Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomysł na ulicznych handlarzy w Gdańsku. Władze zachęcają: lepiej uiścić opłatę, niż dostać mandat

Jacek Wierciński
G.Mehring/Archiwum DB
Walka władz Gdańska z nielegalnym handlem trwa od lat, ale jest mało skuteczna. Magistrat stawia teraz na racjonalne, ekonomiczne argumenty - Niewielka codzienna opłata jest lepsza niż potężny mandat i groźba konfiskaty towaru - przekonuje sprzedawców.

- Aż 497 złotych i 70 groszy - tyle będziemy mogli oszczędzić, wychodząc z szarej strefy, uiszczając opłatę handlową w magistracie - zachęca Miłosz Jurgielewicz ze Straży Miejskiej w Gdańsku. Od 2013 roku wejdą w życie nowe stawki opłat za metr kwadratowy powierzchni handlowej. Będzie on teraz kosztował 2,30 zł, o 10 gr więcej niż dotychczas. - To i tak lepsze rozwiązanie niż sprzedaż "na dziko", czyli groźba mandatu do 500 zł lub sprawa w sądzie, czyli często jeszcze większe koszty - podkreśla rzecznik.

Od 2010 r. gdański magistrat i uliczni handlarze są na wojennej ścieżce. Oczkiem w głowie głównego inicjatora kampanii, wiceprezydenta Macieja Lisickiego, jest tak zwana "strefa prestiżu". - Sprzedaż majtek w rejonie Starego Miasta wygląda tragicznie. To naprawdę nie musi się dziać na ulicach - uważa Lisicki, który w wakacje dwa lata temu próbował wygonić handlarzy z centrum, lejąc na nich wodę ("myjąc chodniki"). Spektakularna akcja długofalowego sukcesu nie przyniosła, pomocne były za to zmiany w przepisach - umożliwiające konfiskatę towaru i karanie za handel, a nie, jak wcześniej - jedynie za zajęcie pasa drogowego.

Czytaj także: Nielegalny handel nadal kwitnie w gdańskiej strefie prestiżu. Zaostrzenie kar nie pomogło?

- Przepisy pozwalają nam reagować skuteczniej, funkcjonariusze często sprawdzają także, czy sprzedawca ma wpis do ewidencji o działalności gospodarczej i na przykład atest na wagę, za ich brak grożą kolejne kary - wymienia Jurgielewicz. Pokazuje statystyki - w 2012 roku strażnicy w sprawie nielegalnego handlu interweniowali już 2067 razy i - choć mandatami kończyła się zaledwie jedna na trzy z nich - w oparciu o cztery różne przepisy prawne, wystawili mandaty łącznie opiewające na kwotę ponad 40 tys zł.

Najgorętszym okresem było Euro 2012 - w maju i czerwcu interwencji było ponad 550, ale też po mistrzostwach statystyka nie spada poniżej 6 interwencji dziennie - stąd pomysł apelu o wyjście z szarej strefy.

Czytaj też: Gdańsk. Nowe przepisy nie pomogły. Nielegalny handel wciąż stanowi problem

- Chcemy pozytywnie rozwiązać ten problem. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że uiszczenie opłaty za prowadzenie handlu jest prostsze i mniej stresujące, a może pozwolić zaoszczędzić znaczną sumę, bo dysproporcja między opłatą a mandatem jest duża - przekonuje Jurgielewicz.

Czy inicjatywa Straży Miejskiej ma szansę powodzenia? Sami sprzedawcy oceniają pomysł sceptycznie.
- Opłata rzędu 2,30 zł dziennie to nie tak dużo, ale pod warunkiem, że sprzedaję w centrum. Legalnie mogłabym handlować tam, gdzie ludzi jest mało, więc bardzo trudno byłoby wyjść na swoje - mówi pani Hanna, która sprzedaje skarpetki i drobiazgi koło Bramy Wyżynnej, gdzie jest zakaz handlu. O innych ograniczeniach mówi Michał Piotrowski z urzędu - Z działalności handlowej wyłączone jest centrum Wrzeszcza - al. Grunwaldzka od ul. Do Studzienki do ul. Kościuszki, ul. Partyzantów w rejonie "Manhattanu", ulic Dmowskiego i Klonowej, zabytkowe obszary miasta np. rejon Głównego Miasta, okolice obiektów wpisanych do rejestru zabytków oraz pierzeje ulic z lokalami użytkowymi stanowiącymi ciąg handlowy, o co najmniej 3 lokalach użytkowych.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto