MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Idole sprzed lat - Krystyna Malinowska-Krupa

Albert Gochniewski
1968. Meksyk. I Krystyna Malinowska-Krupa. W olimpijskim stroju, oczywiście!
Fot. archiwum prywatne
1968. Meksyk. I Krystyna Malinowska-Krupa. W olimpijskim stroju, oczywiście! Fot. archiwum prywatne
Przemiłe spotkanie. Chwila wspomnień. Niby siatkówka, a przecież o wszystkim było. O sporcie po prostu. Tym wielkim, ale i tym małym. I nieco obaw o przyszłość, o to, czy uporu - i kasy! - wystarczy.

Przemiłe spotkanie. Chwila wspomnień. Niby siatkówka, a przecież o wszystkim było. O sporcie po prostu. Tym wielkim, ale i tym małym. I nieco obaw o przyszłość, o to, czy uporu - i kasy! - wystarczy. Bo już dziś nie wszędzie na młodzież, na szkolenie, na podstawowe potrzeby sportowych nadziei grosza starcza. Ale to tak na marginesie tylko. Refleksja. Przy okazji tych wspomnień, w konfrontacji z codziennością.

Za szybą trofea. W regale. Puchary. Medale. Pamiątki. Na stoliku sporo pożółkłych już, leciwych gazet i mnóstwo - mnóstwo! - fotografii. Tamte sportowe dni wszystko to przypomina. Czas Krystyny! I jej przygodę z siatkówką. Bo ona tu dziś w roli gospodyni. I bohaterki! Idola sprzed lat. Obok Stefan. Mąż podwójnej medalistki olimpijskiej. No i te chwile wspomnień...
Tokio i Meksyk, Moskwa i Konstanca, Sofia i Budapeszt... Wojaże i mecze. Bloki i zagrywki. Radości i... smutek przegranej. Wiele, wiele tego. Jak to w sporcie. Tym przez duże ,S" zwłaszcza. Przygoda Krystyny. To, co już w kronikach tylko, ale i to, co trwa jeszcze. A trwa! Ale po kolei...

W Gdańsku od 1955 roku. Przyjechała z Białostockiego. 16-letnia maturzystka (!) rozpoczynała właśnie studia na sopockiej WSE. Niemal jednocześnie - oj, te ciągoty! - ten nurt ze sportem także. Z odbijaną piłką...
Najpierw szczypiorniak. I trener Aleksander Bereśniewicz. Bramkarkę w niej widział. Ba, ciekawą przyszłość przepowiadał. Z kadrą w tle... Więc jeszcze do dziś - kiedy się tylko spotkają - zawsze o zdradzie przypomina... Nie przebaczył - uśmiecha się Krystyna. Bo ona - jak wiemy - wybrała siatkówkę.

Trochę to Anieli Kownackiej, koleżanki ze studiów, wówczas i siatkarki AZS, trochę też uroku Janusza Badory wina. Albo zasługa. Oboje jej wtedy tak wiele o zaletach tej siatki mówili... Ho, ho! Trener Badora zresztą, też jej grę w kadrze wróżył. I trafił!
Siatkówka. Prawie cała kariera z gdańskim AZS związana. I... reprezentacją. Dwa medale igrzysk, medale mistrzostw świata i Europy, medale uniwersjad.... Sporo tego. Efekt tej przygody. To te dwie dekady ze sportem. I kiedy dziś, po latach, pytam o jeden z tych kilkuset (może tysięcy?) meczów - mistrzowskich, ligowych, towarzyskich - ,dyżurnie" z pamięci przywoływany, Krystyna szybko pasuje.
- Nie, nie - mówi. - Wiesz, tak wiele tego było...
Zgoda. Odpuszczam. Więc może szóstka Krystyny...
- Jeśliby tak raz jeszcze, jeśliby wybrać spośród siatkarek z tamtych lat, dawnych koleżanek z boiska, to w jakim teamie, Krysia?
- I znowu klina mi zabiłeś - prawie się załamuje. - Ale spróbuję - mówi po chwili. - Więc pisz... Na pewno Krysia Czajkowska, na pewno też Krysia Jakubowska. Kto jeszcze? Oczywiście Danka Kondraczuk, oczywiście Basia Niemczyk, oczywiście Jadzia Marko...
- No i nasza Krysia... - przerywam. -
To ta szóstka!
Niezła, dodać trzeba.

Krystyna Malinowska- Krupa. Zawsze jej wszechstronność podkreślano. Skuteczna w ataku, równie skuteczna w obronie. Niepodważalne atuty. Do tego też i... powszechnie lubiana. Przez trenerów, przez dziennikarzy, przez kibiców. Nade wszystko przez koleżanki. Więc też i dziś za dobrą duszę towarzystwa uchodzi. Także i tych ich dorocznych spotkań, rzecz jasna. A to Łódź, a to Warszawa, a to Opole, a to Wrocław, a to Maków Podhalański, a to Kraków, a to Cetniewo, a to... Sporo już tego. I to jest to właśnie, co trwa jeszcze. Wciąż trwa! Ich spotkania. Przygody ze sportem ciąg dalszy. Rodzaj aneksu.

Olimpizm. I olimpijczyk. Co to znaczy? Co dla Krystyny znaczy? Teraz, po latach.
- Nobilitacja! - mówi bez namysłu. - Sportowy znak jakości.
I zaraz też słyszę o olimpijskiej rodzinie, o specjalnej również - olimpijskiej właśnie! - atmosferze tych dorocznych spotkań. Albo pikników, jak je same nazywają. I kogo tam nie ma...
- Fajne. Mówię ci - włącza się Stefan, mąż Krystyny, wraz ze mną słuchający jej opowieści. - Byłem z nią kilka razy. Jest co wspominać potem. I... czeka się na następne.

Rodzina siatkarek. Tych sprzed lat. Olimpijska rodzina. Inni zazdroszczą. Stąd - między innymi - i ta otwarta formuła. Otwarty dom. Dla wszystkich! Olimpijczyków, sportowców. Korzystają. Bywają. Goście pikników? O, nie, już w rodzinie! Strzelcy dla przykładu. Józef Zapędzki. Albo Renata Mauer. Też medalistka, tyle że... trzydzieści lat później. Różne pokolenia. Jak to w rodzinie.

Był sport. Pasja. Przygoda. Była i praca zawodowa. Ekonomistka. Całe lata w kolejnictwie. Teraz już na emeryturze. Od niedawna też i mąż w tej roli. Jakby więcej luzu zatem, więcej czasu. Ale przede wszystkim codzienna opieka nad 96-letnią mamą Krystyny. I te mamy słowa: ,moje dziecko...". Do niej. Do córki. Jak miło - uśmiecha się Krystyna - wciąż to słyszeć. Odmładza!

Krystyna. Jedna z niewielkiego grona podwójnych gdańskich medalistów olimpijskich. I jej siatkówka. Mistrzyni! A dziś? Kibic może? Nie zawsze - mówi. - Nie do końca. I zaraz też powszechnie znaną dewizę sportu, sportowej rywalizacji przypomina. Niech wygra lepszy! Ba... Wątpliwości jakby sporo... Sprytu dziś za wiele. Umownego, powiedzmy. Komercja sport zagłusza. Często. Coraz częściej! Ot, refleksja. Jeszcze jedna. Tyle że na czasie. Niestety. Choćby po tym, co w Salt Lake City...

Krystyna Maliszewska-Krupa

Lat 63. Siatkarka. AZS Gdańsk (1955-72). Zaczynała - także w AZS (1955-56) - od piłki ręcznej. Potem już tylko siatkówka. Akademicki klub pożegnała w roku 1972, ale... nie siatkówkę. Po urodzeniu dwójki dzieci, w sezonie 1977/78 grała jeszcze w II lidze włoskiej (Adriatica Ancona). Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio (1964) i Meksyku (1968). Brązowy medal MŚ w Moskwie (1962). Srebrne medale ME w Konstancy (1963) i Izmirze (1967). 120 spotkań w reprezentacji Polski. Ok. 300 meczów - w barwach AZS Gdańsk! - w ekstraklasie. Mgr ekonomii. Absolwentka Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie. Wieloletni pracownik PKP w Gdańsku. Od 1991 r. na emeryturze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto