MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

TV 008: Kinorotacyjny zawrót głowy ruszył

Karol Stachura
Karol Stachura
Najbardziej multimedialny festiwal w Trójmieście rozkręcił się na dobre. Po czwartkowej inauguracji Transvizualiów 2008 wystawą "Syndrom lęku", w piątek (3 października) ruszyła pierwsza z trzech filmowych podróży przez obraz i dźwięk.
Transvizualia 2008 - SERWIS FESTIWALOWY

Dopiero co zakończył się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, a już mamy kolejną imprezę, godną swego starszego brata. Na Transvizualia czekałem z niecierpliwością, tym bardziej, że przegapiłem pierwszą edycję tego festiwalu.

Garstka widzów

Nauczony niemiłym doświadczeniem zdobytym przy okazji przeglądu "Human Trafficking" (bilety zostały zarezerwowane z wyprzedzeniem i nie udało mi się załapać na seanse), postanowiłem zawczasu wykupić sobie karnet na wszystkie pokazy. Jakież było moje zdziwienie, gdy przez telefon dowiedziałem się, że "miejsc jest wciąż pod dostatkiem i na pewno nie zabraknie". Czyżby w Trójmieście brak było chętnych na tego typu pokazy? Wejście na salę potwierdziło moje obawy: widzów przybyła dosłownie garstka. Czterdzieści osób może przyjść do świetlicy w Kościerzynie, ale jak na niemal milionową aglomerację, jest to trochę mało.

Zanim projektor poszedł w ruch, organizatorzy w kilku zdaniach przywitali widzów oraz zachęcili do udziału w V Pomorskich Warsztatach Filmowych, które rozpoczynają się już w październiku. Film "Partner", stworzony w ramach poprzedniej edycji Warsztatów, zainaugurował pokazy. Właściwy program Kinorotacji podzielony został na dwie sekcje programowe: Trans/Art/Docs i Mistrzowie Awangardy: Alejandro Jodorovsky. Ta pierwsza grupa to, jak informują organizatorzy, "artystyczne, odważne formalnie (…) dokumenty, które pozwalają poszerzyć percepcję". Jeżeli komuś słowa "film dokumentalny" i "sztuka" kojarzą się jedynie z nudnawymi historyjkami o kustoszu w zakurzonym muzeum, to srodze się on może zawieść. Kinorotacje serwują nam pikantne dania z najlepszych smakołyków tego gatunku.



"Mechaniczna Miłość"
Brunszwik. Dom spokojnej starości. Sędziwa pani Körner głaszcze pluszową fokę-robota Paro. Japonia. Doktor Ishiguro, wraz ze swymi studentami, konstruuje geminoida – elektronicznego sobowtóra siebie samego. Te dwie osoby łączą roboty.

Mieszkanka domu starców otrzymała rehabilitacyjną elektroniczną fokę, która wygląda jak pluszowa zabawka. Starsza pani tak bardzo przywiązała się do Paro, że wciąż z nim rozmawia i chce zabierać go wszędzie ze sobą. Czuje, że może dać urządzeniu coś, czego nie jest w stanie skanalizować w inny sposób: swoją czułość. Popiskiwania foki odbiera jako odwzajemnienie uczuć. Według naukowców, takie elektroniczne zabawki stymulują mózg starszych osób i pozwalają powstrzymywać demencję. Inni mieszkańcy domu starców nie podzielają entuzjazmu naszej bohaterki: mówią, że odchodzi od zmysłów, że kocha elektroniczną zabawkę.

W Osace inżynier konstruuje robota, który ma idealnie odwzorować jego postać. Będzie to jego odbicie lustrzane, otrzymane jednak bez szklanego medium oddzielającego nas od podwajanego obrazu. Naukowiec podejmuje eksperyment i przedstawia robota swojej rodzinie. Córka reaguje stresem i lękiem, nie chce podejmować interakcji i niechętnie rozmawia z ojcem-robotem, którego głos to w istocie głos inżyniera schowanego w sąsiednim pomieszczeniu. Jak tłumaczy to sam Ishiguro, córka wyczuła "sonzai-kan" robota - rodzaj obecności, wibracji, którą emitują osoby znajdujące się w pobliżu nas. W przypadku zaniku czynnika ludzkiego, wyczuwanie "sonzai-kan", które nie ma odpowiednika w żywej istocie owocuje lękiem i niepewnością. Dziewczynka płakała i nie umiała powiedzieć czemu, czuła się nieswojo, chciała jak najszybciej wyjść. Z kolei żona była zafascynowana robotem, dotykała go i oglądała z bliska. Podchodziła do niego bliżej, niż do własnego męża, z którym ma bardzo nikły kontakt. Jak zażartowała, "gdyby umiał wszystko, wzięłabym takiego robota za męża".

Film stawia pytanie o istotę człowieczeństwa: co czyni nas ludźmi? Czy możemy w jakiś sposób nadać obiektom martwym cechy ludzkie? Bohater filmu opowiada o japońskiej chęci uczłowieczania otoczenia, związanej z panteistyczną kulturą tego kraju. Jednocześnie, dokument pyta o kondycję współczesnej rodziny. Naukowiec powiedział, że w domu, gdzie ogląda telewizję zamknięty samotnie w pokoju, robot mógłby z powodzeniem go zastąpić. Niczym doktor Frankenstein, ożywia materię, której nadaje ludzkie tchnienie. Lecz nasuwa się pytanie, czy to robot staje się człowiekiem, czy też może ojciec nierozmawiający z żoną i zdystansowany wobec córki staje się robotem?

"Mechanical love", reż. Phie Ambo. Dania, Finlandia 2007, 79 min.

"Bestia w nas" Istotą człowieczeństwa jest walka. Gdy nie walczymy, giniemy. Tak twierdzi jeden z bohaterów drugiego filmu, chiński trener świerszczy-wojowników. Szkoli on, karmi i hoduje świerszcze, by zaprezentować je na corocznych mistrzostwach Chin w walce tych owadów. Jest to tamtejszy sport narodowy, ten starszy mężczyzna z pasją i werwą opowiada o swojej taktyce mającej zapewnić największą skuteczność w walce, jaką toczą jego podopieczni. Mówi o nich jak o wielkich rycerzach. Gdzie indziej, w Bali mają miejsce nielegalne walki kogutów. Jest to kontynuacja tradycji tamtejszego ludu, jednak cieszy się aprobatą władz, gdyż stawki podczas walk osiągają wysokość rocznych zarobków. W Meksyku były narkoman szykuje pitbulla do walk psów. Wraz z rodziną żyje w biednym domku, lecz nie oszczędza na jedzeniu dla psa. Przed walką daje mu zastrzyk z amfetaminy, by wzmóc w zwierzęciu agresję. Jak każdy z bohaterów dokumentu, jest zafascynowany walką toczoną na jego oczach. Jak to sam ujmuje, "w każdym z nas jest zwierzę, człowiek jest opętany przez diabła".

Z kolei w Stanach Zjednoczonych, gdzie walka o prawa zwierząt przybiera najostrzejsze formy, takie pojedynki nie mają szans na zaistnienie. Dlatego w San Francisco, na początku lat dziewięćdziesiątych narodził się pomysł walk robotów. Ich konstruktorzy są silnie związani ze swymi konstrukcjami, poświęcają cały swój wolny czas, by ulepszyć mechanicznych wojowników. Wreszcie nadchodzi dzień zawodów. Zwycięzcy świętują, pokonani przeżywają zawód większy, niż gdyby ich syn przegrał w meczu baseballowym. Jedyną nadzieją są następne zawody i możliwość odegrania się.

Czy faktycznie człowiek nie może żyć bez walki? Od czasów antycznego Rzymu widowiskowe pojedynki i rzezie stanowiły atrakcje dla ludu i władcy. Niewiele się zmieniło od tamtych czasów. Potrzebujemy patrzeć na walkę, oczekując naszego zwycięstwa i - przede wszystkim - cudzej porażki. Koguty, owady czy maszyny, stanowią one zaspokojenie zwierzęcej potrzeby tkwiącej w nas od najdawniejszych czasów.

"The beast within", reż Yves Scagliola. Dania, Szwajcaria 2007, 52 min.

Ciąg dalszy nastąpi

Po tych dwóch dokumentach mieliśmy przyjemność obejrzeć zestaw krótkometrażowych animacji, które postaram się opisać w innym tekście. Zachęcam wszystkich do licznego przybycia na kolejne projekcje Kinorotacji, gdyż naprawdę warto. Wstydem byłoby, gdyby tak marna frekwencja utrzymała się przez cały czas festiwalu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto