Największym zmartwieniem Jaroslava Mihalika jest fakt, że nie grał od kilku miesięcy. Ostatni mecz ligowy rozegrał w maju. W czerwcu wystąpił jeszcze w meczu reprezentacji Słowacji. Strzelił wówczas bramkę w wygranym 5:1 meczu towarzyskim z Jordanią. Od tego czasu, po powrocie z wypożyczenia w MSK Żylina, jedynie trenował w Cracovii. Nie miał jednak szans na regularne występy, więc skorzystał z tego, że zgłosiła się po niego Lechia Gdańsk.
- W Cracovii nie byłem ostatnio długo. Wyjechałem na wypożyczenie na półtora roku (do MŠK Żylina – przyp.). Wiadomo, że ja nie chciałem tam zostać, klub też mnie nie chciał. Nie było innej szansy, więc trzeba było gdzieś jechać. Nie jest tak, że rozstawaliśmy się w nieprzyjemnych okolicznościach. Ja nic do trenera Michała Probierza nie mam. Nie wiem, co więcej mam powiedzieć, żeby nie było to źle odebrane - wyjaśnia 25-letni Słowak.
W Lechii Gdańsk będzie miał łatwiej dzięki obecności rodaków. Mowa oczywiście o bramkarzu Dusanie Kuciaku oraz lewoskrzydłowym Lukasie Haraslinie. Z tym drugim będzie musiał jednak sportowo rywalizować, bo grają na tych samym pozycjach.
- Dwie minuty po podpisaniu wypożyczenia Dusan napisał mi wiadomość: „witamy”. Wcześniej ze Słowakami z Lechii nie konsultowałem swojej decyzji. Z Lukasem Haraslinem znam się z kadry młodzieżowej i z drużyny U-21. Jak przyjechałem, to powiedzieli, że tutaj jest fajne powietrze. Lepsze niż w Krakowie - śmieje się Mihalik.
Czy miał inne opcje transferu?
- Lechia zgłosiła się po mnie 2-3 dni przed zamknięciem okienka transferowego. Miałem jeszcze jedną ofertę z Turcji. Wcześniej miałem telefony z Rakowa Częstochowa, z Wisły Płock. Może Lechia była bardziej pewna, więc tak się to ułożyło. W Gdańsku grają kombinowaną piłkę i myślę, że to zdecydowało o wyborze - opowiada piłkarz, który chce się w drużynie biało-zielonych odbudować.
CZYTAJ TAKŻE: Lechia Gdańsk ma nowego skrzydłowego. Miał być Rafał Kurzawa, a będzie Jaroslav Mihalik
- Trener Piotr Stokowiec powiedział, że musi mi dać chwilę, żebym się tutaj zaadaptował. W ostatnim czasie nie grałem, ale trenowałem. To jest poważna sprawa, kiedy piłkarz nie gra. Muszę zbudować lepszą kondycję i zobaczymy jakie trener ma wobec mnie plany. Ćwiczyłem z pierwszą drużyną, ale nie rozgrywałem spotkań. Ostatni mecz rozegrałem w czerwcu, na kadrze - wyjaśnia Jaroslav.
Lewoskrzydłowy latem 2017 roku kosztował Cracovię 850 tys. euro, kiedy trafiał do Polski ze Slavii Praga. Sporo sobie po tym piłkarzu obiecywano, kiedy to wystąpił w 10 ligowych meczach wiosną sezonu 2016/2017. Strzelił wówczas jedną bramkę, w meczu przeciwko Arce Gdynia. Jesienią kolejnego sezonu zanotował jeszcze 14 meczów w ekstraklasie. Bilans zamknął jeszcze dwoma asystami. To mało, jak na ofensywnie usposobionego zawodnika.
- Nie są to duże liczby, ale w Krakowie nie grałem na swojej pozycji. Występowałem na środku boiska. Nie mam problemu, ale potrzebuję więcej czasu, aby tam grać. Wolę na skrzydle - tłumaczy Mihalik.
W Gdańsku musi pokazać się z dobrej strony. Został wypożyczony do końca sezonu, a umowa zawiera opcję pierwokupu. Do tego musi przekonać trenera Piotra Stokowca, który musi mu jeszcze znaleźć miejsce na boisku. Chyba, że noty wyraźnie obniży jeden z liderów ofensywnych Lechii, czyli wspomniany Lukas Haraslin.
- O miejsce nie będzie łatwo, ale zobaczymy. Będę walczyć. Pewnie, że chcę się pokazać w ekstraklasie. Udowodnić, że jestem dobrym piłkarzem. Moim marzeniem nie jest, żeby zostać, nie wiem, na 20 lat w Lechii. Mam swoje marzenia i chcę też grać gdzieś za granicą, ruszyć dalej. Myślę, że jestem piłkarzem lubiącym grę kombinacyjną. Jestem szybki - reklamuje się po chwili namysłu Jaroslav Mihalik.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?