MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Arka Gdynia znów zwycięża!

oranje
oranje
Niemożliwe, nieprawdopodobne, wątpliwe - takie określenia cisnęły się na usta kibicom gdyńskiej Arki, pytanym przed meczem, czy źółto-niebiescy są wstanie wygrać spotkanie z GKS-em Bełchatów. A jednak to co z pozoru nieosiągalne, na Olimpijskiej stało się realne.

Arka Gdynia ograła 2:0, będących przed dzisiejszym spotkaniem w wyśmienitej formie, podopiecznych Pawła Janasa, przerywając tym samym fatalną serię siedmiu spotkań z rzędu bez zwycięstwa.

Koniec długiej serii

- Ta seria była fatalna, ale kiedyś musiała się skończyć. Może długo to trwało, ale ważne, że wreszcie ją przerwaliśmy - podkreślał po spotkaniu strzelec drugiej bramki, Łukasz Kowalski. Determinację i wolę zwycięstwa, gdynianie pokazali już od pierwszej minuty. Choć to bełchatowianie prowadzili grę, Arka stwarzała groźniejsze sytuacje. W 20. minucie dwukrotnie przed szansą na zdobycie bramki stanął Tomasz Sokołowski, który swoimi strzalami zmusił bramkarza gości, Krzysztofa Kozika, do nielada wysiłku. Jeszcze groźniej było w 34. minucie, gdy po uderzeniu Bartosza Ławy, "futbolówka" wylądowała na poprzeczce bramki gości, a kąśliwą dobitkę Marcina Chmiesta z trudem wybił na róg bramkarz gości.

Nieco wcześniej, bo w 26. minucie, swoją szansę miał Piotr Kuklis, który po błędzie, obchodzącego w dniu meczu 36. urodziny Dariusza Żurawia, silnie uderzył z 15 metrów. Jednak dobrze dysponowany Norbert Witkowski, pewnie obronił ten strzał. To było pierwsze uderzenie bełchatowian w tym spotkaniu.

Szybko strzelona bramka pozwoliła kontrolować gospodarzom mecz

Mimo ciekawej pierwszej połowy, bramki zaczęły padać dopiero w drugiej części. I to już po 45 sekundach od wznowienia gry! Doskonałą akcję rozpoczął Łukasz Kowalski, ktory dośrodkowal piłkę w pole karne. Odbita przez obronców gości "futbolówka" trafiła pod nogi Ławy, a ten strzałem po ziemi z 18 metrów umieścił piłkę w siatce. Ta bramka pozwoliła odzyskać wigor drużynie, która początek sezonu rozpoczynała od serii sensacyjnych zwycięstw. - Gol w pierwszej minucie pozwolił nam nabrać wiatru w żagle - skwitował Ława. Na efekty lepszej gry nie trzeba było długo czekać. Już w 58. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Damiana Nawrocika, rezultat spotkania ustalił strzałem głową wspomniany Kowalski.

- Bramka w pierwszej minucie drugiej połowy nas podłamała, ustawiła przebieg spotkania, aczkolwiek mieliśmy swoje sytuacje - podkreślał po meczu Łukasz Garguła. Jedna z szans, o których wspomina reprezentacyjny pomocnik, to ta z 61. minuty. Na strzał z półwoleja, z 18 metrów zdecydował się Mateusz Cetnarski, ale świetną paradą popisał się Witkowski. Przy strzale Tomasza Jarzębowskiego z 71. minuty, bramkarz Arki nie miał już za wiele do powiedzenia, ale piłka po strzale obrońcy gości, wylądowała na poprzeczce i wyszła na aut.

Koncówka spotkania należała do piłkarzy GKS-u, ale z rytmu skutecznie wyprowadzał ich trener Arki Czesław Michniewicz, który w ostatnich 10 minutach gry, wykorzystał wszystkie trzy zmiany.

Powiedzieli po meczu

- Trzeba jak najszybciej zapomnieć o tej porażce i szybko wyciągnąć wnioski - podkreślił po spotkaniu Łukasz Garguła. - Nieraz gra się mecz, gdzie jedna wykorzystana sytuacja pozwala wygrać spotkanie, a czasem są mecze, w ktorych piłka nie znajduje drogi do bramki, ale taki jest sport. A na przyszlosc trzeba po prostu zagrac lepiej - stwierdził reprezentant Polski. Na pytanie czy Łukasz Garguła znajduje się w formie reprezentacyjnej, odpowiedział - Zawsze daje z siebie wszystko, w każdym meczu. Zawsze zostawiam serce na boisku.

W zgoła odmiennych humorach z murawy schodzili gospodarze - Pokazaliśmy wolę walki, determinację i olbrzymią chęć zwycięstwa - z uśmiechem podkreślał Ława. - To już trzeci mecz bez straty bramki, ale najwazniejsze, że wreszcie zdobywamy bramki w ataku - mówił Ława. Czy to zwycięstwo jest niespodzianką? Tu naprawdę każdy może wygrać z każdym. Te trzy punkty są w pełni zasłużone - skwitował gracz Arki.

Na konferencji prasowej, mimo porażki, humoru nie tracił trener Janas - Chciałbym Czesiowi pogratulować, bo ograł mnie 2:0. Co do meczu, to nigdy nie przypuszczałem ze zdążę usiąść na ławce, a już stracimy bramkę po przerwie - zażartował Janas

Wesoło zrobiło się również po wypowiedzi trenera Michniewicza - Pracowaliśmy mocno na tę... porażkę. No tak, może wejść w krew po tylu miesiącach bez zwycięstwa - z uśmiechem na ustach poprawiał się trener Arki. Już na poważnie, pochwalił swoich piłkarzy - Każdy zawodnik jest mi potrzebny, ale w wysokiej formie, a dziś każdy z piłkarzy pokazał, że zależy im na tym, by Arka wygrywała.

Po tym zwycięstwie gdynianie awansowali na 7. pozycję w tabeli. Za tydzień zółto-niebiescy zagrają na wyjeżdzie z wodzisławską Odrą.

Arka Gdynia - GKS Bełchatów 2:0

Bramki: Bartosz Ława (46'), Łukasz Kowalski (59')

Żólte kartki: Ulanowski, Żuraw - Cecot, Ujek

Sędzia: Gilewski (Radom). Widzów: 5500.

Arka: Witkowski - Kowalski, Żuraw, Łabędzki, Płotka, Sokołowski, Ulanowski, Ława, Pietroń (90+1' Budziński), Nawrocik (90+4' Trytko), Chmiest (87' Niciński).

GKS: Kozik - Jarzębowski, Cecot (81' Wróbel), Pietrasiak, Popek, Kuklis (62' Adamiec), Gol, Cetnarski (76' Fonfara), Garguła, Nowak, Ujek.



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Roland Garros - czy Świątek uźwignie presję?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto