Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siatkarska podróż Moustaphy M’Baye z Gdańska po medale najważniejszych imprez. "Marzenia kochają cierpliwość"

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Moustapha M’Baye od stycznia 2023 roku jest zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla
Moustapha M’Baye od stycznia 2023 roku jest zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla Andrzej Banaś
Moustapha M’Baye urodził się w Gdańsku i w Treflu uczył się siatkarskiego rzemiosła. Sezon 2014/2015 zakończył nawet zdobyciem medalu za wicemistrzostwo Polski, chociaż jego wkład w ten sukces był niewielki. Później środkowy bloku występował długo w klubach I-ligowych, aby ze Stalą Nysa awansować do PlusLigi. Od stycznia 2023 roku jest zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla i ma duże szanse, aby rozgrywki zakończyć medalem mistrzostw Polski i sukcesem w Lidze Mistrzów CEV.

Ładnie to tak bić Trefla Gdańsk w play-offach? I to jeszcze drużynę, w której się wychowało.
Ja się przede wszystkim cieszę, że chłopacy z Gdańska zagrali kapitalne spotkanie (w trzecim meczu z Jastrzębskim Węglem - przyp.). Postawili naprawdę bardzo trudne warunki, bo nie ma co ukrywać, że pierwsze dwa mecze poszły dla nas gładko. Nie było zbyt wiele emocji i poziom też nie był za wysoki. Powiem wręcz, że przejechaliśmy się po drużynie z Gdańska. A teraz przyjechaliśmy do Ergo Areny i to był ten Gdańsk, który ja znam i który pamiętam. Ten Gdańsk, który słynie z waleczności, z kibiców, którzy ponieśli zespół. Fajnie, że zaliczyliśmy takie spotkanie przed półfinałami, które dla nas będą emocjonujące i ciężkie.

Podobno nawet nie bukowaliście sobie miejsc do spania w Trójmieście, bo nie zakładaliście czwartego spotkania. Zgadza się?
Kiedyś Michael Jordan, jak jechał na finały, to powiedział, że zabiera jeden garnitur. Tak szczerze, to chyba wszyscy zabrali tylko jeden komplet strojów.

Te dwa pierwsze spotkania z Treflem były rzeczywiście bardzo jednostronne i źle się to oglądało. Myśleliśmy, że będziecie trochę zmęczeni meczami półfinałowymi w Lidze Mistrzów. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
Nie, na tym poziomie nie ma mowy o zmęczeniu. W tej drużynie, w Jastrzębskim Węglu, jakość zawodników oraz ich powtarzalność jest tak wysoka, że nawet przy lekkim zmęczeniu technika użytkowa i umiejętności pozwalają, żeby grać czasami sposobem. A nie tylko siłową siatkówkę. Wyszliśmy na Trefla i dobrze się czuliśmy w tych dwóch spotkaniach. Teraz jesteśmy po meczu wyjazdowym i myślę, że fizycznie też całkiem dobrze wyglądaliśmy. To był jednak zupełnie inny Trefl Gdańsk i cieszę się, że takie spotkanie też rozegraliśmy.

Indywidualnie stajesz przed szansą zdobycie drugiego medalu mistrzostw Polski. Jeden już masz, z Treflem właśnie. Ten Twój wkład w tamten sukces nie był jednak duży, bo skończyło się raptem na jednym secie w jednym meczu ligowym.
Powiem tak, że sezon po zdobyciu medalu, czy to grałeś czy nie grałeś, to nie mówisz głośno o tym. Za dwadzieścia lat będę mówił, że wtedy byłem w pierwszej szóstce (śmiech). Tego się nie pamięta i ważny jest medal. Ja się cieszę, że byłem częścią tamtej drużyny. Wiadomo, że mój wkład nie był taki, jak jest teraz w drużynie z Jastrzębia-Zdroju, gdzie mam okazję grać w pierwszej szóstce. Wtedy miałem jednak okazję podejrzeć, jak to powinno wyglądać, jak dążyć do celu i jak wygląda drużyna mistrzowska. Mogłem się temu przyglądać, trenować z tą drużyną i być jej częścią. Niemniej umiejętności nie pozwalały mi jeszcze na granie. Teraz, po kilku latach, mam szansę gry w Jastrzębskim Węglu i mam nadzieję, że zdobędziemy medal mistrzostw Polski.

Po odejściu z Gdańska musiałeś przebijać się w I lidze. W końcu grasz na najwyższym poziomie. Jak się w tych okolicznościach czujesz?
Wydaje mi się, że marzenia kochają cierpliwość. Gdzieś trzeba było zrobić krok do tyłu, a nawet dwa kroki do tyłu, aby później wykonać dwa albo nawet trzy do przodu. Mii się to udało. Wiadomo, że nie przyszło to łatwo. Wymagało to pracy, czasami żmudnej. Zagrałem fajny sezon, a jednak nie przebiłem się do PlusLigi. Musiałem dostać swoją szansę, pójść do drużyny, z którą zrobiłem awans, zaistnieć w PlusLidze. Pokazać się w tej PlusLidze, żeby drużyna z topu mnie dojrzała. To się w końcu udało i jestem przeszczęśliwy. Wydaje mi się, że jestem u szczytu swoich umiejętności. Fizycznie nadal czuję się kapitalnie, bo wydaje mi się, że jestem dość atletycznym zawodnikiem. Moje umiejętności czysto siatkarskie też są na takim poziomie, że mogę z tymi chłopakami grać i godnie reprezentować Jastrzębie-Zdrój.

Frajda też jest chyba wielka? Macie w składzie reprezentantów wielu krajów, a do tego wychodzi wam wszystko. Macie historyczny finał Ligi Mistrzów, a Jastrzębski Węgiel znowu - planowo wręcz - jest w grze o medale mistrzostw Polski.
Jasne, że tak. Wydaje mi się, że gdzieś tam dopiero po sezonie zacznę to doceniać i myśleć, że te wyniki są niesamowite. A teraz po prostu czuję, że to jest moja robota. Tej części ciężkiej pracy, kiedy się wylewa siódme poty na treningach, nie widać. Nieraz zaciska się zęby, bo coś boli. Trzeba jednak trenować, starać się poprawiać swoją formę. Wiadomo też, że presja i stres w takiej drużynie też są na wysokim poziomie. Trzeba sobie z tym radzić. Nie ma co ukrywać, że jestem szczęśliwy i bardzo zadowolony z tego miejsca, w którym się znalazłem. Nie zamieniłbym tej mojej historii na nic innego. Czuję, że zasłużyłem, aby być w tym miejscu. Cieszę się, że mogę grać właśnie z takimi zawodnikami.

Może być pięknie w PlusLidze i w Lidze Mistrzów CEV. Tam czekają na was już tylko zespoły topowe, krajowe wręcz, bo europejski finał jest z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Co Twoim zdaniem w takich momentach odgrywa większą rolę? Forma fizyczna czy siła mentalna?
Wydaje mi się, że siła mentalna, pewność siebie. Wiemy, jak potrafimy grać. Ta pewność siebie, przekonanie o swoich umiejętnościach i powtarzalność to różnice, które dostrzegam, będąc teraz w tak niesamowitym zespole. Widzę, że ci zawodnicy do bólu powtarzają pewne rzeczy, bo są najskuteczniejsze. I to jest siła tych klasowych zawodników. A teraz ja jestem w takiej grupie.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Siatkarska podróż Moustaphy M’Baye z Gdańska po medale najważniejszych imprez. "Marzenia kochają cierpliwość" - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto