MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Open'er 2009: jak było na polu namiotowym?

Redakcja
Spośród kilkudziesięciu tysięcy osób, które przyjechały bawić się na Open'er Festival do Gdyni, znaczna część wybrała nocleg na polu namiotowym. Mimo wielu problemów mało osób narzekało na warunki tam panujące.

W porównaniu z rokiem ubiegłym ilość miejsc na polu namiotowym uległa powiększeniu z 13,5 do 15 tysięcy. Jednak faktyczna ilość osób nocujących na Babich Dołach jest naprawdę ciężka do oszacowania.

Czas na afterparty

Z jednej strony, w każdym namiocie nocować mogło po kilka osób, jednak ilość karnetów z polem była ograniczona, wyprzedały się już na dw tygodnie przed rozpoczęciem festiwalu. Z drugiej strony, były osoby posiadające karnety z polem jedynie po to, by uczestniczyć w imprezach na terenie pola namiotowego, a po ich zakończeniu wracały do domu spać.

- Przyjechałem do Polski specjalnie na Open'era - relacjonował Jose, który do Gdyni zawitał z odległej Wenezueli. - W moim kraju brak takich imprez, a atmosfera na polu jest świetna.

Noc na polu namiotowym.


Międzynarodowy klimat unosił się w powietrzu. Można było spotkać przybyszów z każdego niemal zakątka Europy, a i z innych kontynentów również. Unikalną atmosferę można było poczuć każdej nocy, kiedy znaczna część ludzi szła spać, zaś reszta integrowała się przy wspólnej zabawie.

- Można się tu zabawić lepiej niż na brytyjskich festiwalach! - radośnie krzyczał Tom Whitfield z Anglii. Jego przebranie pingwina robiło furorę i było także jedną z atrakcji imprez odbywających się na polu.

Każdej nocy na polu miały miejsce spontaniczne imprezy. Były one dość uciążliwe dla osób, które chciały odpocząć po koncertach i nabrać sił na kolejne dni. Zaś ci, którzy się bawili, wspominają noce spędzone na polu namiotowym równie dobrze co koncerty Open'era.

Więcej, lecz wciąż mało

Wraz z wzrostem pojemności pola namiotowego podniesiona została ilość sanitariatów, zaś popularne Toi Toi były nowsze i ładniejsze. Nowością była również możliwość wzięcia kąpieli w ciepłej wodzie za opłatą 3 zł. Nierzadko jednak brakowało ciepłej wody, a kolejki tak czy siak były długie. Tak samo zresztą jak i do darmowych, w których woda była przeważnie zimna.

Podobnie rzecz miała się z punktem ładowania telefonów, gdzie tylko w trakcie trwania koncertów nie było kolejek. Przeważnie trzeba było czekać kilkadziesiąt minut, aby móc zacząć ładować telefon, co trwało drugie tyle czasu. Frustrujące były panie, które zamiast ładować telefony wykorzystywały gniazdka choćby do prostowania włosów.

Przy polu funkcjonował całodobowy sklep, zaopatrzony nie tylko w piwo sponsora, ale i produkty spożywcze. I choć ceny były wygórowane, jak na festiwal przystało, mało było krytycznych słów pod adresem sklepu. Prawda, czasami brakowało niektórych produktów, lodówki nie zawsze działały, ale lepsze to niż nic.

Tak się bawili ludzie na polu nad ranem.


Nieco irytować mogła praca ochroniarzy, których głównym zadaniem było chyba dopilnowanie, aby wszyscy pili wyłącznie piwo Heineken. Każdy inny alkohol był rekwirowany, a pechowcom kazano go wylewać. Ponadto, pracownicy ochrony spacerowali między namiotami, egzekwując te zasady dość pilnie. Nierzadko dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji.

Jeżeli jest się nastawionym na typowe dla takich pól namiotowych niedogodności, nocleg może być nie tylko przyjemny, ale i dostarczać wielu emocji i przygód. Na kilka rzeczy można było narzekać, ale nie na pogodę. Ta, prócz pierwszego dnia (1 lipca) rozpieszczała openerowiczów do tego stopnia, że produktem o największym popycie były olejki do opalania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rusza 61. Festiwal w Opolu. Znamy szczegóły

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Open'er 2009: jak było na polu namiotowym? - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto