Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Seria 10 wygranych z rzędu Asseco Resovii przerwana w Ergo Arenie. Trefl Gdańsk zaprezentował świetną siatkówkę

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Wideo
od 12 lat
Asseco Resovia Rzeszów to uznany klub siatkarski, który zawsze przyciąga do Ergo Areny dodatkowe tłumy. "Sovia" przyjechała do Gdańska w sobotę, 6 stycznia 2024 roku osławiona serią 10 zwycięstw ligowych z rzędu. Trefl Gdańsk w końcu pozytywnie zaskoczył, wygrał 3:1 i awansował do ćwierćfinału siatkarskiego Pucharu Polski. Mecz bardzo źle zaczął się dla Jakuba Kochanowskiego. Reprezentacyjny środkowy bloku doznał złamania małego palca prawej ręki.

Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 6.01.2024

Siatkarze trenera Igora Juricicia potrafią zaskakiwać. A że w ostatnich spotkaniach PlusLigi były to niespodzianki na minus, więc przed własną publicznością w hali Ergo Arena chcieli "odkupić" winy w spotkaniu z Asseco Resovią Rzeszów. Chorwacki szkoleniowiec wciąż nie może korzystać z fińskiego libero Voitto Köykki, który narzeka na uraz kolana. Z kontuzją palca problem ma dla odmiany Lukas Kampa i on też nie mógł pomóc kolegom.

Mimo tych trudności Trefl postawił się Asseco Resovii, w której nie brakuje reprezentantów różnych krajów. Gdańszczanie z wyniku 7:9 wyszli na 12:9 i konsekwentnie utrzymywali przewagę. Wobec tego trener Giampaolo Medei musiał zrezygnować z pomysłu oszczędzania Francuza Stephena Boyer'a i wprowadził asa "Trójkolorowych" do gry. Nie na wiele się to jednak zdało "Sovii", która przegrała otwarcie 20:25.

Na początku meczu, przy stanie 4:3, boisko musiał opuścić Jakub Kochanowski. Środkowy bloku Asseco Resovii i reprezentacji Polski doznał poważnej kontuzji dłoni. Z podejrzeniem złamania małego palca prawej ręki pojechał do jednego z prywatnych szpitali w Gdańsku na szczegółowe badania. - Niestety, palec jest złamany i czeka mnie dłuższa przerwa. Jak długa, okaże się po dalszych badaniach – napisał już później siatkarz w mediach społecznościowych.

W zespole Trefla na pozycji libero grał tego dnia Jan Franchi Martinez. Argentyński przyjmujący drugi mecz z rzędu wystąpił nie na swojej nominalnej pozycji. Mimo tych zawirowań w drugim secie lepsze tempo prezentował Trefl, który od początku kontrolował jego przebieg. Co prawda nieco nerwowo zrobiło się w końcówce, w której gdańszczanie ze stanu 24:21 dali rywalom doskoczyć na 24:23, ale i tym razem kibice wyskoczyli w górę, bo udało się mocno zaatakować Kewinowi Sasakowi.

Jeszcze ciekawiej było w kolejnej partii, w której Trefl prowadził już 23:21, a następnie 24:23, ale długo walczył o swoje. Resovia nie miała już nic do stracenia i w przeciągającym się secie wygrała na przewagi 33:31. Ta część meczu trwała 42 minuty!

W tym momencie warianty mogły być dwa. Jeden zakładał zupełne odwrócenie losów meczu przez gości z Rzeszowa, a drugi powrót do dobrej siatkówki gospodarzy. Mikołaj Sawicki, Piotr Orczyk i Kewin Sasak postarali się jednak, żeby zadowolić 6300 kibiców w Ergo Arenie. Zagotowało się pod siatką tylko przy stanie 22:18, kiedy Resovia broniła się i uznała, że Trefl nieprzepisowo spisał się na taśmie.

- Myślę, że brakowało nam trochę emocji, pozytywnego nakręcania się i trochę radości po udanych akcjach. Myślę, że to nas napędzało w dzisiejszym meczu. Nie wiem, jak to wyglądało od strony statystyk, ale sądzę, że bardzo dobrze zagraliśmy blokiem. Mieliśmy również dużo obron, ryzykowaliśmy na zagrywce. Dzięki temu udało się wygrać. Trochę żałujemy, że nie udało się tego zamknąć w trzech setach. Trzy punkty z topową polską drużyną też cieszą - powiedział po meczu Kewin Sasak.

Asseco Resovii, tak jak i innym zespołom z absolutnej czołówki PlusLigi, na dobre nie wyszło szaleńcze tempo w kalendarzu. Wiadomo przecież, że grające w kraju i w Lidze Mistrzów zespoły - pomijając czas na podróże - grają czasami regularnie co trzy dni.

- Meczów mamy tak dużo, że nie mamy czasu myśleć ani o poprzednim, ani tym, co czeka nas dwa mecze dalej. Żyjemy tak naprawdę z meczu na mecz. Dzisiaj z tyłu głowy mieliśmy, że praktycznie za dwa i pół dnia gramy bardzo ważne dla nas spotkanie w Lidze Mistrzów w Tours (środkowa Francja - przyp.). Wiedzieliśmy, że ten mecz również będzie dla nas trudny, ponieważ też trzeba się skupić na PlusLidze. Niezależnie od tego, ile meczów wygraliśmy z rzędu, to w kolejnych to nie pomaga. Widać było po naszym stylu, że wiele z tych meczów przepychaliśmy po naszych mękach. Cieszyliśmy się, że mimo trudności wygrywaliśmy te spotkania. Liczyliśmy, że teraz będzie podobnie, ale nie udało się. Gdańszczanie okazali się ostatecznie lepsi - skwitował Paweł Zatorski, libero Asseco Resovii i reprezentacji Polski.

- To zwycięstwo, z tak mocną drużyną, bardzo cieszy. I to za 3 punkty. Z mojej perspektywy na pewno poprawiliśmy bloki i zagrywkę w porównaniu do wcześniejszego meczu, gdzie te elementy w ogóle nie funkcjonowały. To one zadecydowały o tym, że przegraliśmy ten wcześniejszy mecz. Natomiast dziś to już wyglądało dużo lepiej. Myślę, że drużyna fajnie zareagowała po tamtej, troszkę niechlubnej porażce i odbudowała się dosyć szybko - wyjaśnił Piotr Orczyk, MVP tego spotkania, nawiązując do wcześniejszej zaskakującej porażki w Częstochowie z beniaminkiem PlusLigi.

Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:20, 25:23, 31:33, 25:19)
Trefl:
Droszyński 3, Niemiec 10, Urbanowicz 10, Sawicki 15, Orczyk 20, Sasak 20, Martínez (libero) oraz Nasewicz 1, Czerwiński, Gałązka

Resovia: Drzyzga, Kłos 12, Kochanowski 1, Bucki 17, Čebulj 2, DeFalco 3, Zatorski (libero) oraz Boyer 3, Rejno, Kozub, Louati 12, Mordyl 10, Staszewski 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto