z biura prasowego Straży Miejskiej w Gdańsku.

Znalezione przedmioty zwykle mają małą wartość. W przypdaku roweru strażnicy przekazali go do sprawdzenia na ewentualność kradzieży policji. Zdarzają się też znaleziska, które od razu są przekazywane osobie, która przyniosła je do biura.

- Ostatnio kobieta przyniosła nam siatkę z zapleśniałymi ręcznikami, którą natychmiast po pokwitowaniu zwróciliśmy właśnie tej kobiecie. Nie ma sensu byśmy trzymali je u nas - zaznacza Bartłomiej Klodnicki.

Z powrotem do osób, które zgubiły przedmioty trafia jedynie ok. 30 proc. przedmiotów. Reszta po dwóch latach wystawiana jest na licytację.

Również w Sopocie i w Gdyni znalezione przedmioty można zostawić w biurach rzeczy znalezionych. Placówki znajdują się w magistratach.

- Ludzie przynoszą nam opony, siekiery, łomy, naprawdę wiele rzeczy, niekoniecznie wartościowych - tłumaczy Mirosława Rombek, kierownik referatu gospodarczego w sopockim Urzędzie Miasta.

Zwykle rzeczy pozostają na lata w magistracie, choć zdarzają się szczęśliwe zakończenia.

- Ostatnio chłopak zgubił świadectwo skończenia studiów, Znalazł je u nas. To samo było z parą, która zgubiłą dokumenty. Ktoś przyniósł nam portfel, jednak już bez pieniędzy. Znaleźliśmy właścicieli, dokumenty zostały odnalezione, co było dla tych młodych osób wystarczającym pocieszeniem - dodaje Mirosława Rombek.