Bulwersującą sprawę jako pierwszy nagłośnił w poniedziałek "7 Dni Puls Tygodnia", wydawany od niedawna tygodnik z przedrukami artykułów z polskiej i zagranicznej prasy. Dotarł do nagrania z kamer na którym słychać jak pracownicy Służby Ochrony Lotniska Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku rozmawiają między sobą o przedmiotach zarekwirowanych pasażerom, bo zostały uznane za niebezpieczne. Przyznają w nich szczerze, że przywłaszczają sobie pistolety-zabawki, noże, żelazka, niektóre perfumy czy alkohol.
Na skutki publikacji nie trzeba było długo czekać. 8 października do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa wpłynęło w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pracowników lotniska. - Zostało one przesłane przez kierownictwo portu lotniczego najpierw błędnie do Prokuratury Rejonowej we Wrzeszczu, a stamtąd trafiło już do oddziału w Oliwie. Jest bardzo ogólne i dotyczy rzekomej kradzieży przedmiotów przez część obsługi lotniska - wyjaśnia Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy gdańskiej Prokuratury Okręgowej.
- Trzeba trochę czasu, by w sposób odpowiedzialny i niepozostawiający wątpliwości ustalić fakty - komentuje tę sprawę dla portalu trojmiasto.gazeta.pl Michał Dargacz, rzecznik prasowy Portu Lotniczego w Gdańsku. - W SOL pracuje sto osób. Nawet jeśli nie doszło do przestępstwa, ta sprawa uderza w pozytywny wizerunek naszej firmy.
Port zamierza wyjaśnić tę sprawę i powołał już nawet do tego wewnętrzny zespół kontrolny.
Według polskich przepisów lotniczych odebranych pasażerom przedmiotów nie można sprzedać. Trzeba je zniszczyć na koszt zarządzającego lotniskiem. To komplikuje opisywaną sprawę, bo trudno stwierdzić czy faktycznie w świetle prawa doszło do kradzieży.
STUDIO EURO 2024 ODC. 6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?