MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańskie rocznice: Bitwa pod Oliwą

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
382 lata temu na wodach Zatoki Gdańskiej miała miejsce bitwa, która przeszła do historii pod nazwą bitwy pod Oliwą.

XVII wiek to wiek wojen w środkowej Europie. Wszyscy walczą z wszystkimi. Paradoksalnie jedyna spokojna granica to rubież polsko-niemiecka. Istotne miejsce w statystykach siedemnastowiecznych wojen zajmują te, które prowadziła Szwecja. Zimny ów i nieurodzajny kraj, dzisiaj jeden z bardziej pacyfistycznych na świecie, w XVII wieku był jednym z głównych sprawców przekształcenia naszej części Europy w jedno wielkie pole bitwy. Szwedzi, prawdę mówiąc, nie mieli innego wyjścia - gwałtowne ochłodzenie klimatu dawało się im we znaki dużo bardziej niż wszystkim na południe od Bałtyku. Zamarzyli sobie więc, że ostrzami rapierów wywalczą takie granice, w ramach których Morze Bałtyckie stanie się wewnętrznym, szwedzkim jeziorem.

Rodzinne animozje

Wojny polsko-szwedzkie zaczynają się od rodzinnej zwady między potomkiem Wazów i Jagiellonów, Zygmuntem, a jego stryjem Karolem. Zygmunt wymyślił sobie, że jako król zarówno Polski jak i Szwecji dokona pobożnego dzieła nawrócenia heretyckich Szwedów na katolicyzm. Pomysł ten nie specjalnie spodobał się w północnej krainie, kiedy więc nadarzyła się okazja, pozbawili Zygmunta korony szwedzkiej i ogłosili swoim królem Karola. Zygmunt nie zrezygnował tak łatwo, dalej mieniąc się królem Szwecji, co sprytnie wykorzystał Karol jako pretekst do wojny. I tak się zaczęło i trwać miało bardzo, bardzo długo.

Epizodem tej wielkiej wojny było starcie kilkunastu okrętów na Zatoce Gdańskiej. Dziesięć okrętów gdańskich w służbie Zygmunta III wyruszyło spod Twierdzy Wisłoujście, żeby przełamać blokadę gdańskiego portu, która i bez tego skończyłaby się kilka dni później. Szwedzkich okrętów było na Zatoce zaledwie sześć, były jednak lepsze i lepiej uzbrojone. Siły można zatem uznać za mniej więcej wyrównane.

Największa

Bitwa odbyła się dość szybko. Według różnych wersji trwała od dwóch do czterech godzin. Dla porównania - bitwa, w której Hiszpanie stracili swoją Wielką Armadę pół wieku wcześniej trwała aż osiem godzin. Szwedzi bitwę pod Oliwą oczywiście przegrali i to dość sromotnie. Okrętom polskiego króla sprzyjał wiatr i szczęście raczej również. Z techniką morską, komunikacją w trakcie bitwy i użyciem artylerii nie wszystko było do końca w porządku.

Bitwa ta urosła w narodowym micie do rangi porównywalnej ze wspomnianym wyżej zwycięstwem Anglików nad Wielką Armadą (w której brało udział 337 jednostek), lub bitwą pod Trafalgarem (75 jednostek). Ale cóż - jaka flota taka bitwa. Jej znaczenie militarne w ogólnym przebiegu wojny między stryjem, a bratankiem było żadne. Przejściowo zlikwidowała blokadę szwedzką, która i tak, jak to również wspomniano, miała być wkrótce zakończona ze względu na zimowe sztormy. Wiosną Szwedzi znowu zablokowali port.

Dwóch rzeczy nie można jednak temu starciu odmówić - była to pierwsza bitwa floty królewskiej i największa, jaką wynajęte przez polskiego króla okręty kiedykolwiek stoczyły. Flota Karola straciła około 300 ludzi i dwa okręty, straty po "polskiej" stronie nie przekroczyły pięćdziesięciu ludzi. Zginęło za to w bitwie 100% admirałów (Arent Dickmann i Nils Stiernskjold). Szwedzi, którzy ratowali się paniczną ucieczką, bardzo przeżyli tę klęskę. Do dzisiaj w muzeum okrętu "Vasa" w Sztockholmie można zobaczyć plastycznie ukazany plan sytuacyjny bitwy, a głównym zadaniem "Vasy" miało być właśnie pomszczenie oliwskiej klęski. To też im się nie udało, ale to całkiem inna historia. Zwycięzcy cieszyli się bardzo, tym bardziej, że zdarzyło im się w trakcie starcia kilka bardzo brzydkich wpadek taktycznych. Ale o tym opowiemy za parę dni, kiedy będziemy wspominać pogrzeb admirała Dickmanna.

Czyja to właściwie bitwa?

Bitwa zwana jest "bitwą pod Oliwą", bowiem najbliższą większą i znaczącą miejscowością była właśnie Oliwa. W literaturze można się jednak spotkać z określeniem "bitwa przy Jelitkowie" (Schlacht vor Glettkau), autorzy sopoccy nie raz pisali, że bitwa miała miejsce u ich kawałka wybrzeża, pojawiają się również głosy, że bitwa powinna nazywać się "pod Brzeźnem". I to wszystko prawda, bo starcie miało miejsce po prostu na gdańskiej redzie, a szwedzkie okręty nadpłynęły od strony Orłowa. Wszystkie zatem nadbrzeżne dzielnice Gdańska na zachód od Nowego Portu, tudzież cały Sopot i kawałek Gdyni, mogą się z czystym sumieniem przechwalać, że ta bitwa odbyła się "u nich".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Koniec sprawy Assange'a. Ugoda z USA zapewnia mu wolność

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto