Oscar Bruch z Niemiec, właściciel i operator koła widokowego, które przez ostatnie dwa sezony letnie było atrakcją na Wyspie Spichrzów, jest zdziwiony, że Gdańsk pominął go w negocjacjach dotyczących postawienia w mieście koła na stałe. - To próba wykluczenia nas z rynku - uważa. W tej sprawie poszły już oficjalne pisma do wiceprezydenta Andrzeja Bojanowskiego i dyrektora Filharmonii Bałtyckiej.
Gdańskie oko w obiektywie Internautów.
- Dowiedzieliśmy się z mediów, że inna firma prowadzi rozmowy z władzami miasta i filharmonią, zmierzające do stałej lokalizacji podobnego koła na Ołowiance. Nikt nas o takim projekcie nie informował - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” adwokat Krzysztof Kuczyński, pełnomocnik Oscara Brucha w Polsce, i dodaje: - Niezależnie od projektu stałego koła, istnieje poważna obawa, iż nasze w tym sezonie letnim w ogóle nie pojawi się w Gdańsku.
Oscar Bruch skontaktował się z „Dziennikiem Bałtyckim” po tym, jak napisaliśmy o negocjacjach, które ws. postawienia na stałe koła widokowego na Ołowiance prowadzi firma SkyWheels Poland. Jak informowała w lutym ta firma - koncepcja projektu koła została już opracowana wspólnie z Filharmonią Bałtycką, która ma być dzierżawcą gruntu pod inwestycję. - Plan zagospodarowania terenu inwestycji jest już w większości dopracowany - podała wtedy Anna Kowalska ze SkyWheels. Poinformowała też, że otwarcie inwestycji zaplanowane jest na 2018 rok. A władze miasta komentowały, że pomysł bardzo im się podoba.
Koło widokowe w Gdańsku. Atrakcją jarmarku św. Dominika.
- Dochodzi do dosyć kuriozalnej sytuacji, w której sprawdzony partner gminy Gdańsk zostaje odstawiony na boczny tor, na rzecz konkurenta, który właściwie znikąd „wchodzi do gry” i zamierza niejako wejść w buty poprzednika - komentuje mecenas Kuczyński.
W liście do wiceprezydenta Bojanowskiego Oscar Bruch podkreśla, że w latach 2014-2015, w jakich jego koło gościło w Gdańsku, starał się działać nie tylko jako partner władz miasta, ale i mieszkańców. „Uczestniczyliśmy w szeregu akcji charytatywnych. Nasze koło przyczyniło się zauważalnie do promocji miasta i jarmarku dominikańskiego” - pisze do Bojanowskiego Bruch.
Jego pełnomocnik dodaje: - Dlatego jesteśmy zdziwieni, że gdy inna firma zaoferowała miastu i filharmonii współpracę w tym samym obszarze, nikt nie starał się zapytać nas choćby o kontrofertę. Jako że trudno sobie wyobrazić równoległe istnienie dwóch kół widokowych, w praktyce oznacza to dla nas koniec obecności w Gdańsku - podkreśla Kuczyński. Uważa też, że pomysł postawienia w Gdańsku całorocznego koła jest ryzykowny.
- Inaczej niż w Londynie czy Paryżu, w stolicy Pomorza wysoki sezon turystyczny trwa nie dłużej niż trzy miesiące. Stałe koło będzie więc przez większość roku generowało straty. A to będzie musiało się odbić w wyższych cenach biletów. Istnieje duże ryzyko nieopłacalności takiego projektu, który w efekcie może stać się dla miasta problemem.
Bruch chce jednak podjąć wyzwanie. Stworzył już ofertę dla miasta, w której koło widokowe ma być jedną z wielu inwestycji . W planach ma m.in. sprowadzanie do Gdańska kolejnych atrakcji, np. rollercoastera, poprosił więc wiceprezydenta Bojanowskiego o uwzględnienie jego firmy we wszystkich pracach związanych z lokalizacją koła oraz określeniem zasad jego funkcjonowania, a dyrektora filharmonii - o umożliwienie złożenia oferty na dzierżawę nieruchomości, na której w przyszłości koło miałoby stanąć. - Chcielibyśmy stanąć do rywalizacji o możliwość realizacji takiej wieloletniej inwestycji. Niech wygra lepszy - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Bruch.
Tymczasem wiceprezydent Andrzej Bojanowski zapewnia, że w sprawie tego, kto postawi w Gdańsku koło na stałe, nic nie jest jeszcze przesądzone.
- Negocjujemy z filharmonią, żeby koło stanęło na Ołowiance, ale jesteśmy jeszcze w trakcie rozmów - mówi. - Dopiero gdy wynegocjujemy teren, będziemy mogli mówić o terminie przetargu na dzierżawę. Na pewno jednak zastosujemy procedury konkurencyjne i wszyscy zainteresowani będą mogli w nich uczestniczyć.
Filharmonia Bałtycka nie chce jeszcze zajmować stanowiska w tej sprawie. - Czekamy na opinie ekspertów i zainteresowanych stron. To temat wymagający długich konsultacji, dlatego nie została podjęta jeszcze żadna decyzja - mówi rzecznik Katarzyna Habecka.
Pod znakiem zapytania stoi też to, czy koło pojawi się w mieście w tym sezonie. Do dziś nie udało się znaleźć dla niego odpowiedniej lokalizacji. Rozmowy w tej sprawie firma Brucha prowadzi od połowy ubiegłego roku z Międzynarodowymi Targami Gdańskimi, które - jako organizator Jarmarku św. Dominika - zaoferowały swoje wsparcie. Na Wyspie Spichrzów trwają prace związane z jej zagospodarowaniem. Padało kilka innych propozycji, m.in. Targ Węglowy.
- Obawiamy się, że koło w tym roku nie stanie w Gdańsku - mówi Kuczyński. Do końca kwietnia musielibyśmy zakończyć etap uzgodnień, jeśli chcemy, by koło pojawiło się na przełomie maja i czerwca.
MTG zapewniają, że działają, by miejsce dla koła sezonowego jednak się znalazło.
- Jesteśmy przekonani, że uda się pokonać trudności i wkrótce zostanie określona dogodna lokalizacja - mówi Roman Kolicki, rzecznik MTG.
Tylko w pierwszym roku funkcjonowania koła skorzystało z niego ponad 100 tys. osób.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?