Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ojciec Zięba rezygnuje z kierowania Europejskim Centrum Solidarności

Jarosław Zalesiński
Fot. MICHAL ROGALA / POLSKAPRESSE
Na konferencji ojca Macieja Zięby padły słowa o skazaniu na śmierć cywilną z zimną krwią i zabijaniu we w miarę kulturalny sposób. Ten komentarz dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności dotyczył sobotniej publikacji "Gazety Wyborczej". Z artykułu wynikało, że głównym problemem funkcjonowania ojca Zięby jako dyrektora ECS były problemy alkoholowe.

- Od bardzo niedawna mogę o tym mówić - tłumaczył otwarcie dziennikarzom ojciec Zięba. - Kilka lat temu wpadłem w depresję, to makabryczne doświadczenie, zabijające możliwość działania. Alkohol jest jednym z antydepresantów, daje zdradliwą ulgę. Ale to problemy sprzed kilku lat. Stanąłem na nogi. Nie byłbym w stanie funkcjonować, gdybym był tak rozbity, jak to przedstawiono.

Oficjalnie powodem "rozwodu" między prezydentem Pawłem Adamowiczem i ojcem Maciejem Ziębą jest różnica w wizji funkcjonowania Europejskiego Centrum Solidarności.
- Usłyszałem od prezydenta Gdańska, że ECS jest zbyt słabo zakorzenione na Pomorzu. Szanuję tę opinię, ale uważam, że powinno robić ważne rzeczy także w Polsce i na świecie.

- ECS jest pozarządową agendą, która powinna rozbudowywać kontakty między Wschodem i Zachodem - na odległość podejmował ten wątek na swojej konferencji prasowej prezydent Adamowicz. - Ale często mówiłem, że w pracy ECS za mało jest działań wyjaśniających, po co centrum istnieje. Brakowało mi pracy u podstaw, która jest sto razy ważniejsza od koncertów i eventów. Od nowego kierownictwa będę tego wymagał.

Niezależnie od różnic w wizji funkcjonowania ECS na obu konferencjach wiele razy powracał wątek widowiska Roberta Wilsona na trzydziestolecie Solidarności. Ojciec Zięba przypomniał, że nie było ono tylko jego prywatnym wymysłem. - Nie wyciągnąłem Wilsona jak królika z cylindra - mówił obrazowo. - Rada ECS opiniuje wszystkie wydatki powyżej miliona złotych, wszystkie procedury zostały zachowane

W poniedziałek o godz. 12.00 odbyła się konferencja prasowa zwołana przez Prezydenta Gdańska - Pawła Adamowicza

- W tej samej sali, w której teraz siedzimy - dodawał obecny na konferencji w ECS Jerzy Borowczak - za widowiskiem głosowała rada.

- Rada podniosła ręce na tak, ja się wstrzymałem - precyzował prezydent Adamowicz. - Członkowie rady mają dziś wątpliwości wobec samych siebie. Zabrakło im asertywności.

Ojciec Zięba przypomniał też, że widowisko było przygotowywane na ostatnią chwilę. Pierwotnie plenerowy spektakl, przygotowywany przez Roberta Wilsona, miał się odbyć na terenach Stoczni Gdańsk 29 sierpnia. Duży koncert miała za to zorganizować Fundacja Gdańska. Kiedy jednak nic z tych projektów nie wyszło, ojciec Zięba zdecydował o przesunięciu widowiska Wilsona na 31 sierpnia i nadaniu wydarzeniu większej rangi. Ministerialna dotacja została zatwierdzona dopiero 30 czerwca. Wcześniej nie można było podpisywać żadnych umów z wykonawcami ani nawet uruchomić przetargów na materiały promocyjne.

- Cud, że się udało - mówi ojciec Zięba.
- To był nadludzki wysiłek - dodaje osoba z zespołu przygotowującego widowisko.

Ojciec Zięba nie zaprzeczał jednak, że widowisko okazało się artystycznym niepowodzeniem. Wystosował w tej sprawie list do zespołu Roberta Wilsona. - Na to wydarzenie poszły pieniądze z budżetu państwa - mówił o możliwych konsekwencjach klapy widowiska Paweł Adamowicz. - Jeśli zostały źle wydane, może to w przyszłości kompromitować ideę rocznicowych obchodów w Gdańsku.
W piątek do Urzędu Miejskiego w Gdańsku nadeszło oficjalne pismo z Ministerstwa Kultury, w którym poproszono o sprawozdanie finansowe z wydania jedenastomilionowej ministerialnej dotacji na obchody. Takie sprawozdanie ECS przedstawi dzisiaj. Kwota została rozdysponowana na organizację w sumie 27 rocznicowych imprez. Na widowisko Wilsona poszło 8-9 mln zł. Trzy miliony kosztowały występy wszystkich wykonawców, w tym honorarium Roberta Wilsona. Nie wiadomo jednak, jakie wynagrodzenie wziął sam reżyser.

Polubowne rozwiązanie zakończyło narastający od dłuższego czasu konflikt między prezydentem Gdańska i dyrektorem ECS. - To bolesna sprawa - przyznawał Adamowicz.
- Ta współpraca była niedobra, należało ją przeciąć - mówi mecenas Jacek Taylor, który wcześniej był pełnomocnikiem prezydenta Gdańska do spraw ECS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto