Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wigilia w kajaku, na oceanie

Redakcja MM
Redakcja MM
Podróżnik Aleksander Doba tegoroczne święta spędzi płynąc kajakiem na Oceanie Atlantyckim.

W trakcie świąt będę łączyć się z mężem telefonem przez satelitę. Życzenia przesłałam esemesem - mówi pani Gabriela, żona Aleksandra Doby. Pani Gabriela nie ukrywa, że ostatnia informacja męża zaniepokoiła ją.

- Wczoraj dwie burze, każda 2 godziny z przerwą 15 minut, pognały mnie na południe - zanotował w dzienniku transatlantyckim 22 grudnia pan Olek. - Fale do 8 metrów. Na początku drugiej trąba powietrzna od chmury do wody przeszła 30 metrów ode mnie.

- Miało nie być burz - mówi pani Gabriela. - Próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej o prądach w obszarze, w którym teraz mąż się znajduje. Ale żeglarze mówią, że nie ma takich opracowań. Większe jednostki, jachty po prostu dzięki żaglom, silnikom wydostają się z rejonu zagrożeń. Mąż dysponuje tylko siłą mięśni. Ale ciągle jest w dobrej formie psychicznej.

- Główną przeszkodą okazuje się silny zmienny prąd, który uniemożliwia skuteczne poruszanie się w kierunku Fortalezy - zapisał w dzienniku po ośmiu tygodniach walki z oceanem.

Miał już za sobą 1252 km w linii prostej (37,7 proc. całej trasy).

Ale wiatr też utrudnia

- Mam cały czas przeciwny wiatr, z południa, co jest bardzo męczące - relacjonował żonie 12 grudnia. - Gdy wiatr chwilami słabnie, staram się przebijać pod fale, na południe z lekkim odbiciem na zachód. GPS pokazuje mi, jak bardzo kręcę się w kółko.To już trzecia pułapka na mojej trasie! Nie wiem kiedy uda mi się z tego wydostać, mam nadzieję, że pogoda się poprawi.

Miewa też gości

- Godzinę przed świtem, podczas wiosłowania uderzenie w ster - odnotował 19 grudnia, o godz. 13:02. - Rekin 3-metrowy witał się. Przepływał kilka razy pod kajakiem. Dwa razy walnąłem go wiosłem w łeb, odpłynął.

11 i 12 grudnia były najcięższe

- Ogromne, czarne chmury ciężkie od deszczu wisiały nade mną, padał silny deszcz - notował w dzienniku. - Warunki się szybko pogarszały, przyszedł sztorm i bardzo gwałtowna burza z silnym wiatrem i wysokimi falami, zalewającymi kajak. Burza trwała całą noc, która była najgorszą z dotychczasowych.

Aleksander Doba wypłynął z portu w Dakarze, stolicy Senegalu 26 października. Celem jest Fortaleza, port w południowo- wschodniej części Brazylii. W linii prostej miał do pokonania 3100 km. Ale zmienne wiatry, prądy powodują, że ten cel oddala się. Mimo, że kajakarz przepłynął już ponad 2500 tys. km, w linii prostej jest to około 1300 km. A to znaczy, że w sumie musi przepłynąć co najmniej 4300 km.

Wigilia w kajaku, na oceanie. Aleksander Doba przepłynął już ponad 2500 tys. km / gs24.l

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto