Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NIC O NAS BEZ NAS w gdańskim sądzie. Radny Koralewski będzie bronił w sprawie o medal?

Jacek Wierciński
Tomasz Bołt / Archiwum Polskapresse
Od niemal roku trwa w gdańskim sądzie proces dwójki działaczy grupy NIC O NAS BEZ NAS, oskarżonych o zakłócenie obrad Rady Miasta. Po przewodniczącym rady, Bogdanie Oleszku, dyrektorze biura rady, strażnikach miejskich, ochroniarzach i policjantach sąd postanowił wczoraj przesłuchać także radnego Kazimierza Koralewskiego z PiS.

Do incydentu, w sprawie którego toczy się postępowanie, doszło w kwietniu 2010 roku. Dwójka protestujących przeciw reformie czynszów komunalnych działaczy weszła wtedy na salę w trakcie sesji Rady Miasta Gdańska i wręczyła prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi medal św. Judy Tadeusza, patrona od spraw beznadziejnych, za "doprowadzenie Gdańska do tak beznadziejnej sytuacji, że poprawić ją może jedynie wstawiennictwo świętych".

Anarchiści z NIC O NAS BEZ NAS krytykują Urząd Miasta za kalkulator czynszów 74 Anarchiści z NIC O NAS BEZ NAS krytykują Urząd Miasta za kalkulator czynszów
Gdańsk. Spotkanie NIC O NAS BEZ NAS i gdańskich radnych w sądzie 15 Gdańsk. Spotkanie NIC O NAS BEZ NAS i gdańskich radnych w sądzie

Grupa NONBN przed kamerą CNN protestowała przeciwko reformie komunalnej w Gdańsku 47 Grupa NONBN przed kamerą CNN protestowała przeciwko reformie komunalnej w Gdańsku

Interweniowała wezwana przez Oleszka policja.

- Anarchiści, bo tak ich nazywamy, najpierw wykrzykiwali z balkonu prześmiewcze hasła w stronę prezydenta, później sforsowali ochronę i wdarli się na salę obrad, żeby wręczyć mu jakiś medal. Upominałem ich, prosiłem o spokój, nic to nie dało - relacjonował zdarzenie Bogdan Oleszek. - W końcu wezwałem odpowiednie służby, bo moim obowiązkiem jest zapewnienie porządku na posiedzeniach.

Przesłuchiwani wczoraj przez sąd ochroniarze i strażnicy miejscy różnili się w zeznaniach. Dowódca zmiany w firmie ochroniarskiej tłumaczył, że "nie mogło dojść do większego incydentu, bo zgłoszono by mi to", strażnik miejski, że "policja przyjeżdża, kiedy jest duże zamieszanie lub zagrożenie dla porządku obrad". Zgadzali się jednak, że działacze nie wdarli się na salę siłą.

- Nie było żadnej szarpaniny, oni weszli na salę wykorzystując grupę dziennikarzy, w której się ukryli - podkreślił wczoraj inny ochroniarz, który zaznaczył, że protestujący nie byli agresywni.

- Z doświadczenia radnego doskonale pamiętam inne happeningi, do których dochodziło w trakcie obrad Rady Miasta - mówi Koralewski. - Pamiętam incydent, kiedy przedstawiciele młodzieżówki Platformy Obywatelskiej, Młodych Demokratów, weszli na salę, by przekazać radnemu Głogowskiemu atrapę butelki wódki. Nie wiem, dlaczego przewodniczący, który ma jednak do tego prawo, postanowił wezwać policję akurat w wypadku medalu - podkreśla, zaznaczając, że stawi się na wezwanie sądu.

Koralewski zostanie przesłuchany w połowie marca. Wtedy najprawdopodobniej zapadnie też wyrok w sprawie incydentu sprzed niemal dwóch lat.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto