Dla biało-zielonych to już szósty kolejny mecz bez zwycięstwa i tylko cztery punkty. To także drugi przegrany mecz w tym sezonie przez gdański zespół, po spotkaniu w Krakowie z Wisłą.
Trener Probierz zapewniał po ostatnich meczach, że jego drużyna nie jest w kryzysie, ale w pierwszej połowie meczu w Lodzi nie było tego widać. I usprawiedliwieniem nie może być fakt, że nie zagrał Daisuke Matsui, który nie doszedł jeszcze do pełnej dyspozycji po kontuzji, a za czerwoną kartkę wciąż pauzuje Przemysław Frankowski. Lechia miała problemy żeby stworzyć sobie sytuacje strzeleckie, choć grała z jednym ze słabszych zespołów w T-Mobile Ekstraklasie.
W 39 minucie wydawało się, że Lechia przejmie pełną kontrolę nad tym spotkaniem. Jakub Bartkowski sfaulował w polu karnym Tuszyńskiego, a po chwilowym zastanowieniu sędzia Borski wskazał na rzut karny. Pewnym egzekutorem był Marcin Pietrowski. Ostatnie minuty, a sędzia doliczył ich aż siedem za przerwy, wstrząsnęły gdańską drużyną.Najpierw trafił Povilas Leimonas, a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Kevin Lafrance. Zatem to gospodarze mogli mówić o przełamaniu. Prowadzili i po 348 minutach zdobyli bramkę.
W drugiej połowie gdańszczanie ruszyli do ataku i szybko stracili trzeciego gola. Buzała łatwo stracił piłkę przed polem karnym rywali i łodzianie wyprowadzili szybką kontrę, którą celnym strzałem wykończył Eduards Visnakovs.
Słabo dysponowana Lechia nie była w stanie odwrócić losów spotkania,a w doliczonym czasie gry została jeszcze dobita przez Alexa Bruno.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.6/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?