Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Urzędowe bariery gorsze od wysokich schodów

Anna Werońska
Grzegorz Mehring
Czy wiecie, jakie schody musi pokonać osoba niepełnosprawna, aby stworzyć w Gdańsku siedzibę fundacji? Przekonajcie się sami, czytając nasz tekst.

Świąteczny kiermasz, który zorganizowała na uczelni, był tak udany, że teraz jest już wydarzeniem cyklicznym. Gdy odbywał się ostatnim razem, przyjechało nawet niemieckie radio. Wydawałoby się, że to dużo, jak na poruszającą się na wózku studentkę psychologii w biznesie, tymczasem nie był to dla niej wielki wyczyn. Na pewno nie w porównaniu z tym, że od miesięcy samodzielnie tworzy siedzibę Fundacji Zdrowia ESCO, której jest pełnomocnikiem, bo chce, by w centrum Gdańska w końcu powstało miejsce przyjazne osobom chorym na stwardnienie rozsiane.

Zobacz:**Ergo Arena nie dla niepełnosprawnych**

Choć działała już wcześniej, za początek jej zmagań z urzędniczymi wymogami można uznać moment, w którym otrzymała lokal od miasta. Od tamtej pory musiała stać się m.in. prawnikiem, który rozumie administracyjne formuły, księgową, która opracowuje budżet, i budowlańcem, który zajmie się przebudową.
Licznik prądu, który znajdował się w lokalu, ku jej zaskoczeniu nie dotyczył tylko jednego pomieszczenia, ale obejmował też inne lokale. Musiała więc podpisać nową umowę z Energą i jeszcze raz podłączyć prąd, który zresztą w przybudówce kamienicy przy ul. Słomianej 2 jest niezbędny, bo nie ma w niej okien. Sylwia podkreśla jednak, że pomieszczenie ma trzy inne znaczące zalety.

- Łazienkę, świetną lokalizację, bo znajduje się w samym centrum miasta tuż przy starówce, i jest na parterze, więc łatwo wjechać do niego wózkiem - wylicza. To ostatnie jest szczególnie ważne, bo w przyszłości lokal ma się stać miejscem, w którym ludzie będą mogli się spotkać , dowiedzieć się o działaniu fundacji czy zapisać do programu terapeutycznego.

Czytaj:**Czy eksmitują matkę z niepełnosprawnym dzieckiem?**

Przyznaje, że nie spodziewała się, że wielostopniowość dokumentacji przysporzy jej tyle pracy. Następne zadanie, które zamierza wykonać w najbliższych dniach, to telefon do kominiarza. Jak mówi - zupełnie nowy obszar, bo jeszcze się tym nie zajmowała, ale musi, bo wentylacja jest słaba.

Przyłącze wody, które niebawem trzeba będzie w przybudówce zamontować, stało się przyczyną jej częstych wizyt w jednym z budowlanych sklepów w swojej dzielnicy (oszczędza, bo sponsora jak na razie nie ma). Za każdym razem, gdy do niego przyjeżdża, podjazd jest tak zastawiony, że prawie nie sposób po nim przejechać, by koła nie spadły z krawędzi.

- Kilka razy mówiłam właścicielowi, żeby coś z tym zrobił, powiedziałam nawet, że ma szczęście, że jestem leniwa, bo nie chce mi się tych rzeczy daleko szukać - żartuje.

Jeśli wszystko będzie szło tak jak do tej pory, remont powinien rozpocząć się wiosną. W ubiegłym tygodniu Sylwia Chruścińska złożyła w tej sprawie wniosek do Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Jak mówi, dopiero po otrzymaniu lokalu- okazało się, że to, co dla pracowników Biura Obsługi Mieszkańców, z którymi współpracowałam, było remontem, dla Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków jest kompletną przebudową - wspomina.

Zobacz:**Zabrakło funduszy na dowóz dzieci niepełnosprawnych**

Jeśli dostanie zgodę na remont, zwiększy się sterta niezbędnych dokumentów, które musi mieć, by stworzyć siedzibę fundacji. Wśród papierów znajdzie się też zgoda na założenie telefonu, której pozyskanie także było zaskoczeniem. - Dowiedziałam się, że jeśli będę chciała założyć telefon w Telekomunikacji Polskiej, nic nie będzie stało na przeszkodzie, ale jeśli w innej sieci - potrzeba kolejnych pozwoleń.

Ogrzewanie działa, więc mimo monotonnych działań i końcowego efektu, na który trzeba jeszcze poczekać, są powody do zadowolenia. Sylwia Chruścińska właśnie tak nastawiona jest do tego, co robi. Teraz kończy pisać pracę magisterską i uczestniczy w programie "Stypendium z wyboru", w którym wystartowała z prezentacją na temat fundraisingu i stara się zebrać jak największą liczbę głosów poparcia internautów. Właśnie fundraising, czyli zdobywanie funduszy przez organizacje pozarządowe, interesuje ją najbardziej. Urzędników raczej nie obarcza winą za to, że doprowadzenie miejskiego lokalu do ładu musi trwać półtora roku.

- W mieście jest pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych, ale przecież mało kto, tak jak ja, robi w lokalu gruntowny remont, więc nie dziwię się, że nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to będzie wyglądało - mówi.

W Wyższej Szkole Administracji i Biznesu im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w Gdyni, w której studiuje, wszyscy ją znają. Grażyna Knitter, szefowa marketingu i członkini stowarzyszenia WAGA, która poznała Sylwię, gdy ta zwróciła się do niej o pomoc w organizacji kiermaszu, mówi, że niejedna zdrowa osoba nie jest w stanie zdziałać tyle, co Sylwia. Nazywa ją "motywatorem", tak jak miliony internautów na całym świecie nazywają Nicka Vujicica, pozbawionego kończyn autora seminarium pt. "Bez rąk, bez nóg, bez zmartwień" i książki o tym samym tytule.

Na zamieszczonych w sieci filmach łowi ryby, gra w piłkę, steruje motorówką, charyzmatycznie przemawia do setek licealistów, skacze z trampoliny do basenu, a później wychodzi z niego, śmieje się i mówi - "ale zimno, nie czuję rąk".

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdańska prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto