Na niespełna rok przed zakończeniem czwartej kadencji na stanowisku prezydenta miasta Paweł Adamowicz wydaje się niezagrożony. Czy to tylko pozory przekonamy się za kilka miesięcy, na razie jednak jego potencjalni kontr- kandydaci raczej "nie wykluczają" walki w wyborach niż otwarcie ją zapowiadają.
Adamowicz również nie chce się jednoznacznie zdeklarować, ale wszystko wskazuje na to, że po raz piąty wystartuje w prezydenckim wyścigu. - Szef decyzję podejmie najpewniej w drugiej połowie roku - zastrzega Antoni Pawlak, jego rzecznik prasowy, który rozważania na temat ewentualnych planów prezydenta w razie dalszych kłopotów z organami ścigania określa jako "wróżenie z fusów".
Po dziewięciu miesiącach śledztwa w sprawie oświadczeń majątkowych Pawła Adamowicza Centralne Biuro Antykorupcyjne jego sprawę skierowało do prokuratury. Sam prezydent zapewnia, że jest spokojny, nieprawidłowości, jakie miały zostać wykryte w dokumentach, wynikać mogły ze zwyczajnej omyłki, a przecież "nikt nie jest bezbłędny".
W minionych wyborach Adamowicz zwyciężył w pierwszej turze, z poparciem niemal 54 proc. głosujących. Andrzej Jaworski z PiS, ówczesny zdobywca drugiego miejsca, nie wie jeszcze, czy znów stanie w szranki z obecnym prezydentem. - W styczniu zaplanowaną mamy konwencję Prawa i Sprawiedliwości, po niej partia wybierze swojego kandydata, którego ogłosimy w lutym - zapowiada na razie poseł Jaworski.
Decyzji, kogo poprze, nie podjął jeszcze gdański SLD. Wśród potencjalnych kandydatów wymieniani są m.in. Jolanta Banach, radna w Radzie Miasta Gdańska, czy Jan Kurylczyk, przedsiębiorca i były wojewoda pomorski. Oboje zapowiadają jednak, że na ich deklaracje w tej sprawie przyjdzie nam jeszcze poczekać kilka miesięcy.
- Zanim podejmę decyzję, chcę być pewien poparcia i spotkać się z prezydentem Adamowiczem - zastrzega Kurylczyk.
Start w wyborach otwarcie zapowiedział natomiast Waldemar Bartelik, były prezes koncernu Energa SA. Przyznaje, że także on liczy na poparcie SLD, ale "nie tylko".
- Utarło się, że wybory samorządowe to kolejne po krajowych i do Europarlamentu wybory polityczne, tymczasem moim zdaniem głosowanie powinno być nie partyjne, ale obywatelskie. Chciałbym duże inwestycje "konsumpcyjne" - takie jak budowa stadionu czy Europejskiego Centrum Solidarności, zastąpić bliższymi ludziom - w edukację, służbę zdrowia czy opiekę społeczną, a także pozyskiwać dla miasta inwestorów, którzy oznaczać będą nie tylko miejsca pracy, ale i większe wpływy z podatków - mówi.
Adamowicz, na razie, nie musi się obawiać konkurencji partyjnego kolegi, Jarosława Wałęsy, który w październikowej rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" zapowiedział, że w tym roku wystartuje do Parlamentu Europejskiego, ale za pięć lat planuje powrót do Gdańska.
- Pytanie - na jakie stanowisko? Wyraziłem zainteresowanie prezydenturą Gdańska, bo kocham to miasto. Lubię tutaj być. A od prawie dziesięciu lat bywam sporadycznie, ponieważ reprezentuję Polskę w Brukseli. Chciałbym więc tutaj wrócić i troszkę pomieszkać - zaznaczył.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?