Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Giba: Na trybunach Ergo Areny zobaczyłem kibiców z pasją. W takich chwilach chce się być Polakiem

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Wideo
od 16 lat
Gilberto Amauri de Godoy Filho, czyli po prostu Giba, to legendarny siatkarz reprezentacji Brazylii, który w niedzielę, 23 lipca 2023 roku powrócił do hali Ergo Arena, aby uhonorować najlepszych zawodników Ligi Narodów. On sam seryjnie zdobywał w tych rozgrywkach złote medale (jeszcze jako Liga Światowa). Co multimedalista i 320-krotny reprezentant Brazylii sądzi o formie polskich siatkarzy?

Podobał się panu mecz finałowy Siatkarskiej Ligi Narodów pomiędzy drużynami Polski i USA?
Pewnie, że mi się podobało. I to bardzo. Siatkówka to moje życie. Przyglądam się reprezentacji Polski uważnie od ponad 10 lat. Zdobyli mistrzostwo świata w 2014 roku. Potem obronili tytuł w 2018 roku. W 2022 roku ponownie wystąpili w finale. To są rzeczy do zauważenia. W różnych imprezach pojawiają się srebrne, brązowe i złote medale. Ten zespół cały czas jest na podium. Z mojej perspektywy najważniejszą rzeczą jest jednak to, co zauważyłem na trybunach Ergo Areny. Zobaczyłem ludzi zakochanych w sporcie, kibicujących z pasją od samego początku, aż do końca. I to nie tylko w tym finale, ale każdego dnia, po każdym punkcie. Ten przepływ energii było czuć. Rozmawiałem z Sebastianem Świderskim (prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej - przyp.), dlaczego nie urodziłem się Polakiem. To żarty, ale w hali było niesamowicie. Potem rozmawiałem z władzami Ligi Narodów i żartowałem, dlaczego nie robili takiego show w moich czasach. Mam świadomość, że wszystko się zmienia. Teraz są czasy cyfrowe, zupełnie inne. Jestem pod wrażeniem tego wszystkiego, jak bardzo potrafimy zaangażować fanów sportu na całym świecie. Prawdopodobnie ten finał Ligi Narodów oglądało około 100 milionów osób. Mówię o transmisji Polsatu, Volleyball TV i innych transmisjach. To jest niewiarygodne, że z każdym kolejnym wydarzeniem angażujemy jeszcze więcej kibiców, z coraz większej grupy państw. W tym roku byliśmy już z VNL na Filipinach, w Nepalu, Kenii itd. Siatkówka dociera coraz dalej.

Doszliśmy do poziomu, w którym kibiców interesuje tylko złoty medal. Czy ta reprezentacja Polski jest porównywalna do reprezentacji Brazylii z pana najlepszych czasów?
Jeśli Brazylijczycy nie słuchają, to chyba nawet trochę lepsza (rozgląda się po rozmówcach i śmieje - przyp.).

Który z zawodników zaimponował panu najbardziej?
Aleksander Śliwka! Zagrał jak kapitan, prowadził ten zespół do wygranej. Mówił: uważaj, nie rób tego, rób to, nie kłóć się z sędzią i nie trać głowy, koncentracji przez cały czas. Libero też był świetny (Paweł Zatorski - przyp.). Sérgio (libero reprezentacji Brazylii z czasów Giby - przyp.) musi wznowić treningi (śmiech).

Paweł Zatorski rzeczywiście zasłużył na tytuł MVP turnieju Ligi Narodów?
Zdecydowanie. Świetnie spisał się też Łukasz Kaczmarek, który zastąpił Bartosza Kurka. A to trudne zadanie, żeby zastąpić zawodnika tego formatu. Libero? Na pewno zrobił świetną robotę. Ale zapamiętam po tym finale na pewno Śliwkę. Przypominał mi w tym meczu trochę moje podejście. Na boisku nie występowałem po to, aby wygrywać. Grałem po to, aby wspierać mój zespół. Widziałem, że Śliwka (po angielsku nazywał naszego przyjmującego "Mika" - przyp.) to robił.

Zna pan bardzo dobrze ze swoich czasów Nikolę Grbicia, wówczas jeszcze rozgrywającego. Jakim typem człowieka jest Serb?
Nadal jest taki, jakiego go zapamiętałem. Zrównoważony, bardzo skoncentrowany, ostrożny w podejściu do zespołu rywala. I to bez znaczenia, czy po drugiej stronie siatki jest ktoś słabszy. Chciałbym pogratulować Nikoli prowadzenie zespołu.

Pamięta pan jakieś wyjątkowe mecze przeciwko Grbiciowi?
W 2003 roku w finale Ligi Światowej wygraliśmy z Serbią 3:2. To było niesamowite spotkanie w Madrycie. Pamiętam w 2002 roku w Argentynie półfinał mistrzostw świata (wówczas przeciwko Jugosławii - przyp.). Było bardzo dużo takich konfrontacji. Był przecież też półfinał mistrzostw świata 2006 w Japonii, w których w finale spotkaliśmy się z Polską. To były piękne mecze, które zacieśniły nasze relacje i stworzyły grupę znajomych. Przyglądam się ich rozwojowi. Siatkówka to gra zespołowa.

Wielu ekspertów przewiduje, że Polska i USA mogą się spotkać w Paryżu w finale olimpijskim w 2024 roku. Można tak przypuszczać?
Po drodze będzie jeszcze dużo sprawdzianów. Trzeba zobaczyć, co się będzie działo w europejskiej części na mistrzostwach, tak samo w Ameryce Północnej i Południowej oraz innych kontynentach. W 2024 roku Siatkarska Liga Narodów będzie poprzedzać turniej olimpijski i to też będzie jakaś wskazówka. Za każdym razem trzeba sprawdzać formę. W mojej opinii to trudne do przewidzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Giba: Na trybunach Ergo Areny zobaczyłem kibiców z pasją. W takich chwilach chce się być Polakiem - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto