Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk. W sprawie Dubienieckiego nie zapadła decyzja Okręgowej Rady Adwokackiej

(ganark),(TS)
Niestawienie się świadka z Warszawy spowodowało odroczenie sprawy dyscyplinarnej Marcina Dubienieckiego o tydzień i - na wniosek obrony - jej przeniesienie do Warszawy. Oznacza to wydłużenie procesu nawet o kilka miesięcy.

Obrona ma tydzień na przygotowanie pytań do dziennikarki Bianki Mikołajewskiej-Niemczyk, usprawiedliwiającej swą nieobecność podczas poniedziałkowej rozprawy przed Sądem Dyscyplinarnym przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Gdańsku, niemożnością znalezienia opieki dla swoich kilkuletnich dzieci na całą dobę. Wówczas, razem z ewentualnymi pytaniami składu sędziowskiego, pismo o przesłuchanie świadka w tamtejszym sądzie trafi do Warszawy. Oznacza to, że sprawa przedłuży się o kolejne miesiące - tyle bowiem może trwać wyznaczenie składu i zapoznanie się z aktami sprawy dyscyplinarnej Dubienieckiego.

Rozmowa, która jest przedmiotem zainteresowania gdańskiej palestry miała miejsce 5 grudnia 2010 roku. Wówczas zapytaliśmy mecenasa Marcina Dubienieckiego o jego kontakty biznesowe z kwidzyńskim przedsiębiorcą Adamem S.

Odpowiedź adwokata brzmiała następująco:
- Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni.
- Dlaczego? - zapytaliśmy.
- Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia.

Jeśli sąd dyscyplinarny uznałby zachowanie Dubienieckiego za nieetyczne, wówczas mógłby wymierzyć mecenasowi kary: od upomnienia, przez naganę, do kary pieniężnej i zawieszenia w czynnościach, aż po wydalenie z zawodu.

W tej sprawie na naszych łamach wypowiadał się Jakub Jacyna, przewodniczący Komisji Etyki Zawodowej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.
- Trybunał Konstytucyjny zakazał nakładania dożywotnich kar wydalenia z adwokatury. Chciałbym zaznaczyć, że chociaż wypowiedź Marcina Dubienieckiego była bezsprzecznie naganna, to jak uważam, nie wyręczając organów do tego powołanych - nie zasługuje on z tego powodu na wydalenie z zawodu. Znajmy proporcje. To niewłaściwa, ale tylko wypowiedź.

Dubieniecki nieetyczny?

W tym miejscu warto przybliżyć kontekst pytania, które zadaliśmy - co tak zdenerwowało mecenasa?

Prezydent Lech Kaczyński 9 czerwca 2009 roku ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna. Trzy tygodnie wcześniej mężczyzna ten założył spółkę z Marcinem Dubienieckim, mężem Marty Kaczyńskiej.

W tej sprawie, w kolejnych publikacjach zwracaliśmy uwagę na szczególne okoliczności ułaskawienia: Wniosek Adama S. o ułaskawienie był rozpatrywany w stosowanym bardzo rzadko trybie tzw. prezydenckim. Cała procedura ułaskawienia trwała zaledwie 4 miesiące.

Po naszych doniesieniach Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego zleciła audyt, którego celem miało być wyjaśnienie, czy urzędnicy poprzedniego prezydenta działali zgodnie z przepisami. Efekty audytu opinia publiczna poznała w lipcu bieżącego roku: Jak się okazało, z akt sprawy ułaskawienia Adama S. zginęły cztery notatki, m.in. zawierające argumentację, dlaczego należy darować karę przedsiębiorcy z Kwidzyna. W związku z tą sprawą dwóch dyrektorów Kancelarii – którzy pracowali w okresie, kiedy trwała procedura ułaskawienia Adama S., zostało zdymisjonowanych.

Urzędnicy Bronisława Komorowskiego złożyli doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na ukryciu lub zniszczeniu dokumentów.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto