Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Columbus Duo: "Niszczymy piosenki" [konkurs]

Karol Stachura
Karol Stachura
Tomasz Swoboda, jeden z członków projektu Columbus Duo opowiada o najnowszej płycie, inspiracjach i karierze muzyka awangardowego.
KONKURS - szczegóły poniżej!

Jak udał się wczorajszy koncert w Łodzi? Jak reagowała publika? Czy dopisała?

To był dziwny koncert, pieniądze były z Politechniki i wstęp był za darmo, a te darmowe koncerty nigdy nie są fajne, bo trzy czwarte ludzi przychodzi napić się piwa i pogadać, a paręnaście osób słucha. Dla takiej kameralnej muzy to nie jest zbyt dobre. Koncert na trzy z plusem.

Nowy album nosi tytuł "Storm", label to "Dead Sailor Music", wcześniej było "Hand made Water" i "Killwater". Skąd te nawiązania do tematyki morskiej? Czy tylko względy geograficzne, zamieszkanie, czy coś więcej?

To tak trochę na przekór, bo muzyka nie ma nic wspólnego z wodą, właściwie, to tylko dobrze się nam tutaj mieszka...

Jakieś szanty?

Szanty, tak… (śmiech) W gruncie rzeczy, są to covery szant. Zawsze, jak są recenzje płyt w prasie bądźi Internecie, to dziennikarze nie wiedzą co pisać, więc nawiązują do tego, tworzą metafory… morskie, fale itd.

Gdybyś miał scharakteryzować w trzech słowach nowy album, to jakie słowa by padły?

Zróżnicowany... Ech, nie umiem.. jakiś taki.. oszczędny i... krótki (śmiech).

Na początku istniał zespół Thing, później przyszła pora na minimalizację brzmienia, a wraz z nią minimalizacja składu. Skąd ten ascetyzm?

Wydaje mi się, że ascetyzm jest ciekawą postawą życiową. Zawsze mnie fascynowali asceci. I jeśli chodzi o literaturę, muzykę czy sztukę w ogóle, to zawsze bardziej optuję za tymi prądami i poetykami minimalistycznymi niż barokowymi, bogatymi, przerysowanymi. Więc jest to jakaś naturalna konsekwencja. I tak, jak z bratem rozmawiałem, praktycznie każdy z naszych znajomych gra sam: Przyzwoitość, Emiter, Arszyn... My się ostaliśmy jako duo chyba tylko dlatego, że jesteśmy rodziną. To chyba taki stan psychiczny epoki, że trudno jest współpracować.

Wiem, że jesteś wykładowcą na filologii romańskiej Uniwersytetu Gdańskiego. Jak życie zawodowe i książki, które na co dzień czytasz przekładają się na twoje postrzeganie muzyki?

Myślę, że nijak. Są to raczej dwa odrębne nurty i ta wyżej wspomniana poetyka minimalistyczna jest jedynym wspólnym elementem. Moje zamiłowania, mój gust muzyczny ewoluowały odrębnie od literackiego.

Czy gdybyś miał możliwość cofnięcia czasu, czy zrobiłbyś coś innego na swojej drodze muzycznej? Czy zdecydowałbyś się z bratem na większą promocję medialną, może dzisiaj bylibyście popkulturową ikoną, czy też guru awangardy rocka w Polsce?

Na pewno, pięknie to wykoncypowałeś! (śmiech) Nie, to byłoby niemożliwe, bo nie mamy takich zdolności i... wiadomo, że to byłoby kosztem czegoś - kosztem autentyczności, pewnego etosu artystycznego i bardziej odpowiada mi droga bez kompromisów, niszowa, marginalna. W zasadzie, to nie jest żaden wybór, bo tak się stało i już.

Nie było nigdy takich myśli, że gdyby zrobić po "Killwaterze" melodie chociaż trochę bardziej wpadające w ucho, to zdobylibyście szerszą publiczność?

Nie, nie... Raczej niszczymy piosenki, niż je tworzymy.

Czy możesz podać kilku wykonawców, którzy najbardziej wpłynęli na twoją wrażliwość muzyczną?

Piękne pytanie.... Lata dziewięćdziesiąte: Sonic Youth, Jesus Lizard, Shellac, Tortoise, z nowszych rzeczy - scena chicagowska - wszystkie wersje Chicago Underground plus paru bardów z gitarą typu Iron and Wine, Songs: Ohia. W jakiś sposób takie grupy jak Radian, Akron Family... Z kogo my jeszcze zrzynamy? (śmiech) O, na przykład Tarentel...

Kolejna płyta wydana, gracie koncerty, a jakie są dalsze plany?

Nie ma dalszych planów, będziemy dalej grać próby, regularnie, raz w tygodniu, pewnie z pięć koncertów rocznie, płyta zginie po paru tygodniach i już nikt nie będzie wiedział, że ona jest i tyle... (śmiech) Dzisiaj niby była promocja płyty, ale nie zagraliśmy z niej nic, tylko na bis jeden numer, reszta to już zupełnie nowy materiał. Pewnie nagramy go jakoś w przyszłym roku.

W niektórych kręgach zespół Thing cieszy się wielką estymą, dla niektórych jest to grupa wręcz kultowa. Czy byłbyś skłonny zagrać głośne koncerty ze starym materiałem w typowo rockowym składzie?

Jeśli chodzi o reaktywację zespołu Thing - to niemożliwe. Noise w innym składzie - jak najbardziej, tylko nie ma perkusisty, który by chciał z nami grać, albo z którym my byśmy chcieli grać. Graliśmy z Arszynem, fajnie się grało - płyta wyjdzie lada tydzień... Nie mówię nigdy nie, ale myślę, że to mało prawdopodobne.

Czy kiedykolwiek miałeś marzenie, żeby zagrać koncert w stylu Guns'n'Roses, na którym tłumy dziewcząt szaleją, wielotysięczna publika skanduje twoje imię itd.?

Nie, nigdy.

Nie chciałeś być bożyszczem tłumów?

Nie, nie... Nawet w tym byciu niszowym też można się bardziej udzielać w mediach, niż my to robimy, ale to nie leży w naszej naturze.

KONKURS

Specjalnie dla czytelników MM Trójmiasto mamy dwa egzemplarze płyty "Storm" Columbus Duo.

W losowaniu wezmą udział wszyscy, którzy zostawią komentarz pod tym tekstem oraz prawidłowo odpowiedzą na pytanie: Ile łącznie płyt wydali bracia Swobodowie?

Odpowiedzi z hasłem "KONKURS - Columbus Duo" i MMkowym loginem w tytule przesyłajcie na adres: [email protected] do poniedziałku, 20 października. Wyniki ogłosimy we wtorek na redakcyjnym blogu.

Czytaj też:


Koncert duetu Columbus Duo w Dworku Sierakowskich

**


Wywiad z Columbus Duo

**

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto